|3|

80 11 8
                                    

"A on był aniołem, któremu podcinałam skrzydła..."

Po odwiedzeniu sklepu Borgina, nastolatkowie udali się spowrotem na ostatnią noc do Malfoy Manor, którą spędzili w prawie całkowitej ciszy, Clear w tym momencie rozmyślała nad swoją sytuacja, a mianowicie nad tym w jakim miejscu się znajduje. Malfoy ostatnio zachowuje się inaczej w stosunku do niej, niedługo ma przyjąć mroczny znak i jest bez konkretnego celu w życiu.

Wiecie jak to jest, kiedy żyje się z dnia na dzień tylko po to, żeby przeżyć, tak poprostu bez konkretnego celu i to wydawało się jej straszne. Ta cała nostalgia jej życia, w Hogwarcie nie będzie lepiej. Śniadanie, lekcje, obiad, lekcje, spanie, śniadanie i tak w kółko, aż do skończenia szkoły, właściwie to byłoby lepsze niż rzeczywista wizja tego co miało nadejść, czyli jednym słowem wojna.

Teraz kiedy tak nad tym myślała, nawet wojna była jej obojętna, miała wszytko, a jednak nie miała nic. Dlaczego nic w jej życiu się nie dzieje? To wręcz nie możliwe, że z dnia na dzień poprostu jej życie przestało byś jak kolwiek ciekawe. Właściwie to rozmyślanie nic nie zmienia, niedługo zostanie śmierciożercą, może to zajęcie przyniesie jakieś zmiany, ale cóż jej z tego przyjdzie, kiedy ona potrzebuje ich teraz?

- Blaise... - zapytała powoli swojego przyjaciela. - masz jeszcze zioło?

- Co? - Zabini był lekko zaskoczony nagłym pytaniem dziewczyny.

- Zioło. Daj zapalić.

- Wiesz Clear, myślę, że to nie czas na palenie. Po za tym wszyscy w tym pokoju wiemy, że tobie nie można. Tak powiedział lekarz prawda?

- Jebie mnie co powiedział lekarz, daj mi.

- Pierwszy i ostatni raz.

Gdyby tylko wiedział, że to ani pierwszy, ani ostatni raz...

- Oczywiście.

𓆙

- Pstt, pstt! C! Clear, wstawaj!

- Czego chcesz spocony kasztanie..?

- Hej! Po pierwsze jaki znowu spocony, po drugie to jest rasizm kochanie.

- O, Blaise...

- Wstwaj nooo. Chyba, że chcesz abym zastosował bardziej... radykalne środki?

- Ta. Która godzina?

- 09:07, a co?

- O choleraaa. Zaraz na peron mam rację? Powiedz, że nie. - Clear miała dość spore problemy z lenistwem co było dość sporym utrudnieniem w szkole magii. Na jej szczęście nie tylko ona, ponieważ cała paczka przyajciół to jeden wielki zlot leniwców.

- Tak C! Dzisiaj szkoła! Czyż nie cudownie? Lekcje z Nietoperzem i referaty od Mc-Pomarszczonej to jest to co kocham!

- Nie dżyj pizdy!

- To wstawaj. No chyba, że chcesz wyglądać na peronie jak siedem,a lbo w twoim przypadku nawet osiem nieszczęść. - Powiedział Diabeł wychodząc z pokoju. - A tak po za tym... - Oczywiste było, że Blaise nie zostawi Clear w łóżku, bo vo jest oczywiste nie wyszła by z niego. - ... To Nott zaraz zje wszystkie krewetki. Mm... Te twoje ulubione w cieście.

Clear nie trzeba było dwa razy powtarzać, w jednym momencie wstała z łóżka i zbiegła w dół budynku gdzie czekali już Zabini, Malfoy i Nott.

- Wow Hunter co nie tak z twoimi oczami? Nie wyspałaś się może?

- Umyłam je wybielaczem żebym nie musiała już na ciebie patrzeć. - Clear uśmiechnęła się chamsko na co Malfoy odpowiedział jej tym samym, po czym bez sprzeczek zaczęli jeść śniadanie.

ℒℴ𝒸𝓀ℯ𝒹  - 𝐿𝑒𝑔𝑎𝑛𝑑𝑎 𝑆𝑙𝑦𝑡ℎ𝑒𝑟𝑖𝑛𝑢 (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz