Początek końca

1.4K 21 2
                                    

Moje życie nigdy do końca nie było takie, o jakim marzyłam. Zawsze byłam tą dziewczyna na uboczu. Wszyscy uważali mnie za wypraną z emocji, bez względu na okoliczności. Czy to były moje urodziny, czy dzień dziecka, zawsze przybierałam tą samą pozę. Smutnej, posępnej i przygnębionej dziewczyny.

Sama nie wiem dlaczego taka jestem. Może to przez to, że zawsze męczył mnie widok mojej mamy, która była chorą optymistką i zawsze przybierała dobry uśmiech do złej gry. A może po prostu jestem chora psychicznie, jak to określali moi wspaniali koledzy z klasy. Choć, a sumie czemu się tu dziwić, jak inaczej można określić osobę, która nigdy nie wychodzi z domu i do nikogo się nie odzywa.

Od kąt sięgam pamięcią, nie nawidziłam szkoły. Ani moich rówieśników, którzy tam byli, ani nauczycieli. Chodzenie i spędzanie tam czasu, było dla mnie po prostu męczące. Wiedziałam że tam nie pasuje.

A teraz siedzę w samolocie i lecę do Norwegii. Czy w to wierzę? Oczywiście, że nie. Chyba pierwszy raz w życiu jestem tak podekscytowana. Co prawda nie okazuje tego w taki sposób jak najczęściej robią to ludzie, ale się cieszę i to bardzo. Chciała bym żeby tam w Bergen, wszystko się zmieniło. I nie mam tu na myśli siebie, tylko mamę. Zasługuje na szczęście, bo przy ojcu nie miała okazji tego doświadczyć. Nie szanował jej, zawsze uważałam, że powinna odejść od niego już dużo wcześniej, a zdecydowała się na to dopiero po 20 latach.

Jedyną osobą niezadowoloną z naszego wyjazdu z San Francisco do rodzinnych stron mamy jest Nicolas. Mój brat jest moim totalnym przeciwieństwem, jeśli mowa tu o charakterze. Bo z wyglądu, to jeszcze jakieś podobieństwo jest dostrzegalne. Wysoki, wysportowany brunet o błękitnych oczach, w szkole wszystkie dziewczyny do niego wzdychały. Muszę przyznać, że na ten widok robiło mi się niedobrze. Był kapitanem drużyny futbolowej, taki typowy amerykański nastolatek z filmu, tak bym go określiła. Relacje między nami zawsze były dość obojętne. Czasem rozmawiamy, ale tylko w domu. W szkole nigdy się do mnie nie przyznawał. Nie miałam nigdy mu tego za złe, sama na jego miejscu pewnie bym tak postąpiła.

-Skarbie, zapnij pasy zaraz będziemy lądować- z moich rozmyślań wybił mnie głos mamy

Nie nienawiśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz