🌵

241 17 204
                                    

W ciągu kilku dni, relacje w  rodzinie Hatake znacznie się poprawiły. Itane częściej bywała w domu rodziców, niż w swoim mieszkaniu. Dzisiaj zaczynała pracę później, więc wspólnie mogli zjeść śniadanie.

- Itane, idź po pieczywo - [y/n] zajrzała do chlebaka, a tam pustki i brak nowej cywilizacji. Po prostu szok i niedożywienie i to dosłownie, ale cóż się dziwić, nie przywykła do roli pani domu.

- Nie ma problemu.

- Pierwszy raz widzę, że słuchasz się kogoś tak często - wtrącił Kakashi.

- Bo mi się nie odmawia - uśmiechnęła się jego żona.

- Nie, po prostu jestem głodna - założyła buty.

- Nie sądzę. Jesteś na tyle uparta żeby nie słuchać się własnego żołądka, a co dopiero kogoś innego. Musisz mieć jakiś powód - zmrużył oczy.

- Dobra dobra. Za kilkanaście minut wracam - wyszła z domu przez drzwi (tak kochani doczekaliście się momentu w tym ff, że ktoś wychodzi z domu przez drzwi a nie okno)

W całkiem dobrym humorze pokonywała drogę do piekarni. Unosiła się na skrzydłach miłości do samej siebie, co jest bardzo poprawnym zachowaniem. Jej bujanie w obłokach przerwał jej dość niecodzienny widok - Konohamaru w towarzystwie dziewoi o nieznanej Itane tożsamości. Gdy tylko zobaczyła jej twarz, miała problem z utrzymaniem powagi. Całe dziewiętnaście lat swojego życia żyła w przekonaniu, że Sarutobi tylko kocha swoją rękę, a tu ją takie widoki zastały. Niczym rasowy stalker rozpoczęła polowanie na rozeznanie sytuacji.

Stała się rzecz niespodziewana. Itane poczuła się zazdrosna. Jej szare komórki podpisały akt kapitulacji i puściły wodze fantazji swojej właścicielce. Gdy zobaczyła jak ta blondwłosa piękność, która lustro widziała tylko w gazetce z Ikei przymila się do jej kumpla, wkurzyła się niczym mama widząca, że nie ogarnęliście syfu w lepiance. Gdy widziała uwodzicielskie ruchy tej blond dziuni, łudząco podobnej do Suisen, postanowiła wkroczyć do akcji. Jako iż tuż obok była kwiaciarnia Ino, postanowiła skorzystać z okazji i spróbować swoich sił podrywu, tylko by zobaczyć zdezorientowaną minę Konohamaru.

- Ino onee-chan pożyczam tego kaktusa, kasę zwrócę później - wparowała do kwiaciarni, wprawiając Yamanakę w osłupienie.

- Itane, co ty znowu wymyśliłaś? - blondynka wyskoczyła zza lady. Była przyzwyczajona, że wejścia smoka Hatake zazwyczaj zwiastują jakiś nowy cyrk.

- Orient nadmuchana panno lalo - Itane skoczyła i rzuciła kaktusem w twarz dziewczyny. Strzał był precyzyjny i celny.

- Itane co ty robisz? - Konohamaru był zdziwiony.

- Sprawdzałam jej refleks, ale najwyraźniej to ja mam refluks na jej widok - prychnęła.

- To boli - lamentacje dziewczyny były słyszalne nawet w Czarnobylu. Ostrożnie wyciągała igły ze swojej twarzy.

- Zaraz wracam - Konohamaru złapał Itane za rękę i zmusił ją do pójścia za nim w ustronne miejsce.

- Co to ma być? - Itane prychnęła. Nie podobała jej się sytuacja, w jaką na własne życzenie się wpakowała.

- Równie dobrze mógłbym się zapytać o to ciebie. Nie sądziłem, że potrafisz być taka zazdrosna kore.

- To nie była zazdrość. Wyglądała jak Suisen, a wiesz jak ta dziewucha nawet po śmierci uprzykrza mi życie - spuściła wzrok.

- To nie oznacza, że masz rzucać w przypadkowe osoby kaktusami - uniósł palcem jej podbródek, by spojrzała na niego.

- Ty się powinieneś zapisać do okulisty. Co ty widzisz w takiej dziewczynie? Zdecydowanie Hanabi u twojego boku wygląda lepiej.

we will meet someday | Kakashi x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz