— Dlaczego scyzorykiem obierasz ołówek? — zapytał Longbottom.
— Obieram? — Black uniósł brew, lecz gdy dostrzegł zmrużone oczy bruneta kontynuował. — Tak o.
— Tak o? — westchnął głośno. — Dlaczego mój chłopak jest psychopatą — mruknął do samego siebie.
— Chłopak?
— Regulus! — szturchnął go w ramię, przez co jego ręka zawędrowała inaczej, powodując to, że ostrze napotkało skórę czarnowłosego.
Szarooki zacisnął usta wraz z oczami, chcąc przeczekać ból, który niemiłosiernie go parzył.
— I widzisz co sobie zrobiłeś, idioto — prychnął Longbottom i machnął różdżką, a rana zniknęła.
Black już chciał odpowiedzieć mu niezbyt miło, ale postanowił jednak, że będzie tkwił w ciągłej ciszy, a takie momenty za bardzo zapeszają bruneta.
— Czy ty kiedykolwiek się uśmiechasz? — spytał Frank, siadając przed nim. — Kiedy zaczęliśmy chodzić to czasami to robiłeś, teraz w ogóle, martwię się, męczę cię?
— Twoja inteligencja mnie męczy — odparł, nie potrafiąc się powstrzymać.
Niższy zaprzestał uśmiechu, ba, napuszył się, czując się zdecydowanie urażony. Fuknął pod nosem i usiadł dwa metry dalej, plecami do młodszego. Brązowooki nie musiał długo czekać, aby poczuć obecność kogoś za sobą. Black usiadł tuż za nim, przyciągając go do swojej klatki piersiowej. Longbottom odchylił swą głowę, by położył ją na lewym ramieniu chłopaka, wówczas Regulus składał małe, delikatne muśnięcia na jego szyi.
— Chyba się na mnie nie obraziłeś, hm? — rzekł czarnowłosy, wiedząc, że drugi nie jest osobą, która się obraża, najwyżej tylko się zgrywa albo kiedy jest naprawdę zły, to siedzi w ciszy i czeka aż rozpoczną długą rozmowę.
Woleli wyjaśniać między sobą sprawy niż chować to po kątach, krzycząc na siebie. Chcieli szczerości nie kłamstw.
— Pierdol się.
— Ostre słowa, jak na dziewiętnastolatka — powiedział uszczypliwie Black.
— Pierdol się — powtórzył z małym uśmiechem, którego nie był w stanie ukryć, przez pocałunki na swej szyi.
— Mój chłopak chce, abym się pierdolił, czy to nie podchodzi do świadomej zgody na zdradę?
— Teraz mój chłopak, tak? — burknął rozbawiony Frank, pomimo że starał się zachować powagę.
I kiedy tak czarnowłosy patrzył na niego, pełnego szczęścia, miłości. Sam czuł się spełniony oraz zdziwiony, że jest tego powodem. Nie mógł powstrzymać tego jednego uniesionego kącika usta, które uświadamiało go o tym, jakiego farta miał, że ten brunet chciał również jego.
Longbottom szybko wyprostował się i spojrzał na chłopaka, gdy dostrzegł zmianę jego mimiki. Brązowooki uśmiechnął się szeroko, kiedy widział ten jeden kącik ust. Może niezbyt dużo, lecz dla nich znaczyło to bardzo.
— Regulus — były ślizgon spoglądnął wprost w tęczówki chłopaka. — Kocham cię.
I z jednego kącika ust powstał mały, nieśmiały uśmiech.
Bowiem tylko Frank Longbottom był w stanie sprawić, aby na twarzy chłopaka zawidniało coś więcej niż obojętność.
kocham ich
CZYTASZ
BAD IDEA | frank longbottom x regulus black
FanfictionJedyną osobą, która była w stanie wywołać uśmiech na twarzy Blacka, był nie kto inny, a sam gryfon, słynący z suchych żartów i pięknego uśmiechu, Frank Longbottom. Regulus słynął z... na pewno nie uśmiechu czy żartów, uczył się najlepiej jak umiał...