Rozdział 1

344 37 53
                                    

Wjeżdzając niebieską Teslą na parking castingu nie myślałam o niczym innym, a o tym, że za kilka minut okażę się czy podołam podjąć się mojego największego marzenia. Drżały mi ręce, bolała głowa, a poprawiając bezbarwną pomadkę w lusterku zauważyłam, że jestem cała blada, a zdarzało się to w bardzo krytycznych sytuacjach. Moja cera była nieco ciemniejszego odcieniu, wyglądałam jakbym dopiero wróciła z plaży po kilku godzinnym opalaniu. Tak, jednak nie było.

Swoje proste, objętościowe, brązowe włosy, jak brązowe tęczówki wpadające w czerń, ciemniejszą karnację oraz odpowiednią figurę zawdzięczam dobrym genom. Wygląd - podobno osoby interesujące się nim zbyt bardzo są próżne i samolubne. Ja bym tak tego nie nazwała, to cząstka każdego z nas, która poza operacjami plastycznymi nie może być drastycznie zmieniona. Ważne by każdemu z nas podobało się, jak wyglądamy, po prostu kochajmy oryginalnych siebie. Jeśli chodzi o mnie kocham siebie odrobine za bardzo. Skromna nie jestem, ale to można dość szybko zauważyć. Z tyłu głowy miałam ciągłą nadzieję, że mój wizerunek jakkolwiek pomoże i będzie pasował do roli, o którą za kilka minut będę się starać. Oderwałam się od moich rozmyśleń, które dla mnie są ważną cząstką, spojrzałam na mojego ojca. Jego niebieskie tęczówki patrzyły na mnie wyczekująco, aż na niego spojrzę. Chciał zapewnienia, wiedziałam to.

- Jasmin obiecaj mi, że niezależnie od tego jaka będzie decyzja, kiedy wyjdziesz z tego budynku - wskazał na obiekt przed nami z kolejką dziewczyn wyczekujących na swoją kolej - nie załamiesz się i będziesz dalej w stanie iść przez życie. Nie zniosę, jeśli po raz kolejny się załamiesz.

Spojrzałam na niego i wiedziałam jedno- nie mogę się załamać po raz kolejny. I nie zrobię tego ze względu na siebie, ale i naszą rodzinę.

- Obiecuje, że już tego nie zrobię, tato! Uwierz w moje słowa - odpowiedziałam przekonana, choć wiedziałam, że przyjdzie rozpacz, jak wyjdę z kastingu tak, jak przyszłam, czyli bez jakiejkolwiek zmiany

- Idź już spełnij to twoje marzenie. Mówiłaś o głównej roli w serialu odkąd powiedziałaś pierwsze słowo.

- Tato. Przysięgam jeszcze jedna historia o tym co robiłam za dzieciaka. A widzisz mnie ostatni raz na oczy - powiedziałam lekko poddenerwowana wychodząc z samochodu.

Najskuteczniejszy szantaż na mnie to ten związany z moim dzieciństwem i przeszłością. Nie dopuszczę pod żadnym pozorem by cokolwiek wyszło na światło dzienne, ale mój tata uwielbiał działać mi na nerwy. To już jednak rodzinne i z pewnością zostanie na wiele pokoleń.

- Oj, przepraszam Jamesie Bondzie w wersji żeńskiej - wypowiedział sarkastycznie mój ojciec - poza tym słabe wychowanie, ojca szantażujesz. Coś zrobiłem jednak nie tak. A i kochanie jeszcze jedno, pokaż im kto zasługuje na tą sławę, stanie w blasku reflektorów i kąpanie w ogromnej ilości pieniędzy. Czekam tu na ciebie!

Odwróciłam się w stronę budynku nic nie odpowiadając. Mój tata był zawsze ogromnym wsparcie i zgadzał się na wszystko co chciałam albo prosiłam. Co nie zawsze powinno się dziać. Chyba właśnie tu popełnił błąd wychowawczy. A z resztą każdy jest mądry po fakcie. Czas na wychowanie minął.

Zobaczywszy ogromną kolejkę na spotkanie dotyczące roli byłam wdzięczna, że mój tata zna prawie wszystkich organizatorów. Co skutkowało tym, że mogę udać się na casting omijając czekanie i stanie w długim sznurze nastolatek. Ominęłam tłum dziewczyn, obrzucające mnie ciekawskimi spojrzeniami. Stanęłam przed ochroniarzem i powiedziałam swoje nazwisko.

- Moore.

Od razu zrozumiał kim jestem, więc bez skrupułów zaprowadził pod sale, w której siedzi producent filmowy, reżyser oraz zapewne kilka innych osób podejmujących decyzje kto dostanie główną rolę w najnowszym serialu „Shine". Mężczyzna przede mną ogłosił moje przybycie osobom znajdującym się w pokoju, a po sekundzie przepuścił mnie w drzwiach.

Beginning of ShineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz