Kiedy Robertina ocknęła się kątem oka widziała jakąś ustawę. Leżała ona na podłodze. Powoli postarała się wstać, ale nagle czarnowłosy skrzat zauważył to i podbiegł jej pomóc.
- Dobra..... czyli to nie jakiś dziwny sen..... pfff...... - odrzekła
- No, sen to to nie jest... chyba.. Thor, choć walnij Lokiego to się okaże. - odrzekło stworzenie w ręcznie robionych okularach trzymając Robertinę.
- Dobra!- odpowiedział mały blondyn podbiegając do długowłosego.
- A tylko spróbuj !- wykrzyczał odskakując do tyłu i maczając przed nim jakąś laską z niebieskim diamentem.
- Ej,Ej spokojnie- wtrąciła się Robertina - K-Kim wy w ogóle jesteście?
- Cóż moja droga- chwycił ją za rękę blondyn- Ja zwę się Thor i jestem tu jakby ... kowalem.
- Ja zwę się Loki, niestety jestem bratem tego tu tłuczka do mięsa- odpowiedział odciągając brata.- Na szczęście tylko adoptowanym.
- Ja jestem Bruce...... głównie mózg tego wszystkiego....tu- powiedział poprawiając sobie okulary.
- Sam. Inżynier lotnictwa i innych sprzętów. - podleciał do niej i delikatnie potrząsnął ręką.
- James Rodhers, ale możesz mi mówić Rodhey. - powiedział jeden ocierając sobie twarz z potu po wygranej walce.
- Clint- rzucił jeden z dbale ułożonymi włosami.
- A to jest Bucky!- powiedział Thor wskazując na skrzata chowającego się w cieniu. - On..... mało mówi..... nikt nie wie czemu.
- Czyli mieszkacie tu jak jakaś sekta? - zapytała Robertina z małym uśmieszkiem.
- Bardziej jak paczka znajomych..... tak o....- odpowiedział Bruce bawiąc się rękoma.
Mega krótki Time skip
- I tak właśnie się tu znalazłam- odrzekła Robertina. - No... i nie wiem jak się stąd wydostać...
Nagle do drzwi dobiegło pukanie. Bucky jak z procy wystrzelił otworzyć przybyszowi. Przybyszem okazał się książę . Kiedy księżna się odwróciła zobaczyła dobrze znajomą twarz.
- O Boże, Evans... jak dobrze, że to ty! - wykrzyczała z radości
- Ale... ja nie znam żadnego ' Evansa ' . Zwę się książę Steve Grand Rogers!- odrzekł
- Steve, jesteś u nas. Nie musisz tu ukazywać swojego królewskiego majestatu. - nagle odezwał się Bucky z ironią w głosie.
- No wiesz, macie tu zaginioną Księżnę Antoninę Howardię Stark! Jak się nie przestawiać pełnią imienia oraz nazwiska przy tak pięknym majestacie!- Odpowiedział zachwycony.
- Czekaj, czekaj, czekaj... Kogo niby?- zapytała zdziwiona Robertina - Ty nie znasz żadnego Evansa, a ja nie znam żadnej Antoniny!
- To pewnie przez tą wiedźmę.- odrzekł nagle Sam. - Pewnie zrobiła jej to samo co Bucky'emu.
- Dość prawdopodobna hipoteza.... tylko czy prawdziwa. Przebadam tę sytuację i kiedy dowiem się czegoś to od razu wam powiem! - wykrzyczał Bruce zbiegając ze schodów do piwnicy.
- To może Steve oprowadzisz Robertinę po okolicy?- zapytał po krótkiej ciszy Rodhey.
- Dobry pomysł! - odpowiedział książę z uśmiechem podając Robertinie rękę aby wstała.
I ruszyli na małą wędrówkę!
_____________________________________________________________________________
No witam..... dawno mnie tu nie było lmao ( żeby chociaż ktoś to czytał heh. )
Nioooo, rozdziały będą takie króciutkie, ale postaram się pisać więcej.
Pisałam tio na historii i matmie, nie wnikać XDDDDD
toooooooooooooooooo................ do następnego!
![](https://img.wattpad.com/cover/248248670-288-k666221.jpg)
CZYTASZ
Królewna Robertina i Siedmiu debili. { Mordo, czytaj opissss}
PoesíaAhhhhhhhhh.... zostałam zainspirowana memami....W książce występuje ship RDj x Evans i Stony. Jak go ktoś nie lubi to wywalać :] Nie miłego czytania :]]]]] Szczerze piszę to dla beki, nie ma to na celu urazić żadnej z wymienionych w opowiadaniu...