(🐑.)────rozdział tydziesty drugi

26 4 1
                                    

───────•••───────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

───────•••───────

Minęły dwa dni od zbudzenia się ucznia z Klanu Słonecznego Blasku. Szyszkowa Łapa oraz Sowie Pióro starali się wspomóc kocura psychicznie, a Sójcze Skrzydło fizycznie. Łaciata kotka od spotkania się z przywódcą była ponura i cicha. Legowisko medyka nie było wypełnione jej radosnym śmiechem czy dziecinnymi żartami tylko cichymi, chłodnymi komendami. Jednak nikt nie mógł ją za to winić. Zapewne miała okropne wspomnienia z Rudzikową Gwiazdą, a rozmowa z nim tylko je przebudziła, nie pozwalając medyczce jej o nich zapomnieć.

Mroźna Łapa wydawał się być w dobrym stanie. Znaczy, w dobrym jak na niego bo w wypadku innych byłby to stan tragiczny. Czasami miewał napady duszności, a jedzenie nadal musiał przyjmować z papkach i małych porcjach bo inaczej cierpiał na okropny ból brzucha. Kiedy kocurek próbował wstać ze swojego posłania natychmiastowo upadł ponieważ jego słabe mięśnie nie były w stanie utrzymać ciężaru reszty jego ciała.

Czarnofutry starał się nie używać swojego głosu za dużo aby nie nadwyrężyć strun głosowych i nie stracić głosu całkowicie. Z tego też powodu przeważnie był cicho tylko przysłuchując się długim narzekaniom Sowiego Pióra i ciekawym historią Szyszkowej Łapy. Czasami i Sójcze Skrzydło coś wtrąciła, przeważnie był to żart, który wypowiadała z smutnym oraz sztucznym uśmiechem na pysku.

***

Promienie słońca śmiało wpadały do legowiska medyka oświetlając wnętrze oraz przyjemnie grzejąc koty, a błękitne niczym tafla wody niebo przebijało poprzez splecione ze sobą gałązki. Gdzieś w oddali można było usłyszeć śpiew ptaków, ale głównie piękne pieśni były zagłuszane przez koty chodzące po obozie. W powietrzu unosił się zapach kwiatów oraz żywicy przyjemnie kojąc noski wszystkich zwierząt. Pora Zielonych Liści z pewnością była pięknym czasem i zarazem ulubionym Szyszkowej Łapy.

Brunatna uczennica nieśmiało wysunęła się z legowiska medyka, a w jej pysk uderzył lekki powiew orzeźwiającego wiaterku. Zmrużyła bursztynowe oczy przez jasne słońce, które było wyjątkowo widoczne na nieskaziletnym niebie. Nie było żandej chmury, a niebo przypomniało nieskończone jezioro o jednolitej tafli. Piękna pogoda tylko polepszała humor już i tak szczęśliwej kotki.

Dokładnie dzisiaj mogła wyjść z legowiska medyka z racji na jej wręcz idealny już stan. Poprzedniego dnia zadała z sukcesem opóźniony egzamin na wojownika, więc wszyscy stwierdzili, że była już w wystarczająco dobrej kondycji aby zostać wypuszczona i mianowana. Co prawda będzie tęsknić za obecnością dwójki medyków oraz Mroźnej Łapy i za zapachem ziół, który dla wielu wydawał się nieznośny, a dla niej nawet przyjemny. Wolała jednak być poza legowiskiem medyka, razem ze swoimi braćmi i innymi, a nie odcięta od świata widząc codziennie tylko te same koty.

PĘDY PONAD GWIAZDAMI ( cienie przeszłości tom ii. ) - warrior catsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz