DEDYKACJA: -TAHTI
BOHATEROWIE: Team Germany
KATEGORIA: crackfic❝ where the hell is Richard? ❞
Karl nie był pewien co odczuwał w momencie, gdy głośne pukanie do drzwi obudziło go o czwartej rano. Z jednej strony był wkurzony, rozdrażniony i najchętniej by zignorował osobę stojącą przed pokojem, który dzielił z Markusem. Z drugiej strony był nieco zmartwiony. Po co ktoś miałby go budzić tak wcześnie...? Niepokojące.
Kiedy Geiger podnosił się z łóżka i szukał kapci na podłodze, Eisenbichler wciąż spał głęboko. Pokręcił z niedowierzaniem głową. W hotelu mógł wybuchnąć pożar, a mężczyzna i tak nie obudzi się przed godziną szóstą.
W końcu założył kapcie i szybko ruszył w kierunku drzwi. Odgłos pukania towarzyszył mu przez cały odcinek dzielący jego łóżko od wyjścia z pokoju. W końcu pociągnął za klamkę, a jego oczom ukazał się spanikowany wyraz twarzy Constantina. Alarmy zaczęły wyć w jego głowie, gdy dostrzegł, że młodszy chłopiec był praktycznie na granicy płaczu.
— O rany, Consti, co się...
— Richard zaginął. Wyszedł wczoraj wieczorem bez słowa. Myślałem, że nie wiem, poszedł na spacer albo coś, ale jak się obudziłem przed chwilą, to go wciąż nie było. Dzwoniłem, pisałem, nie odpowiadał... Martwię się.
— Cholibka — Karl westchnął po wysłuchaniu słów Schmida. Sytuacja nie wygląda zbyt ciekawie i chociaż głos rozsądku podpowiadał mu, że raczej z Freitagem wszystko w porządku, to w środku i tak się martwił. — Byłeś już u trenera?
— Nie. Nie wiedziałem, czy go budzić. Przyszedłem tutaj w pierwszej kolejności — wyjaśnił młodszy, a Geiger przez chwilę milczał, zanim pokiwał głową w zamyśleniu.
— Dobra. Zróbmy tak: idź obudzić Stephana i Andreasa. Ja spróbuję wyciągnąć z łóżka Markusa. Pójdziemy i poszukamy go, a jak go nie znajdziemy, wtedy zawiadomimy trenera. Zebranie drużyny w Twoim pokoju za pięć minut — poinstruował młodszego Karl. Constantin wręcz zasalutował, po czym szybko pobiegł korytarzem w kierunku pokoju innych członków jego drużyny.
Geiger tymczasem podszedł do łóżka Markusa. Potrząsnął starszym, ale ten w ogóle nie zareagował. Później spróbował głośno krzyczeć, łaskotać, a nawet uderzył w twarz skoczka, ale Eisenbichler wciąż spał jak kamień. Karl westchnął cicho i podszedł do komody, na której stał dzbanek z wodą. Bez dłuższego namysłu wziąć przedmiot do rąk, wrócił do łóżka przyjaciela i wylał całą zawartość dzbanka prosto na Markusa.
CZYTASZ
ALATE ━━━ 𝐒𝐊𝐈 𝐉𝐔𝐌𝐏𝐈𝐍𝐆 𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐒.
Fanfiction❝ ALATE means having wings, lifted up in flight. ❞ Co tylko wiatr w słowach przyniesie. Zbiór krótkich historii przepełnionych silnymi więziami, nieśmiałymi spojrzeniami, łzami I wybuchami. Platoniczne one shots w większości. Możliwość złoże...