Gdy tylko Harry się obudził, poczuł pulsujący ból w pośladkach. Uśmiechnął się na wspomnienie wczorajszej nocy. Wiedział, że seks zbliżył ich jeszcze bardziej do siebie, teraz już nie było żadnej granicy między nimi. Wczoraj długo leżeli w namiocie wtuleni w siebie, ciesząc się swoją bliskością. Harry sam nie wiedział kiedy znowu zaczęli się całować, gdyby nie ból, który w dalszym ciągu odczuwał, pewnie doszłoby do czegoś więcej. Najchętniej spędziłby tam całą noc, razem z Draconem, ale wiedział, że to nierealne. To nie był dobry czas na ujawnienia ich związku. Być może nigdy nie będzie dobry, ale póki co woleli to odwlekać. Najpierw wojna, potem przyjemności.
Harry poruszył się z zamiarem wstania. Ból przybrał na sile. Miał nadzieję, że z czasem tego bólu będzie coraz mniej. Jeśli jednak się tak nie stanie, to i tak nie zrezygnuje z seksu z Draconem. To było zbyt przyjemne i dobre.
-Jak tam Ron? - zapytał głośno by obudzić przyjaciela.
-Fatalnie. - odpowiedział zaspany rudowłosy. Harry w sumie nie wiedział co mu dolega, Ron nie wyglądał na chorego. Żadnych smarków, żadnej wysypki, jakoś specjalnie blady też nie był.
-Dalej tak źle się czujesz?
-Mhm.. - Harry pokiwał głową.
- Na śniadanie się nie wybierasz?
-Ginny mi coś przyniesie. - Harremu przeszło przez myśl, że skoro je, to aż tak źle być nie może. - Jak chcesz możemy zjeść razem. - zaproponował Ron.
-Z moimi zdolnościami, to zaraz całe łóżko będzie zasyfione. - wymigał się Harry. Ron nic już mu nie odpowiedział. Harry przebrał się szybko i ruszył do łazienki by do końca się ogarnąć. Włosy zdążyły mu już bardzo odrosnąć i najwyższa pora była na ścięcie. Niestety nie mógł sobie pozwolić na wyjście do fryzjera, postanowił więc poprosić o to Hermionę. Chyba Draco wybaczy mu tymczasowy powrót do poprzedniej fryzury. Gdy skończył, nie wiedział co ze sobą zrobić. Westchnął, jeszcze nigdy nie zdarzyło się by w Norze czuł się tak dziwnie, tak obco. Postanowił przepatrzeć znowu rzeczy Syriusza.
Gdy wrócił do pokoju Ron siedział na łóżku.
-To pewnie oni mnie trują. - powiedział rudowłosy chłopak. Harry puścił to mimo uszów. Nie chciał znowu sprzeczać się z przyjacielem. Usiadł na podłodze z grymasem bólu na twarzy. - A Tobie co?
-Chyba źle spałem. - skłamał Harry.
-Ja też. - powiedział posępnie Ron. Harry przewrócił oczami. Zastanawiał czy czy Ron zawsze taki był? Przypomniał sobie jego złość gdy dostał się do Turnieju Trójmagicznego. Dopiero gdy prawie zginął zrozumiał, że Harry nie zrobił nic za jego plecami. Omal nie prychnął pod nosem. Większość osób się wtedy od niego odwróciła, ale to odejście Rona najbardziej go zabolało. Później batalia jaką stoczyli gdy zaczął się spotykać z Ginny. I ponowna batalia gdy z nią zerwał..
Do pokoju weszła Hermiona, która w odróżnieniu od Rona, sprawiała wrażenie chorej. Podkrążone, przekrwione oczy wskazywała, że większość nocy musiała przepłakać. Jej policzki pomału zaczynały się zapadać, Hermiona przez strach miała tak ściśnięty żołądek, że nie był w stanie nic zjeść. Do tego włosy, które miała w jeszcze większym nieładzie niż zwykłe.
-Jak się czujesz Ron? - spytała.
-Bywało lepiej.
-A Ty Hermiona? Nie wyglądasz najlepiej? - spytał Harry.
-W porządku. - odpowiedziała dziewczyna z sztucznym uśmiechem. Harry westchnął. Domyślał się czym dziewczyna zaprząta sobie głowę, ale wiedział, że Hermiona nie chce poruszać tego tematu przy Ronie. - Idę na śniadanie, wy też?
CZYTASZ
Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]
De TodoKontynuacja opowiadania Śmierć, która wszystko zmieniła. Są ludzie, którzy wierzą, że to los nami kierują. To co nas w życiu spotyka to nie kwestia naszych wyborów, a siły wyższej, która wskazuje nam drogę. Nasze życie jest zaplanowane już od poczęc...