Truskawki i gwiazdka z nieba

166 13 2
                                    

Białowłosy wziął lejce w dłonie i uderzył strzemieniem w bok. Zarzucił na głowę kaptur.

- Wio!

Cwałowali, omijając zdziwionych ludzi z Död. Nie podziwiał widoków czy pięknego jak marzenie nieba. Liczyło się zlecenie. Zlecenie na Białą Damę.

Wpierw postanowił odwiedzić Cyntię. Wioskowe czarodziejki zazwyczaj dużo wiedziały. Mógł poradzić rady i zapytać o upiora. Miał nadzieję, że rudowłosa będzie przychylnie nastawiona i odpowie na pytania.

Kierował się na wschód, do chaty wiedźmy. Zostawił klacz przed wejściem. Zapukał. Nie dostał żadnej odpowiedzi. Okrążył chatę, zaglądając w okna. Nikogo nie było. Pusto. Śmiertelna cisza panowała na pustkowiu.

Drzwi zamknięte, więc wskoczył przez okiennice. Pomieszczenie małe, z jednym łóżkiem, biurkiem i mnóstwem ziół. W powietrzu unosił się zapał kadzideł i delikatnych kobiecych perfum, o zapachu truskawek.

Na krześle leżało czarne krzesiwko do ust i malowidło do oczu. Na oparciu obdarta suknia.

Obok list. Stary, napisany na szybko.

- "Droga Cyntio, muszę powiadomić cię o swych planach. Wiem, że nie lubisz niespodzianek. Otóż wyjeżdżam, gonię za miłością. Jestem biedny jak mysz kościelna, muszę zarobić, by ona mnie zobaczyła i odrzuciła tego łajdaka. Będę w karczmie. Twój przyjaciel".

Na podłodze leżała butelka. Kopnął ją w bok.

Obejrzał się w czystym, niezakurzonym lustrze, wiszącym na przeciwległej ścianie.

- Psiakrew, postarzałem się. Ciri nie zechce mnie już. - mruknął, dotykając kilkudniowego zarostu.

- Nie wyglądasz na więcej niż czterdzieści pięć zim. - odpowiedziała kobieta. Odwrócił się. Na łóżku siedziała owa miejscowa czarodziejka. Długie czerwone jak ogień warkocze, ciemne niebieskie oczy, równie ciemny makijaż, czarne usta i krwistoczerwone paznockie. Miała zarzuconą nogę na nogę, wpatrując się z zainteresowaniem w Geralta z Rivii.

- Rzadko mam gości. A jak już ktoś przyjdzie, to po maść na kręgosłup lub ból gardła, jestem więc zdziwiona czego szuka u mnie Biały Wilk.

Zainteresował ją. Widziała kawałek jego myśli, reszty zakamarków pilnował jak oka w głowie. Miał interesujące rozmyślania. Był bardziej skomplikowany od miejscowych. No i wiedźmin. Podobało jej się. Chciała go bliżej poznać.

- Co wiedźmin szuka w mym domu? - powtórzyła łagodnie, napawając się jego wyglądem. Słyszała o jego przyjeździe. Sądziła, że to kolejny zwykły zabójca. Otóż nie. Był inny, emanowała silna magia. Nie tylko jego magia. Towarzyszył innej czarodziejce lub owej Cirilli.

Cirilli...

No i... - kobiecym okiem patrząc - był przystojnym wiedźminem. A rzadko takich widywała. Tym bardziej chciała go poznać. Bliżej poznać.

Odwrócił się przodem, zakładając ręce na piersi. Nie wydawała się wredna, co najwyżej - tak jak przypuszczał - wyniosła i dumna, a przy tym zainteresowana jego osobą. Doskonale o tym wiedział.

- Podobno możesz coś wiedzieć o zjawie, która straszy ludzi.

- A dlaczego akurat ja?

- Mówią, że dużo wiesz.

- W sumie racja, dużo wiem... - mruknęła kobieta, wstając. Była bardzo ładna. Co dużo mówić - dla Geralta każda czarodziejka była ładna. I ta niczym się nie różniła.

Zlecenie na Białą Damę / WiedźminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz