Przyglądając się słodkiej agonii magnolii, Tsukishima czuł spokój, a Yamaguchi miał po prostu nadzieję, że ta płyta będzie kręcić się w nieskończoność.
lipiec 2020 - maj 2021
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
•••••
Yamaguchi czuł się niezręcznie, stojąc w kuchni w domu przyjaciela. Starał się nie patrzeć w oczy matki Tsukishimy, jednocześnie prowadząc z nią nieznośny small talk, który, o dziwo, sama rozpoczęła, bez szczególnego zaciekawienia pytając, co robili.
— Powtórki z matematyki — odparł na to pytanie z nie większą ekscytacją blondyn. To, że nie ma ochoty rozmawiać z matką w obecności przyjaciela, widać było jak na dłoni.
Tadashi szczerze wątpił, by kiedykolwiek miał ochotę z nią rozmawiać.
Minęło parę chwil, podczas których woda w czajniku gotowała się zbyt wolno, a następne niezręczne pytania i odpowiedzi przecinały powietrze, paradoksalnie tylko oddalając od siebie interlokutorów. W końcu rodzicielka Keia wyraziła zaciekawienie planami na przyszłość przyjaciela syna. Tadashi przełknął ślinę. Na ułamek sekundy jego oczy skrzyżowały się z innymi, piwnymi, ale nie tymi, które pokochał, tylko tymi, których nie znał.
Szybka odpowiedź, później znowu przerzucenie wzroku na nieznośny czajnik.
— Słyszysz, Kei? Ty też mógłbyś pomyśleć o jakimś sensowniejszym zawodzie. Skończysz jak twój brat.
Młodszy Tsukishima zmarszczył lekko brwi. Gdyby był mniejszym dupkiem niż jego matka, prawdopodobnie byłoby mu przykro.
Ale był przyzwyczajony. Przywykł do tego, że szklanki w tym domu zawsze będą w połowie puste. Nieistniejące, bo ludzka chciwość na perfekcję jest nieskończona, oczekiwania wobec niego przełknął już dawno temu. Przywykł, prawie przestał zauważać, zabijał równie cierpkimi słowami.
Tsukishima Kei stawał się dorosły, a pod jego stopami piętrzyło się coraz większe cmentarzysko rozbitych szklanek.
— Faktycznie, bycie studentem z perfekcyjną średnią na kierunku, który cię interesuje, brzmi jak tragedia. Nie wiem, jak się z tym pogodzę.
Woda zawrzała, a nieznośnie powolny czajnik wydał z sobie charakterystyczne pstryknięcie. Blondyn odwrócił się, tym samym przerywając nić złości łączącą go z jego matką. Yamaguchi wziął głęboki oddech. Było mu przykro.
Nie lubił tych sytuacji. Świadectw na to, że rzeczywistość była dla Tsukishimy bardziej niesprawiedliwa, niż byłby skłonny przyznać. Dowodów na to, że go to już prawie nie złości. Że denerwuje go już tylko obmawianie starszego brata, że jego samego już to nie dotyczy. Kei nie potrafił pogodzić się ze złem spotykającym Akiteru, tak jak Yamaguchi nie umiał ze spokojem słuchać krytykowania jego przyjaciela.
when I give my heart it will be completely
Zostali sami. Matka Tsukishimy zalała rozpuszczalną kawę w termosie i, udając, że nie czuje na plecach nienawistnego spojrzenia Tadashiego, wyszła bez słowa. W głowie Keia rozległ się chrzęst deptanego pod jej stopami szkła.
Nie chciał o tym myśleć.
Przesunął w stronę Yamaguchiego kubek z zieloną herbatą, po czym przysiadł na kuchennym blacie, pozwalając długim nogom swobodnie wisieć tuż nad podłogą. Pamiętał, że gdy pierwszy raz posadził go tam Akiteru, dzieliło je od niej wiele więcej centymetrów pustki, która teraz nagle zniknęła. To była jedna z ich ulubionych zabaw, gdy byli dziećmi; łamać zasady, które obowiązywały, kiedy nie byli w domu sami, ale tak, by nie sposób było im później udowodnić winy. Słuchali głośno muzyki, kładli nogi na stole i nie zamykali okien, gdy lało. Akiteru nauczył go czegoś, czego samemu nigdy nie udało mu się pojąć; jak się nie przejmować. Pokazał mu jakie to wszystko efemeryczne i bezwartościowe. Zasady kończyły się wraz z wyjściem matki, a jedynym dowodem na to, że kiedykolwiek tam była, były pokruszone szklanki pokrywające podłogi. Po latach szkło stało drobne niczym piasek. Już nie raniło.
A później Akiteru się wyprowadził, zostawiając brata samego z tą białą plażą ze szkła i morzem łez gdzieś w oddali.
Tsukishima spojrzał na od dłuższej chwili przyglądającego mu się Yamaguchiego. Byli sami. Ta jedna fraza pojawiała się w życiu ich obojga bardzo często.
— Wybierzesz jakąś płytę? — zapytał w końcu, bo cisza napawała go niepokojem.
— Jasne. — Tadashi skinął głową z entuzjazmem, podchodząc do gramofonu i kosza z winylami. Brat jego przyjaciela zaczął zbierać je w połowie gimnazjum, dziesięć lat wcześniej. Teraz mieli już trzydzieści dwie płyty, a brunet znał każdy utwór, bo Tsukki chętniej dzielił się muzyką niż przemyśleniami. — Ciągle się tak czepia Akiteru?
Kei wzruszył ramionami, odkładając kubek, który dostał na czternaste urodziny od Yamaguchiego. Naczynie było białe, a środkowej części widniał mały rysunek triceratopsa. To był jego ulubiony kubek.
— Trochę bardziej niż zwykle. Ma za moment magisterkę, więc może w ten sposób pokazuje, że się martwi.
Album wybrany przez Yamaguchiego należał do jednego z ich ulubionych, a co za tym idzie, często słuchanego. To był dobry, dający poczucie domu wybór.
— Czyżby demon bez duszy miał uczucia?
Yamaguchi wrócił do części kuchennej, by za przykładem przyjaciela usiąść na blacie. Kiedyś w tym miejscu siadywał Akiteru.
Tsukishima cicho prychnął, robiąc mu trochę więcej miejsca.
— Nie powiedziałem, że o niego. Może boi się, że nie znajdzie pracy i będzie musiała go utrzymywać.
Zielona herbata w jego kubku sięgała już tylko połowy naczynia.
— A zresztą nie wiem. To nieważne. Niedługo się wyprowadzę i będzie po sprawie.
"Niedługo się wyprowadzi i będzie po sprawie" powtórzył w myślach Yamaguchi. Tak bardzo banalne.