Rozdział 6

117 15 286
                                    

Zaskoczenie - uczucie, które przychodzi niespodziewanie, w najbardziej zaskakującym momencie.

Mój tata nie odzywał się do mnie od momentu naszej ostatniej rozmowy. W głębi serca czułam, że wróci z impetem, ale nie, aż takim.

Siedziałam cicho. Nieznacznie odsunęłam się od Daviesa, analizując do czego by doszło, gdyby nie ''wejście smoka" moich rodziców.

- Czy ja coś przerwałem? - mój ojciec opuścił ręce w dół, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy - chyba tak. Celine wycofujemy się - powiedział do mamy z zamiarem wyjścia na korytarz.

- Nie - przerwał Ethan wstając - właśnie skończyliśmy ćwiczyć. Miło państwa widzieć. Ja pójdę już spać, jutro ciężki dzień.

Schylił się w moim kierunku i złożył pożegnalnego całusa na moim policzku.

- Dobranoc Jas. Śpij dobrze.

- Ty też - uśmiechnęłam się do niego.

Ethan przechodził obok moich rodziców żegnając się. Nie było mu jednak dane minąć mojego ojca, gdyż ten zatrzymał go kładąc rękę na ramieniu chłopaka.

- Co wy ćwiczyliście? - spytał tata, patrząc podejrzliwie.

- Scenariusz - odpowiedziałam z Ethanem w tym samym czasie.

Moja irytacja w głosie osiągnęła zenitu.

- W takim razie idź spać...zezwalam na sny o mojej córce - poklepał go kilka razy po ramieniu, a następnie przepuścił bruneta w drzwiach.

Ethan ostatni raz spojrzał na mnie, a ja posłałam mu przepraszający wzrok. Po dwóch sekundach już go nie było.

W żaden sposób nie chciałam, aby czuł się niekomfortowo, ale mój ojciec nie lubi być najwidoczniej normalny.

- Córeczko...porzuciliśmy wszystko, aby cię tutaj wspierać - rozłożył ramiona idąc w moim kierunku - wchodzę do pokoju, a moja córka siedzi adorowana przez chłopaka...ależ ty dużo pracujesz - prychnął.

Przytulił mnie, ale ja nie miałam zamiaru tego odwzajemnić.

- Tak...mamuś tęskniłam - powiedziałam w jej kierunku.

Wyrwałam się z uścisku ojca i poszłam w kierunku rodzicielki z zamiarem przytulenia jej. Rozmawiałam z nią ostatnio kilka dni temu przed ich wyjazdem w delegacje.

Zaczęło mi jej trochę brakować, z racji tego, że mój drugi rodzic znowu wywołał wojnę w moim układzie nerwowym, tęsknota za nią wzrosła.

- Przepraszam, że się nie odzywałam. Pochłonęły mnie zakupy, gdybyś widziała, jakie nowe drobiazgi zdobyłam...

- Własna córka mnie olała - przerwał mamie.

- Uspokój się Nicholas, denerwujesz - skarciła rodzicielka.

Wiem, że dziecko nie powinno wybierać lepszego rodzica, ale w tym momencie wolałam mamę.

- Żona też mnie olewa. A córce nie kłam, nie kupiłaś drobiazgów tylko całe kolekcje z trzech różnych butików.

- Czepiasz się szczegółów - machnęłam ręką w jego kierunku.

Uwielbiałam, jak droczyli się o takie głupoty, co nie zmieniało faktu, że nadal miałam chęć mordu na moim ojcu.

Stwierdziłam, że i tak nie ma sensu nadal ukazywać mojej urazy. Czasu nie cofnę, a może to był znak od losu, że nie należało w tym momencie posuwać się jakkolwiek dalej z Ethanem. Chciałam nacieszyć się, że moi rodzice w końcu są przy mnie. Myśli o chłopaku, planie lub jutrzejszym dniu zrzuciłam na drugi plan.

Beginning of ShineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz