.5.

56 4 2
                                    

   Przeciągnęłam się czując gęsią skórkę na ramionach i wtuliłam policzek w poduszkę. Jeszcze nie świtało, jeszcze pięć minut, dasz radę?

-Głupia babo!- skrzywiłam się kiedy ktoś złapał mnie mocno za ramiona potrząsając jak mandragorą- Gdzie żeś je wsadziła!?

   No nie, no kurwa, no nie. 

-W dupę, do cholery jasnej!- odepchnęłam go od siebie.

-Nie cytuj mi pradawnej magii wiedźmo byłem kiedy ją spisywali!- warknął kiedy spróbowałam wykopać go z łóżka.

-Na wszystkich bogów, Merlina i resztę tej hołoty!- zawyłam kiedy zdarł ze mnie pościel nauczony doświadczeniem sprawdzając poszewkę- Spaliłam! Wkurwiasz mnie, okey?

-Kurwa mać!- rzucił wszystkim o ziemię przecierając twarz dłońmi i siadając mi na udach.

-Nie rób z siebie idioty nie wierzę że się nie zabezpieczyłeś- skrzywiłam się- W co jak co, ale akurat w to uwierzę- wytknęłam język zanim oberwałam poduszką.

-Misha nie chowa niczego w ładowni?- zapytał zły nie na żarty .

-Jest artystą nie logistykiem, gdyby miał coś we łbie na pewno nie sztachałby się teraz dezodorantem- warknęłam poirytowana jego dziecinnym zachowaniem- Weź kurwa zamieć resztki swojej godności do słoika bo część została chyba na pantoflach McOhpieprzmnienatymstole...

-Nie wierzę że spaliłaś wszystko przez kobietę, która charczy Sorokin* jak gdy zauważa że w czasie przerwy nic cie nie zabiło- stwierdził przeczesując palcami włosy.

-A spierdalaj, nie jesteś pępkiem świata!- oświadczyłam naciągając prześcieradło na głowę i modląc się o go w końcu szlag trafił.     

   Zamiast tego zachłysnęłam się powietrzem kiedy zsunął mi spodnie od piżamy i rozsunął nogi wodząc szorstkimi palcami po skórze. Przeklęłam pod nosem nawet nie skupiając się na pierdołach jakie przy tym popychał, chociaż miałam ochotę go kopnąć kiedy stwierdził że jesteśmy staromodni. 

   Tak jak wtedy kiedy po wszystkim klepnął mnie w tyłek i przypomniał że jako uczennicy nie wypada się spóźnić, a zostało mi równe 5 minut.

*****

-Wyglądam ci kurwa na instytucję charytatywną? Matkę Teresę?- spytałam poirytowana docinkami Ansela- Spierdalaj bo jak cie pokiereszuję to się tobą nawet zakonnice nie zajmą.

   Wywróciłam oczy nie mając ochoty na dyskusje na temat mojego życia seksualnego. I tak uważam że jak na mieszkanie wśród samych mężczyzn nie było tak źle. Nie dorastam nawet do pięt własnej legendzie w jaką obrosłam na przestrzeni lat nie mówiąc o co poniektórych kurwach z rocznika niżej.

   Wraziłam łokieć w żebra Fiodorovowi zanim zdążył podstawić mi nogę i prześlizgnęłam się po blacie zajmując miejsce w kącie powoli zapełniającej się sali. Urażony chłopak parsknął przymierzając się do odwetu puki ktoś go nie popchnął.

-Wolne?- zagadnął wysoki, chuderlawy chłopak.

   Ansel zagryzł dolną wargę udając bezczelnie że się zastanawia puki nie kopnęłam go w kostkę.

-Kogo chcesz oszukać? Obczaiłeś go już ze trzy razy, szykujesz się jak Korowiow na Mishę po skończeniu własnych zapasów- wystukałam na blacie.

-Siedzę od ściany- zaznaczył.

-Śpię od ściany...- nie zdążyłam skończyć bo oparł się o moją ławkę... I ręce.

   Hipokryta.

-Sasha!- na widok Borysa nawet nowy podniósł wzrok znad blatu- Gdzieś był, gdy cie nie było?

-Tak się kończy jak się drzwi zapomina zamykać i debil myśli że kałuża to morze- syknęłam- Zrób że coś do cholery, on tu idzie!

-Ja? Czemu ja?- zapytał, ale widząc moje gromiące spojrzenie szturchnął swojego nowego towarzysza- Bądź tak miły, rzuć jakimś nazwiskiem do poratowania- oparł się o jego krzesło- Przecież on zaniża poziom nawet skrzatom domowym!- szturchnął go lekko.

   Chłopak strzelił kręgami kiedy zastanowił się poważnie nad naszym dramatem po czym rzucił ostatnie spojrzenie na kierującego się w naszą stronę Borię.

-Malfoy- rzucił sucho- Drugi chłopak od prawej stojący z brunetką w za krótkiej spódnicy.

   Odetchnęłam z ulgą woląc już nawet tą wścibską dziewczynę z poprzedniego dnia niż tego cholernego seksistę. Ansel podniósł się z miejsca gwiżdżąc jak debil puki nie ściągnęłam go z powrotem do parteru.

-Zajęte- uśmiechnęłam się opierając policzek na brodzie.

-Przecież jeszcze nie usiadłem- odparł odwzajemniając fałszywy uśmiech.

-I nie usiądziesz- odsunęłam krzesło blondynowi, który do nas dołączył modląc się żeby zrozumiał aluzję- Międzynarodowa integracja i inne trudne słowa... Dlaczego się krzywisz? Za dużo sylab?- spytałam.

   Atmosferę można było kroić nożem kiedy popchnięty przez koleżankę Malfoy zajął miejsce obok mnie.

-Jakiś problem?- wtrąciła się Parkinson oparta o ławkę naszej lewej- Zaczyna się lekcja, profesor Binns nie należy do cierpliwych, a z przodu jest masa wolnych miejsc- uśmiechnęła się lekko biorąc go za rękaw- Chodź! Poznam cie z Gregorym jestem pewna że...

-Że nie wyjdziecie z tego żywo- wtrącił- Pansy właśnie odstawiła go do człowieka, który nie odróżnia końca miotły od Hermiony Granger, Theodor Nott miło było was znać.

*****

*Dyrektos Koldowstoretz.

   Jak to czasami ciężko odpowiadać na wasze pytania i nie spoilerować to jest momentami niepojęte więc proszę wybaczyć jeżeli na coś nie odpowiadam.



I'm, You are, We...? // Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz