,,Ona coś ukrywa....''

343 21 1
                                    

Donnie.Pov

Leo- to będzie Donnie.

Donnie-Czemu akurat ja?!

Raph-grupa A- pilnuje swoich.

Zacząłem się cały robic czerwony z gniewu . Dziewczyna najwyraźniej nie rozumiała.

Donnie-UGH DOBRA! To gdzie ten masz dom?

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pokazała drogę. Raph i Leo podąrzali za nami niosąc Mickey'a. Dziewczyna będąc coraz bliżej swojego domu to wyglądała na jakąś przerażoną , ale po jakimś czasie uspokajała się . Kiedy weszliśmy do domu to chłopaki położyli Micke'a . Pomachali mi na pożegnanie , a dziewczyna pomachała z uśmiechem. Kiedy poszli to usiadła koło Micke'a i na niego patrzyła.

Donnie-T.I?

K.O oka popatrzyła się na mnie.

T.I-tak?

Donnie-kiedy...szliśmy to twój wzrok wyglądał na przerażony. Co tam widziałaś?

T.I zmieniła wyraz twarzy z zaciekawionej na lekko niespokojną i odwróciła wzrok.

T.I-w-wole o tym nie mówić.

Wtedy popatrzyła się na zegar.

T.I-o jest już po północy! Pójde spać ok?

Kiwnąłem głową na tak.

T.I-ok . Jeśli chciałbyś coś zjeść to na blacie leży pizza mojej roboty. Możesz się podzielić. Mam nadzieje , że lubisz peperonii.

Donnie-w zasadzie to ja ją często jem . To pierwsze ledzenie jakie zjadłem wychodząc na zewnątrz.

T.I-co to znaczy?

Donnie-mieszkam w kanałach...

T.I-om! MUsiało być ciekawie prawda?

Donnie-trochę...

T.I- dobra ja lece spać. Dobranoc Donnie.

Donnie-dobranoc...

Kiedy dziewczyna wyszła z pokoju to postanowiłem porozglądać się po pokoju. Nagle zauważyłem na stoliku jej zdjęcie z rodzicami. Od razu zauważyłem ,że jej uśmiech jest wymuszony. Co się stało wtedy? Na pewno cos ukrywa...

T.I.Pov

Poszłam do pokoju się położyć.Wiedziałam , że tam jest moje zdjęcie z rodzinom gdzie wymuszam uśmiech. On to musiał zauważyć... położyłam się twarzą do ścnany i zaczęłam powoli usypiać. Niestety ,ale przez kilka dni mam koszmary...może tego dnia nie będę mieć? N-Nie wiem...

Koszmar:,,Przechodziłam sobie lasem. Cały las jak i niebo było szare. Dookoła słyszałam nabijanie się innych rówieśników ze mnie oraz przez matke , a jak patrzyłam w niebo to zauważyłam chwile kiedy ojciec po pijaku mnie bił lub chłopacy ze starszych klas. W końcu byłam na polanie gdzie lubiłam siedzieć. Kiedy tylko usiadłam przy drzewie to nagle na rękach poczułam ból . Popatrzyłam na nie a tam były łańcuchy.

T.I-błagam...Tylko znowu nie to!

Zaczęłam się szarpać ale to jeszcze bardziej bolało. Z oczu zaczęły mi lecieć łzy. Nagle przede mną pojawił się pijany ojciec. Moje źrenice rozszerzyły sie ,a on się przybliżał.

Ojciec- No Co CÓRka?! BYłaś Nie GRZeczna!!!!!

T.I-ZOSTAW MNIE!!!

Wtedy się obudziłam zrywając się z łóżka. Byłam cała zlana potem. Popatrzyłam na bandaże na rękach . Były mocniej krwawe niż wcześniej . Wzięłam bandaże z szuflady i poszłam do łazienki . Odwinęłam bandaże. Moje siniaki od ojca , lekko powypalane po papierosach mamy oraz moje dziary .Wzięłam mój stary bandaż i wyrzuciłam do śmietnika. Świeży bandaż nałożyłam na rękę i związałam wokół łokcia. Tak samo jak w drugim tylko,że było mi ciężej bo jestem praworęczna (lub lewa zależy kim jesteś) . Kiedy skończyłam to wyszłam z łazienki i poszłam do siebie. Wtedy zauważyłam ,że Leo siedzi. Kiedy tak na niego patrzyłam to zauważył mnie.

Leo-O cześć T.I !

T.I-cześć Leo co tu robisz?

Leo-no wiesz...Raph utknął w słoiku więc przyszłem do Donnie'ego by go zamienić. A ty nie powinnaś spac czy coś?W ogóle co to za bandaże?

Spojrzałam na zegar. Była około 4 godzina. Potem zobaczyłam na rękawy...one były krótkie! Szybko to zakryłam i cała z poddenerwowaniem powiedziałam ,,przepraszam". Niebiesko-oki popatrzył się na mnie potem podszedł i wziął moją rękę za łokieć. Zauważyłam po jego oczach ,ze chce odkryć te bandaże , ale widząc moją twarz zostawił to.

Leo-czy...czy wszystko gra?

T.I-tak...miałam po prostu koszmar ale jest spokojnie...

Leo-jak chcesz ale pamiętaj...nie ważne co się u ciebie dzieje, kto by się wyśmiewał...zawsze jest ktoś kto martwi się o ciebie...dobrze?

... Czułam jak próbuje złapać mnie za serce ale próbowałam trzymać z całej siły ból. Żółw zauważył  to ,więc mnie przytulił. Nie mogłam tego dłużej trzymać. W końcu pozwoliłam sobie wypłakać i się do niego wtulić. On sam nic nie mówił tylko tak stał ze mną. Wiedziałam,że czuje smutek i lekkie zakłopotanie. Po kilkunastu minutach odkleiliśmy się od siebie . Na szczęście moje łzy ledwo co przestały lecieć ,więc tylko wytarłam mokre policzki bandażem.

T.I-myśle...myśle ,że chyba pójde spać , wiesz?

Leo-...może mam pójść z tobą?

Kiedy to powiedział , to zauważyłam ,że lekko sie zarumienił . Uśmiechnęłam się lekkoi odpowiedziałam.

T.I-jasne...

Poszliśmy razem do pokoju. Położyłam się a on usiadł koło mnie. Zaczęłam powoli odpływać. W końcu udało mi się usnąć. W dodatku kiedy wstałam to czułam się wypoczęta. Kiedy wyszłąm z pokoju zrobić na śniadanie to zauważyłam ,że Mickey'ego nie ma a zamiast pizzy była pizzagiossa z karteczką. Wzięłam karteczkę do ręki i zaczęłam czytać:

,,Hej dziękuje ci ,że pozwoliłaś nam położyć naszego brata do siebie . Bardzo też dziekujemy za pizze. Jesteś bardzo dobrą kucharką. Widzimy się za niedługo.

~~Leo"

Lekko sie uśmiechnęłam i położyłam kartkę na biurko . Ubrałam się w swoje rzeczy i uszykowałam sobie śniadanie . Cóż dziś idę wraz z April do Pana Murakami i prawdopodobnie sobie pochodzić po sklepach znając ją i jej dar przekonywania.


C.D.N ( ja zawsze byłam wredna ^^)

czas pokaże ~~leonardo x reader~~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz