𝓒𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓕𝓲𝓿𝓮

255 11 4
                                    

(Dzień wcześniej)

Dni mijały Polsce na ciągłym motywowaniu i mobilizowaniu swojej osoby do wykonania tej „jednej" konkretnej rzeczy, a mianowicie chodzi tutaj o zbliżenie się do Niemiec. Wydawało mu się to zadaniem niewykonalnym, niemożliwym dla przeciętnego człowieka takiego jak, jego zdaniem, on sam był.

Co dziennie przychodził z pracy, jadł, odpoczywał, sprzątał, (itd.) mając z tyłu głowy myśl o nim. Zasypiał mając w głowie myśl o zawiedzeniu swojej osoby, straceniu kolejnego, cennego dla jego „zadania" dnia.

Zastanawiał się często również nad tym jaki był tak w ogóle powód tak nagłego zainteresowania. Co prawda faktem jest to, że ludzie bywają zmienni i często z nikąd pojawiają się nowe zainteresowania u danego człowieka... Ale czy aby napewno tak było i tym razem? Czy jeśli jest to tylko chwilowe zainteresowanie to równie szybko jak się ono pojawiło, to tak i zniknie? Odpowiedź jest prosta, gdyż składa się tylko z jednego znanemu wszystkim wyrazu czyli oczywiście „nie". Dlaczego? Dlatego, iż nie trwało ono zbytnio krótko, ale wręcz odwrotnie, prawie 6 lat. Nie dni, nie tygodni, nie miesięcy, tylko lat.

Nikt nie zwracał uwagi na jego coraz częstsze przygnębienie. Przecież w końcu każdy miewa gorsze dni, tygodnie lub lata, prawda? To jest totalnie normalne, więc nie ma o co się czepiać, co nie? Otóż, jak już się zapewne spodziewasz, założenie to nie jest trafne. Powód jest zupełnie inny i każdy, kto przynajmniej trochę zwracał uwagę na jego zachowania to byłby już w stanie go wywnioskować i powiedzieć.

Tylko pytaniem jest to dlaczego, skoro tak prosto jest się domyślić, nikt nie chciał z nim o tym porozmawiać albo przynajmniej pocieszyć? Dlaczego wszyscy to olewają i mają gdzieś jego bycie? Przecież ludzie nie mogą być aż takimi egoistami, którzy mają w głowie tylko własne korzyści i wygodę, prawda?
Cóż, aby uzyskać odpowiedź na to trzeba zwyczajnie dorosnąć i nabrać doświadczenia. Nie należy ufać komuś bezgranicznie, nawet jeśli jest to nasza własna matka, bo ludzie są okrutni i nie lubią zaprzątać sobie głowy niepotrzebnymi śmieciami. A nawet jeśli ma się stuprocentową pewność na możność zaufania tej konkretnej osobie, przez co zaczniemy jej powierzać nawet nasze najskrytsze sekrety to tak czy siak ta osoba prędzej czy później się tym wszystkim znudzi, a powierzone sekrety i ufność obrócą się przeciwko nam. Ale jest jeszcze jedna opcja, a mianowicie coraz częstsze kłótnie i spory między swoją/im 'przyjacielem/przyjaciółka' aż do momentu, gdy ta 'przyjaźń' przez nadmiar sporów się zwyczajnie rozpadnie. Niby proste, ale jednak trudne.

Tylko czy wszyscy tacy są, łącznie z nami?
Czy wynika z tego, iż przyjaźń jest zwykłą fikcją lub pojęcie jest niedokładne? To jest w ogóle prawda czy zwykły blef lub manipulacja?

Za dużo pytań a za mało odpowiedzi, nieprawdaż?

Ok, dobra, skończmy filozofować i przejdźmy do rzeczy.

Rutyna, tak można nazwać jego minione sześć lat, a zapotrzebowanie na siłę do zerwania jej było zbyt wielkie dla jego przeciętnej osoby. Zwyczajnie potrzebował czasu aby się do tego przygotować, ale przede wszystkim by to wszystko mniej więcej zrozumieć. Tylko czy mu się to udało? Oto dopiero pytanie, na które nawet on sam nie jest w stanie odpowiedzieć.

Jednak tamtego dnia nie mógł stracić tak idealnej okazji jaka się mu nadarzyła. Dostał okazję od losu, aby w końcu rozpocząć działanie i dziękował sobie w duchu, że zachciało mu się tamtego dnia wyjść na spacer.

Po tylu latach w końcu był jakimś, nawet minimalnym, procencie z siebie dumny.

Ale teraz wiedział jedno, nie mógł już nic zepsuć. Musi być bardzo ostrożny, aby nareszcie dowiedzieć się o co tutaj chodzi. Bo mimo wszystko, wydawało mu się, że chęć pomocy dla tej osoby to nie jest przypadek.

No i cóż, w niedalekiej przyszłości miał się o tym przekonać w lekko bolesny sposób.

Liczba słów: 614

Sorry za kolejną przerwę

𝓦𝓱𝓪𝓽 𝓭𝓸𝓮𝓼 𝓲𝓽 𝓶𝓮𝓪𝓷 𝓽𝓸 "𝓵𝓸𝓿𝓮"? ||𝓖𝓮𝓻𝓟𝓸𝓵 ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz