— Mówię ci, że to będzie najlepszy dzień twojego życia.
— Wątpię. Najlepszy dzień mojego życia ma dość wysoko ustawioną poprzeczkę.
— Daj temu chociaż szansę.
— Gabriel, mówisz o festiwalu gier komputerowych do człowieka, który nie gra w żadne gry komputerowe. Mogę tam z tobą iść dla towarzystwa, ale najlepszy dzień mojego życia to póki co ten w Alabamie z Deanem.
Gabriel wywrócił oczami, wyprostował się i spojrzał na przyjaciela poważnie.
— I nadal twierdzisz, że do niczego tam nie doszło, mimo że Dean wrócił z tego wyjazdu z malinką...
— Bo nie doszło — przerwał mu. — Nadal do niczego nie doszło. Malinki można robić bez seksu, Gabe.
Gabriel spojrzał na Castiela prześwietlającym go wzrokiem. Nie ufał mu w tej kwestii. Przecież byli parą idealną również pod względem wizerunkowym - prezentowali się razem świetnie, ich twarze pięknie się komponowały, bo obaj byli przystojni. Przystojni, o zdrowych, wysportowanych sylwetkach... I on miał uwierzyć, że przez miesiąc związku do niczego nie doszło?!
— Obaj jesteście przystojni i macie te seksowne sylwetki... Nie uwierzę, że jeszcze się na siebie nie rzuciliście jak wygłodniałe zwierzęta.
— Nie rzuciliśmy — zapewnił go. — Jeśli do czegoś dojdzie, będziesz pierwszym, który się o tym dowie, obiecuję.
Castiel urwał temat, bo dostrzegł Deana, który zaczął się rozglądać, więc pomachał mu, aby mieć pewność, że go widzi, bo szkolna stołówka wydawała się być dzisiaj wyjątkowo zatłoczona.
Dean dosiadł się do nich, na powitanie przybijając piątkę z Gabrielem, a następnie całując delikatnie i czule Castiela.
— O czym rozmawialiście? — spytał, zdejmując plecak i nachylając się do niego.
— O festiwalu gier w sobotę — odpowiedział Castiel. — Gabriel chce iść, bo wstęp jest za darmo.
— Wstęp za darmo, a pewnie wszystko inne cholernie drogie, tak działa kapitalizm — stwierdził Dean, wyjmując coś w plecaka i kładąc dumnie przed Castielem.
Było to małe zawiniątko, mniej więcej wielkości koperty. Właściwie wyglądało jak trochę dłuższa koperta owinięta papierem prezentowym.
— Co to? — spytał Castiel.
— Prezent na naszą miesięcznicę — powiedział dumnie, a Castiel spojrzał na niego nieco zbity z tropu. Dean nie wziął za dzień powstania ich związku tamtego piątku, prawda?
— Nasza miesięcznica jest jutro — zauważył.
— Wiem, ale to prezent związany z jutrem, więc... otwórz.
Castiel spojrzał badawczo na swojego chłopaka, próbując wyczytać z jego twarzy co Dean mógł wymyślić, ale ten tylko uśmiechał się dumnie, jakby pewny, że mu się spodoba.
— Czemu nie jestem gejem? — jęknął Gabriel. — Dziewczyny nie robią takich prezentów...
— Właściwa dziewczyna robi — zapewnił go Dean, po czym skupił się na Castielu, który odpakowywał prezent.
Castiel miał rację z kopertą - pod papierem prezentowym była koperta. A w kopercie dwa bilety na jutrzejszy koncert Panic! At The Disco w Atlancie. Castiel pewnie sam z siebie nigdy nie trafiłby na ten zespół, ale przypadkiem trafił na YouTube na ich wykonanie Bohemian Rhapsody i Brendon, czyli wokalista po prostu go tym kupił. Potem trafił na informację, że wokalista deklaruje się jako panseksualny i często wychodził na koncerty z tęczową flagą. Zaczął słuchać ich piosenek i jakoś się przekonał, więc dość szybko stał się fanem i wspomniał o tym wszystkim Deanowi tylko raz. RAZ!
CZYTASZ
Love, Castiel [Destiel AU]
FanfictionCastiel z podekscytowaniem myśli o rozpoczęciu nauki w nowej szkole - Creekwood High. Ma nadzieję zacząć wszystko na nowo i znaleźć nowych przyjaciół. Sprawy jednak dość szybko przybierają obrót, przez który życie Castiela drastycznie się komplikuje...