Remus wpatrywał się w Freda zastanawiając się czy dobrze robi chcąc wtajemniczać go w nowe fakty.
-Profesor chciał ze mną rozmawiać? - przerwał ciszę rudowłosy. Czuł się dziwnie skrępowany tą ciszą. Siedzieli już tak dobre dwadzieścia minut, dodatkowo profesor Lupin wpatrywał się w niego uważnie.
-Tak. Ale... To nie jest takie proste Fred. - Remus westchnął. - Wiesz gdzie są ślizgoni?
-Mówiłem już, że nie.
-Wiem, ale mówiłeś to przy wszystkich, a teraz jesteśmy sami, Wiesz, że możesz mi zaufać?
-Kiedy ja naprawdę nie wiem. Pansy nic mi nie powiedziała. - Remus przyglądał się Fredowi. Widział jak wiele kosztowały go te słowa. - Odeszła jakbym... jakbym nic dla niej nie znaczył.
-Na pewno była wstrząśnięta ostatnimi informacjami, nie bierz tego do siebie. - Remus posłał mu wymuszony uśmiech. - Ale może jednak masz jakiś pomysł gdzie mogą być?
-Nie.
-Fred... - Remus wstał i zaczął krążyć po gabinecie. - To jest naprawdę ważne. Kurewsko ważne. - dodał po chwili, nie mogąc uwierzyć, że to słowo tak idealnie wpasowało się w jego słownik.
-Domyślam się.
-Nie. Problem w tym, że nikt z was nie ma bladego pojęcia o tym co się dzieje! - uniósł się Remus. Naprawdę był zmęczony ostatnimi wydarzeniami, a myśl, że w żaden sposób nie może uratować Harry'ego, niszczyła go od środka. Nie potrafił się nawet teraz cieszyć z tego, że wkrótce zostanie ojcem, przez co Tonks się na niego dąsała. Tym również się nie przejmował...
-A co się dzieje?
-Musimy za wszelką cenę odnaleźć Draco.
-Jestem pewien, że cała trójka ma się dobrze.
-Wiem, i nie chodzi o to, że się o nich martwię, chociaż od ich zniknięcia nie mogę spać.
-Harry chyba ostatnio ma się lepiej. - powiedział niepewnie Fred błędnie interpretując zachowanie profesora. - Jakby wróciła mu chęć do walki.
-Nie powinienem obarczać cię tym problemem, ale... Inaczej nie zrozumiesz o co chodzi. Harry dowiedział się co chciał mu przekazać Dumbledore.
-Wszyscy widzieliśmy, że raczej to nie było nic dobrego. Dumbledore jest jego ojcem?
-Co? Nie... - Remus mimo wszystko się roześmiał. Większej głupoty chyba jeszcze w życiu nie słyszał. - Harry jest synem Lilly i Jamesa!
-To nie wiem...
-Jest też horkruksem. - Fred spojrzał gwałtownie na Remusa.
-To żart, prawda?
-Nie... - Remus przysiadł na biurko, obok Freda. - Harry nie chcę by ktokolwiek wiedział, w sumie powinienem to uszanować, ale nie mogę pozwolić by odszedł bez rozmowy z Draco. To by było niesprawiedliwe.
-O kurwa. - Fred był w olbrzymim szoku. - Kurwa... - powtórzył nie mogąc wyswobodzić się ze szponów szoku. - Kurwa...
-Teraz rozumiesz, że sprawa jest poważna. Wiem jak to jest nie zdążyć powiedzieć najbliższej osobie czegoś ważnego, dlatego nie chcę żeby to spotkało Harry'ego i Draco.
-Ale... Harry nie musi wcale tego robić. Możemy... - Fred nie wiedział co ma powiedzieć. - Nie można tego od niego wymagać!
-Myślisz, że ja chcę go stracić? Nie wyobrażam sobie życia bez Harry'ego, jak zapewne większość z nas, ale najgorsze co możemy teraz zrobić, to przekonywać go do którejkolwiek decyzji. Osobiście wolałbym go wspierać, gdyby postanowił olać horkruksy... ale wydaje mi się, że Harry ani przez chwilę o tym nie pomyślał. Nie wiem czy to kwestia ostatnich wydarzeń, czy się poddał, czy w tym wszystkim znalazł rozwiązanie dla swoich problemów...
CZYTASZ
Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]
CasualeKontynuacja opowiadania Śmierć, która wszystko zmieniła. Są ludzie, którzy wierzą, że to los nami kierują. To co nas w życiu spotyka to nie kwestia naszych wyborów, a siły wyższej, która wskazuje nam drogę. Nasze życie jest zaplanowane już od poczęc...