Rozdział 2

174 27 73
                                    

Stylizacja, to był mój największy problem kolejnego wieczoru, podczas przygotowań na kolację. Co prawda mój tata w trybie ekspresowym poszedł kupić mi najnowszą sukienkę z kolekcji Versace, którą jak zobaczyłam w katalogu powiedziałam, że jest idealna na dzisiejsze spotkanie. Teraz jednak stojąc w mojej garderobie, wgapiając się w nią nie jestem pewna, czy będę w niej wyglądać tak fantastycznie jak sobie to wyobrażałam. Najzwyczajniej w świecie to wszystko można nazwać po prostu stresem.

-Mam tego dość - powiedziałam sama do siebie w myślach.

Musiałam przestać zadręczać się niestosownymi myślami i stawić czoła mojej przyszłości. W końcu zdecydowałam się ubrać, gdyż czas zaczął mnie gonić.

Obserwowałam siebie w lustrze z każdej strony, gdy byłam już całkowicie gotowa do wyjścia. Pudrowo różowa sukienka z gładkiego jedwabnego materiału opinała się na całym ciele od dekoltu, aż do ziemi na której końce sukienki leżały, była na ramiączkach, więc lekko odsłaniała mój biust, ale tak, że nie czułam się wyzywająco. Dodałam przezroczyste szpilki, które miały podeszwy w kolorze sukienki. Na szyi mieniła się srebrna kolia, a na uszach zwisające kolczyki do kompletu. Ostatnim moim dodatkiem była srebrna kopertówka.

Gdy byłam już gotowa i wpatrywałam się w swoje odbicie, po moim policzku niespodziewanie spłynęła mi łza. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, bo wszystko zaczęło do mnie docierać, po raz pierwszy od wczoraj. Cały wczorajszy dzień spędziłam w ogrodzie siedząc, pływając w basenie, patrząc na panoramę miasta i rozmyślając jak wszystko jest beztroskie, a od dziś takich momentów spokoju będzie mi brakować. Byłam wdzięczna, że dostałam taką szansę, ale bałam się, że nie podołam lub, iż najzwyczajniej w świecie to będzie błąd w którym ucierpię ja. Chciałam tego i to była myśl, która trzymała mnie w garści, ale najzwyczajniej w świecie pragnęłam już znaleźć spokojny grunt w tym wszystkim.

Potrzebowałam czasu na uspokojenie wszystkiego i postanowiłam, że poddam się temu co przygotował mi los. Będę czerpać z tego tyle radości i sprawię, że w moim życiu będzie więcej pozytywów. Nigdy nie narzekałam na nie. Gdyż było zbyt dobre. Miałam wszystko co chciałam. Jednak jak wspomniałam Ethanowi, chcę sama przejąć kontrolę nad moim życie. A ukrywać nie będę, że byłam bardzo podekscytowana jak daleko zajdę.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk mojej mamy.

- Jasmin czas na ciebie.

Zeszłam po marmurowych schodach na dół, a przy drzwiach czekała na mnie jak zwykle ubrana w sukienkę mama oraz tata w typowym stroju, czyli koszula i spodnie od garnituru.

Relacje z moją mamą były trochę gorsze, niż z tatą, ale i tak ją kochałam. Była moim wsparciem. Chciała bym zaszła jak najdalej.
Dostojność odziedziczyłam po niej. Wszystko musi być perfekcyjnie, a przede wszystkim tak musisz się prezentować. Zwłaszcza walczyć jak jest ciężko. Nauczyła mnie tego w najtrudniejszym momencie mojego życia.

- Zobacz kto tam stoi - powiedział tata wskazując na nasz dziedziniec.

I tam stał on, obok limuzyny. Za i przed naszym pojazdem stały jeszcze masywne samochody, które zapewne należały do naszej ochrony.

Ethan swoim wyśmienitym wyglądem odebrał mi dech w piersiach. Szmaragdowy garnitur oraz buty i różowa koszula, prezentowały się na nim bardziej niż wybitnie.
Nasze spojrzenia spotkały się, w ułamku sekundy. Zaczął na mnie spoglądać i dostrzegłam, że na jego twarzy pojawia się szczery uśmiech, ale widziałam w nim cień zakłopotania. I nie miałam pojęcia czym było to spowodowane.

Beginning of ShineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz