(🐑.)────rozdział trzydziesty dziewiąty

27 2 2
                                    

───────•••───────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

───────•••───────

Rudzikowa Gwiazda nie był świadomy tego, że Szyszkowa Kita obserwowała jak powoli umierał. Tak naprawdę w tamtym momencie nie mógł się na niczym skupić, odczuwając zbyt ogromny ból, który rozprzestrzeniał się po jego ciele w zastraszającym ciele. Czuł jak krew spływa po nim, zostawiając po sobie czerwone ślady, a na głębie tworząc malutkie kałuże. Nie widział nic na jedno oko, a drugie cały czas trzymał zaciśnięte, powstrzymując łzy, które mimowolnie się pojawiały. Prawdę mówiąc, pragnął wtedy śmierci.

Dopiero po dłuższym czasie poczuł jak wszystko zaczyna powoli ucichać, a ból zanikać. Po chwili znalazł się na polanie, której trawa była usunięta i raniła jego poduszki łap, a dookoła panowała lekka mgła. W oddali był gęsty las, którego mrok przyprawiał go o dreszcze, a silny wiatr targał koronami drzew oraz jego rudą sierścią. Za nim znajdowało się wyschnięte koryto po małym strumyczku, a w powietrzu unosił się drażniący zapach wilgoci. Wszelkie kwiaty rosnące na polance miały połamane łodżyki, a ich delikatne płatki poodrywane.

Nigdzie nie było słychać ani czuć zwierzyny co tylko pogłębiało wrażenie nieskończonej pustki. Przywódca nie był pewien czy w taki sposób powinno wyglądać to miejsce. W końcu było w małym stopniu związane z Klanem Gwiazd gdzie ponoć miał być istny raj pełen roślinności i zwierzyny. Najwidoczniej tak nie było, twierdząc po tym co ukazywało mu się za każdym razem jak tracił życie. Polana, na której się budził była martwa i pusta. Przepełniona tragicznym uczuciami, zupełnie tak jakby odzwierciedlala jego serce.

Westchnął cicho, spoglądając na zachmurzone niebo. Ani jeden promyk słońca nie opadł na jego pysk, a ponura atmosfera tylko się wzmocniła. Nienawidził tego miejsca. Wolałby znaleźć się na jakimś miejscu przepełnionym życiem. Gdzieś gdzie niebo jest wiecznie pogodne, las jest pełen zwierzyny, a roślinność zielona i piękna. Jednak mógł o tym sobie tylko pomarzyć bo nie miał wyboru na to, na jakiej polance się budził.

— Straciłeś swoje czwarte życie, zostały ci tylko trzy. — usłyszał bezbarwny ton głosu, dobiegający z głębi lasu. Kot, który mu to mówił nigdy mu się nie ukazał, a słyszał wyłącznie jego głos. Zawsze był taki sam. Pozbawiony uczuć. Zupełnie tak jak ta polanka.

Następnie nastała ciemność, a po chwili ponownie wrócił do świata żywych, który przywitał go okropnym bólem i dźwiękami walki. Jakże ciepłe powitanie. Niepewnie otworzył zdrowe oko, a nie widząc w pobliżu poprzedniego napastnika, powolnie się podniósł. Czuł jak każda jego rana niewyobrażalnie piekła, a poobijane kości błagały o chwilę odpoczynku. Będzie naprawdę zdziwiony jeśli okaże się, że nie skończył z niczym złamanym.

Z każdym ruchem wydawał z siebie syki i stęknięcia spodowane trudnością z poruszaniem się i bólem tym spowodowanym. Musiał zarządać odwrót. Kiedy tylko znalazł się na uboczu i spojrzał na pole walki, załamał się. Widział mnóstwo podobnie poranionych do niego kotów, które ledwo trzymały się na łapach, a pomimo to nadal walczyły. Mnóstwo krwi, kawałków skóry i futra było na zakurzonej glebie, a na uboczach znajdowały się ciała.

Z przerażeniem rozpoznał w nich Ostrego Pazura i Jeżynowe Ucho. Kiedy oni w ogóle umarli? Był aż tak wielki chaos, że nie zorientował się, że dwójka z jego wojowników straciła życie? Zdecydowanie musieli uciekać bo inaczej ilość trupów jeszcze bardziej sie zwiększy czego nie chciał. Od początku wiedział, że ten atak był niebezpieczny. Klan Silnego Wiatru może się nie wydawał, ale w większości był złożony z kotów, które uwielbiały ciartować koty żywcem. Zaś pod dowództwem opanowanej i inteligentnej Modrzewiowej Gwiazdy byli naprawdę ciężkimi przeciwnikami.

To był klan, który śmiało z nimi konkurował również siejąc postrach pozostałych klanach. Chociaz tak właściwie pozostał już tylko jeden. Klan Słonecznego Blasku nadal nie powrócił na swoje terytorium pomimo upłynięcia kilku księżycy. Rudzikowa Gwiazda nie miał pojęcia czemu i gdzie uciekli, ale nawidoczniej nie mieli zamiaru wracać. Zaś co za tym idzie, pozostawały trzy klanu. Z czego dwa były przepełnione morderczymi intencjami, a jeden słynął z katowania swoich więźniów.

Cóż, to zdecydowanie były interesujące czasy.

───────•••───────

───────•••───────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[661 słów]

PYTANIE;
jak myślicie, klan słonenczego blasku wróci czy nie?

PĘDY PONAD GWIAZDAMI ( cienie przeszłości tom ii. ) - warrior catsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz