(Nie)pusta butelka po wódce

127 11 0
                                    

Stępowali do pobliskiej karczmy "Pod Cycem". Ludzie oglądali się ze nimi, szepcząc o dwójce. Cirilla nie zdawała sobie sprawy; siedziała dumnie na grzbiecie Kelpie, uderzając co chwila lejcami. Była w swoim żywiole, bowiem kochała jeździć konno. Geralt zaś wsłuchiwał się w rozmowy wieśniaków z Död.

Odmieńcy...

Szaleńcy! Co robią w tak porządnym miejscu?

Lepiej się odsunąć - jeszcze Catrioną zarażą lub innym gównem!

Kopyta stukały o bruk, podskakiwali w rytm. Geralt wyjął list, ponownie go czytając.

"Tymczasem ja ruszam do Novigradu, do Króla". Białowłosy był pewien, że chodziło o Króla Żebraków. Gdyby niczego się nie dowiedzieli, ruszają do miasta, do Zgniłego Gaju.

Zsiedli z klacz, przywiązując je drzewa tuż obok. Stali przed wysoką chatą, przykrytą słomą. Nad obejściem wyryty był napis "Pod Cycem" i rysunek obwisłych piersi. Weszli do środka. Ściany zdobiły słowiańskie rysunki, za szynkwasem wisiał obraz, przedstawiający pola uprawne podczas żniw. Karczma podzielona była na dwie części - w jednej stały ciężkie dębowe stoły, a w drugiej malutka scena na wieczorne występy grajków i bardów.

Przyjemnie byłoby zobaczyć Jaskra, pomyślał wiedźmin. Dawno nie rozmawiał z Julianem, a szkoda, bo był ciekawym człowiekiem, choć czasem mówił o wiele, wiele za dużo. No ale taki był i Geralt na siłę go nie zmieniał.

- Czegoż to szukacie w mej gospodzie, przybysze? - zapytał chudy jak szkapa mężczyzna za ladą. Miał płowe włosy, mętne niebieskie oczy, zmarszczki w okolicach oczu i ust. Starą szmatą wycierał kufle na piwo.

- Słyszeliście o kimś takim jak Kostka? - zapytała Ciri, zakładając ręce na piersi i przestępując z nogi na nogę. Jak zwykle miała rozpiętą koszulę i wzrok karczmarza nieświadomie z twarzy zszedł właśnie na piersi. Zawiesił głos.

Geralt wszystko widział i groźnie spojrzał na staruszka. Gospodarz uniósł wzrok, gdy białowłosy głośno odkrząknął.

- Kostka, Kostka... Hmm... Ja... Ja o takim nie... nie słyszałem. Tak, nie słyszałem. - odparł niepewnie, patrząc w zimne oczy Riva. Spuścił wzrok, ciągle czyszcząc drewniane naczynia. Miał mieszane uczucia, ale najmocniejszą emocją był lęk.

- Czyżby? - zapytał, wykonując Aksji w kierunku staruszka. Stanął prosto, wyprostował się, czemu towarzyszyło skrzypienie starych kości i zaczął prawić.

- No... Jakiś czas temu był ten... Kostka. Pojawił się... i przybyła wiedźma... Panie, jak nie hukła zaklęciem...

- Mów. Co robiła, jakie zaklęcie i kim była owa czarodziejka.

- Miała rude włosy, zupełnie jak ogień. Krzyczała okropecznie na pana Kostkę i rzuciła zaklęcie. Zniknęli oboje. Dalej... nie wiem. Przysięgam. - zakończył. - Ona... Ona zakazała mówić...

Zarówno Cirilla jak i Geralt zastanawiali się, co mieli ze sobą wspólnego Cyntia i Kostka. Byli znajomymi? Przyjaciółmi? A może kochankami? I dlaczego się kłócili? Mieli ze sobą na pieńku? A jeśli tak, to o co poszło?

- Dziękujemy. - odparła białowłosa wiedźminka, wychodząc z lokalu. Riv wyszedł za córką.

Zielonooka oparła ręce na piersiach, czekając na ojca, który sikał w krzakach. Zaczęła podsumowywać całe ich śledztwo. Chodząc w kółko.

- Wiemy tyle, że zjawą jest Lipia, czyli najmłodsza córka kasztelana, która zakochała się w jakimś wieśniaku. Miała przyjaciela złodzieja. Była też pokłócona z ojcem. Nadal jednak nie wiemy jak doszło do jej śmierci. Musimy porozmawiać z tym Kostką - jako przyjaciel może dużo wiedzieć.

Zlecenie na Białą Damę / WiedźminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz