Na początek krótkie ostrzeżenie. Całe opowiadanie jest w stylu Cas, czyli powstało tylko po to, by autorka mogła pomęczyć Aleca ;). Bo Cas lubi pastwić się nad ulubionymi bohaterami i robić im krzywdę. Więc, gdyby komuś, jednak, chciało się to przeczytać, czujcie się ostrzeżeni.
________________________________________________________
Poranek płynął leniwie, a Nocni Łowcy, wymęczeni po całonocnych atrakcjach, jakie zapewniły im hordy demonów, zbuntowane wampiry i wilkołaki na haju, pragnęli tylko dwóch rzeczy. Kawy i świętego spokoju.
- Mam dość! – Izzy opadła na krzesło z głośnym jękiem, a jej pudrowo różowy kubek uderzył o blat z taką siłą, że o mało się nie rozpadł.
- Nie rozlewaj. – Alec zmierzył siostrę nieprzychylnym spojrzeniem.
- Co?
- Nie rozlewaj – powtórzył chłopak i wskazał na plamę od kawy, wokół jej kubka.
Izzy zastanowiła się, czy ma ochotę i siłę na kłótnie z Alekiem i, w końcu, stwierdziła, że nie. Dlatego grzecznie sięgnęła po chusteczkę i wytarła blat. Na twarzy Aleca pojawił się uśmiech.
No proszę, jak niektórym mało do szczęścia potrzeba, pomyślała.
- To zawsze tak wygląda? – Niespodziewanie dla wszystkich, odezwała się Clary.
- Ale, co? – Jace spojrzał na dziewczynę z błyskiem w oku. – Kłótnie Aleca i Izzy? Zwykle jest gorzej. Isabelle lubi rzucać butami.
- Okej. Dobrze wiedzieć. – Clary spojrzała niepewnie na Izzy. Łowczyni odpowiedziała jej uśmiechem, jakiego nie powstydziłby się żaden wampir. – Ale chodziło mi raczej o demony... - Nie bardzo potrafiła wyartykułować gnębiące ją myśli. Była Nocnym Łowcą od niedawna, więc wszystko wciąż było dla niej nowe, niezwykłe i jakby nie do ogarnięcia. – Jest ich tak dużo...
- Zaczęło pojawiać się więcej, odkąd ty się zjawiłaś. – Alec naprawdę nie chciał powiedzieć tego takim tonem. To miała być, po prostu, luźna uwaga. Ale był zmęczony, niewyspany i z zaległymi raportami wiszącymi nad głową. W takich warunkach nie potrafił w kontakty międzyludzkie jeszcze bardziej niż zazwyczaj.
- Alec! – Krzyk Jace'a był niczym świśnięcie toporem.
- Co?
- Jak możesz...
- Och, przymknij się, Jace! – Na pomoc bratu przyszła Isabelle. – Robisz się przewrażliwiony. Przecież Alec nie powiedział nic złego.
- Jak to nie? – obruszył się blondyn. – Znowu czepia się Clary.
- Nie czepia się. – Izzy zaczynała mieć dość tej całej dramy. Faktycznie, na początku, Alec nie zachowywał się w stosunku do Clary, w porządku. I wtedy Jace mógł się wkurwiać. Ale, od jakiegoś czasu, Alec przystopował i nawet starał się poprawić swoje stosunki z rudowłosą. Problem w tym, że kontakty z ludźmi były piętą achillesową jej starszego brata, więc czasem chlapnął coś, co nie zabrzmiało tak, jak powinno. Najlepszy przykład mieli przed chwilą. Ale Jace znał Aleca, jak własną kieszeń i powinien dostrzec starania brata, zamiast oburzać się i obruszać. Co dziwne, to Clary zdawała się mieć więcej wyrozumiałości dla Aleca i puszczała, mimo uszu, popełniane przez niego faux pas.
- Tylko stwierdza fakty. Sam musisz przyznać, że odkąd Clary – posłała dziewczynie uśmiech – do nas dołączyła, demonów jest jakby więcej.

CZYTASZ
Za wszelką cenę
FanfictionAlec, by chronić swoje rodzeństwo, gotów jest poświęcić wszystko.