9

288 42 22
                                    

Dean nie przepadał za komediami romantycznymi, ale wręcz ubóstwiał przeżywającego je Castiela, dlatego większość czasu spędził na wpatrywaniu się w tego chłopaka, a konkretniej w jego delikatnie oświetloną przez światło z kinowego ekranu twarz.

Castiel był trochę zaskoczony tym jak komfortowo czuł się przy Deanie. Był pewien, że to wszystko będzie ciężkie i przyzwyczajenie się do tego wszystkiego zajmie mu nawet kilka miesięcy, ale okazało się, że się pomylił i cieszył się, że się pomylił. Gdy Dean objął go ramieniem nie spiął się nawet na sekundę, a od razu, bez najmniejszego zawahania, wtulił się w niego i denerwował się na oparcie fotela, które było teraz między nimi, bo gdyby nie ono, mógłby być jeszcze bliżej Deana. Castiel splótł swoją dłoń z wolną dłonią Deana, który uśmiechnął się na ten gest i pocałował go w głowę. Oddałby wszystko, aby móc mieć Castiela w swoich ramionach codziennie. Arthur nie pozwalał mu takie gesty uznając to za ckliwe, a Castiel wydawał się być szczęśliwy z takich gestów tak samo jak szczęśliwy był teraz Dean.

Obaj nie zorientowali się, kiedy zasnęli. Dean zorientował się, że Castiel śpi, gdy sam już przysypiał i uśmiechnął się lekko. Cieszył się, że Castiel zasnął, bo to oznaczało, że się uspokoił, a on naprawdę chciał, aby chłopak był spokojny i szczęśliwy. Zamierzał o niego zadbać. Myśląc o Castielu i o tym, że komedie romantyczne może wcale nie są takie złe, sam też zasnął, a obudził ich dopiero szmer ludzi wychodzących po ostatnim filmie.

Dean przeciągnął się, dając Castielowi szansę na to, aby się podniósł, po czym wstali i razem opuścili salę kinową.

— Jak się czujesz? — spytał Dean, starając się zachowywać inaczej niż zwykle rano - zazwyczaj nie dało się z nim rozmawiać przed kawą, ale dla Castiela postanowił zrobić wyjątek.

— Psychicznie czy fizycznie? — odpowiedział pytaniem, wciąż lekko zaspany.

— To i to.

Castiel uśmiechnął się delikatnie zerkając na niego.

— Psychicznie lepiej, dzięki tobie, więc dziękuję. Fizycznie jestem zmęczony, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

— Jakoś w połowie przedostatniego filmu — stwierdził Dean — chyba.

— Widziałeś, że zasnąłem i mnie nie obudziłeś?

— Nie wybaczyłbym sobie, gdybym cię obudził. Masz pojęcie jak słodko wyglądasz śpiąc?

Castiel szturchnął go w ramię, ale uśmiechnął się szerzej. Tak naprawdę był wdzięczny, że Dean przyczynił się do tego, że w ogóle dał radę zasnąć.

— Dobra, moja wina — przyznał, nieco żartobliwie, Dean. — Czy śniadanie w kawiarni sprawi, że mi wybaczysz?

— Pod warunkiem, że tym razem pozwolisz mi zapłacić.

— Możesz zapłacić za siebie — zgodził się, już wyliczając, że za cenę tego śniadania będzie mógł kupić mu jakiś drobny prezent, bo i tak zamierzał wydać te pieniądze na niego.

— Za nas obu — stwierdził, a Dean pokręcił głową. — Zapłaciłeś za kino, tak będzie uczciwie.

— Moja romantyczna dusza każe mi zapłacić za nas obu, więc już to, że zapłacisz za siebie będzie dla mnie ciosem w serce.

— Przykro mi, Dean, ale moja romantyczna dusza mówi dokładnie to samo, więc musimy znaleźć kompromis.

Dean westchnął. Nagle umawianie się z drugim romantykiem okazało się być nie takie znowu idealne. 

— Mogę się zgodzić na to, żebyś za mnie zapłacił jeśli pozwolisz mi zapłacić za wszystko na naszej wieczornej randce... Chyba, że przekładamy ją na jutro, bo jesteśmy zbyt zmęczeni.

Love, Castiel [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz