Moja pozycja w tej przyjaźni. Znalazła sie między młotem a kowadłem.
Czułam że ta dwójka cholernie za sobą tęskni. Oboje potrzebowali rozmowy.
Żadne nie było gotowe aby zrobić ten krok.
-Halo?
W słuchawce zabrzmiał znajomy mi głos.
- Diana, możemy sie dziś spotkać. Mam wolną chwilę.
- Harry, mówiłam Ci że dziś jadę spotkać sie z Lou. Opić wydanie Walls.
Nastała chwila ciszy. Mała wzmianka o Tomlinsonie, a powoduje u Harrego odcięcie od świata.
-Słońce, odezwę się jak będę wracać. Odbijemy sobie to spotkanie, dobrze?
-Oczywiście
Tak jak mówiłam, pomiędzy młotem a kowadłem. Starałam sie ich wspierać, jak potrafię. To że byli rozrzuceni po innych częściach swiata strasznie mi to utrudniało.Stanęłam przed domem Louisa. Nie widzieliśmy sie kilka miesięcy. Tęskniłam za jego miękkim głosem. Zawsze jest go dużo, pomimo niewielkiego wzrostu. Tylko gdzieś uciekł jego uśmiech i radość. Część została w innym człowieku. Dobrze nam znanym.
-Heeej!
-Cześć, Tommo.
Wtulona w jego tors. Poczułam jak cała presja ze mnie ucieka.
-Zrobiłeś to!
-Na to wychodzi
W salonie siedziała reszta ekipy. Wszyscy byli szczęśliwi. Louis również. Poczułam ulgę. Wznieśliśmy toast, wszystko wydawało sie iść w dobrą stronę.
Gdzieś pomiędzy 3 a 4 piwem zdałam sobie sprawe ze Tomlinson gdzieś zniknął.
Wiedziałam gdzie go szukać.
- puk, puk.
- kto tam?
W ten sposób Harry, zawsze wywoływał na jego twarzy uśmiech. Teraz do tego nie doszło.
- Louis, wszystko w porządku?
-.... Tak.
- W naszej przyjaźni nie ma miejsca na kłamstwa.
Schował twarz w rękach. Po czym przeniósł wzrok na mnie.
Wiedziałam ze to odpowiedni czas aby wprowadzić plan w życie.
-Wiem, że go tu brakuje.
-Nikt nie wnosi do domu tego ciepła które on daje.
-Myślisz czasami o nim?
Jego spojrzenie, wyrażało wszystko.
-Staram się nie myśleć. Naprawde...
Ale wszystko mi o nim przypomina. Nawet ta cholerna szklanka.Rzucił nią o podłogę. Rozbiła na setki małych okruchów. Dosłownie tak, jak rozbite były ich serca.
-Mogę Ci powiedzieć. Że on też myśli o tobie.
-Wszystko u niego dobrze?
- Wiesz jaki jest Harry uśmiecha się, pociesza cie, daje ci serce i uwage. Nie dopuszcza martwienia sie o niego. I za wszelką cenę, wmawia ze jest ok.Lou uśmiechnął sie bardziej do siebie niz do mnie.
-Spierdoliłem. Powiedz mu proszę ze życzę mu jak najlepiej. Jestem z niego cholernie dumny.
-oczywiście.Czekała mnie rozmowa z Harrym. To trudniejszy orzech do zgryzienia. Harry unika tematu jak ognia. Wiem jak bardzo temat Lou go boli. Nie mniej jednak, boli mniej niż brak kontaktu i rozmowy z nim.
Zostaje u Tommo na kilka dni. Musimy odbić sobie te kilka miesięcy.
Jednak, nie mogłam czekać. Kiedy byłam pewna ze Louisa nie ma w pobliżu wykręciłam numer Harrego.
-Hej, Diana
-Hej, Harry.
Jego zachrypnięty głos, sprawiał uczucie bezpieczenstwa.
Minęło kilkanaście minut, a ja wciąż nie zaczęłam tematu, na którym mi zależało. Harry był taką osobą, że czas uciekał zdecydowanie za szybko.
-Hazz, musisz o czymś wiedzieć..
-Coś sie stało? - przejął się bardziej niz to konieczne.
-Nie, nie. Wszystko w porządku... Tylko... Ehmm... Harry, zapytałam Lou o Ciebie.Zapadła cisza.
-Harry.. Jesteś tam? - modliłam się aby sie nie rozłączył.
-tak, tak. Więc co u niego? Wszystko w porządku?
Jego głos brzmiał na zapadniety.
- Jest zmęczony. Zapewnia mnie że wszystko dobrze ale wiesz jaki jest Lou.
-Wiem.
-Wspiera Cie i jest cholernie dumny.
Mimo że nie stał przedemna. Mogłam ujrzeć jego wyraz twarzy.
-Cały Louis...Zawsze był pierwsza osobą która we mnie wierzyła.
CZYTASZ
IT WAS ALWAYS YOU.
Fiksi PenggemarMiłości nie da się zdefiniować. Musisz tego doświadczyć aby to zrozumieć. Harry i Louis są tego doskonałym przykładem. Ten pierwszy, pod każdym względem oddany. Ten drugi pogubiony. Kiedyś podążali razem jedną ścieżką. Natrafili na skrzyżowanie i po...