Żadna rodzina nie jest idealna.

452 43 7
                                    

-Nie martw się Oikawa-san, mogę spać na podłodze...
Tooru spojrzał na niego zaskoczony. W rzeczywistości chciał, aby Kageyama spał z nim. Nie miał jakiegoś konkretnego powodu, po prostu czuł taką potrzebę. Chciał powiedzieć chłopakowi, że może spać z nim, że nie widzi w tym żadnego problemu, ale jego duma mu na to nie pozwoliła.
-O-Okej..- wymamrotał cicho i usiadł zmęczony na łóżko. To wszystko zaczęło się robić naprawdę dziwne. Oikawa nie rozumiał już własnych uczuć. Wydawało mu się, że nie lubi Kageyamy, a jednak na jego widok serce biło mu dwa razy szybciej. Musiał coś z tym zrobić i to szybko.
-Um Oikawa-san- odezwał się Tobio, tym samym wyrywając go z zamyślenia- czy jest jeszcze ktoś, kogo nie poznałem?
-Huh? Tak, mojej siostry i ojca. Moich dziadków i ciotkę poznasz dopiero na Wigilii, więc nimi się na razie nie przejmuj.
-Ah, okej- uśmiechnął się nieśmiało- wiesz, zazdroszczę ci..
-Niby czego?
-Rodziny...- odparł ze smutnym uśmiechem na twarzy.
Oikawa szerzej otworzył oczy i lekko uchylił usta.

Co to za uczucie? Dlaczego zrobiło mi się go nagle szkoda? Co się ze mną dzieje?

-Ta... nie rozumiem cię- powiedział zimno. Tobio spojrzał na niego pytająco- większa część mojej rodziny jest totalnie do dupy. Nie wiem czemu tu zazdrościć.
Kageyama zaśmiał się i odpowiedział:
-Żadna rodzina nie jest idealna.
Tooru zdziwił się na te słowa. To było dla niego naprawdę... głębokie. Rzeczywiście, po mimo wszystko kochał swoją rodzinę i nie chciał jej stracić. Nawet jeśli bardzo go wkurzała. Chciał odpowiedzieć coś chłopakowi, ale nagle do pokoju weszła Kazuko.
-Chłopcy, kolacja już gotowa. Przypuszczam, że jesteście głodni po podróży, więc zapraszam na dół- powiedziała z ciepłym uśmiechem na twarzy.
-I to bardzo- odparł Tooru i złapał Kageyamę za rękę. Wyszli z pokoju i zeszli na dół. Usiedli przy stole w jadalni, która znajdowała się między salonem a kuchnią. Zaraz do nich doszli Yuma i Mayumi. Kazuko zaczęła układać na stole różne naczynia z jedzeniem. Jedno z ryżem, inne z mięsem lub gotowanymi warzywami. Wszystkiego po trochu. Kageyama widząc, że nikomu zbytnio nie spieszyło się do pomocy starszej kobiecie, wstał od stołu i zaczął układać talerze i sztućce. Zaskoczyło to Oikawę, ale również mu to zaimponowało. Właśnie poznał inną stronę czarnowłosego. Kiedy już wszystko zostało naszykowane, usiedli do stołu i razem z innymi zaczęli nakładać sobie jedzenie na talerz. Przy stole panowała miła atmosfera. Nikt nie miał problemu z czarnowłosym chłopakiem, wręcz cieszyli się z jego obecności.
-Tobio-chan, może opowiesz nam coś o sobie?- odezwała się nagle Kazuko.
-Huh? Nie jestem zbytnio ciekawą osobą. Nie wiem co mógłbym o sobie opowiedzieć..- odparł, wpatrując się w swój talerz. Kobieta zaśmiała się i zapytała:
-Czym się interesujesz?
-Siatkówką- odpowiedział krótko.
-Oh, czyli tak jak nasz Tooru-chan! A do jakiej szkoły chodzisz?
-Liceum Karasuno.
-To nie chodzisz z Tooru razem do szkoły?- zapytała, na co Tobio pokręcił przecząco głową- więc skąd się znacie?
-Z gimnazjum- wtrącił się Oikawa.
-Ah, rozumiem. Tak właściwie Tobio-chan, twoi rodzice zgodzili się, żebyś tu przyjechał? Nie jest im smutno, że zostawiłeś ich na święta?
Kageyama otworzył szerzej oczy i nic nie odpowiedział. Spuścił głowę i znowu smutno wpatrywał się w swój talerz z jedzeniem.
-Jakby to... ja nie mam rodziców- wymamrotał cicho i podrapał się po karku. Zapanowała niezręczna cisza. Tooru popatrzył na chłopaka zaskoczony. Jak to możliwe, że tego nie wiedział? Owszem, nigdy zbytnio nie obchodziło go życie prywatne Kageyamy, ale teraz było mu naprawdę przykro. I nie tylko dlatego, że mu współczuł, a raczej dlatego, że on przez cały ten czas o niczym nie wiedział. Dopiero w tamtym momencie zrozumiał, dlaczego Kageyama powiedział, że mu zazdrości. Dopiero wtedy doszło do niego, dlaczego czarnowłosy nie miał żadnych planów na święta. On po prostu nie miał z kim ich spędzić. Nagle poczuł silną potrzebę pocieszenia go. Chciał go przytulić, pogłaskać po włosach. Chciał, żeby Kageyama był szczęśliwy. Szczęśliwy przy nim... Wiedział jednak, że nie mógł tego zrobić. Nie dlatego, że bała przy nich jego rodzina i zapewne byłoby to bardzo zawstydzające, ale dlatego, że jego duma, jego ego mu na to nie pozwalało. Nie miał na tyle odwagi by je pokonać. Wolał zostawić to tak jak jest. Był to błąd i on świetnie o tym wiedział. Nie zdawał sobie jednak sprawy, jakie konsekwencje później z tego wyjdą.
-Wybacz... nie chciałam cię urazić- powiedziała kobieta, tym samym przerywając tą przytłaczającą ciszę.
-Huh? Nie, wszystko w porządku! Nie uraziła mnie pani ani nic- zaprzeczył z uśmiechem. Tooru wiedział jednak, że ten uśmiech był tylko na pokaz, że był przepełniony fałszem. Sam używał go bardzo często, więc mógłby się już nazywać ekspertem. Kazuko odetchnęła z ulgą, a atmosfera sama się jakoś naprawiła i znowu było przyjemnie. Do czasu aż usłyszeli trzaśnięcie drzwiami i do jadalni wszedł wysoki, czarnowłosy mężczyzna z brodą. Podobnie jak Yuma, on również nosił okulary.
-Ah, witaj w domu kochanie- powiedziała Kazuko, na co mężczyzna tylko skinął głową. Sciągnął bluzę i powiesił ją na oparcie od krzesła, po czym usiadł do stołu. Na nieszczęście Kageyamy, mężczyzna siedział centralnie naprzeciw niego.
-Hm? Nowa twarz?- zapytał, a jego wyraz twarzy wciąż pozostawał obojętny.
-Tak to jest-
-To mój chłopak tato- przerwał kobiecie Tooru i spojrzał pewnie na ojca.
-Chłopak?- powtórzył i zmarszczył brwi.
-Tak- potwierdził Oikawa, co jeszcze bardziej zdenerwowało mężczyznę. Tobio nie odezwał się nic, tylko nerwowo bawił się swoimi palcami. Jego serce biło jak szalone. Miał wrażenie, że biło tak głośno, że wszyscy w pomieszczeniu je słyszeli. Bał się. Nie wiedział czego, ale się bał.
-Jak masz na imię?- zapytał czarnowłosy mężczyzna, uważnie przyglądając się Kageyamie.
-K-Kageyama Tobio...
Starszy nie powiedział nic więcej, tylko dalej mu się przyglądał. Zapanowała cisza. Nawet mała Mayumi nic się nie odzywała, choć wcześniej była taka gadatliwa. Mężczyzna przestał obserwować chłopaka i bez słowa zabrał się za nakładanie jedzenia na talerz. Kazuko westchnęła cicho i również kontynuowała jedzenie swojego posiłku.
-A pan?- zapytał nagle Kageyama, na co wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Skąd wzięło się w nim nagle tyle odwagi? Tego nie wiedział nikt, nawet sam Tobio. Mężczyzna rzucił chłopakowi zimne spojrzenie i odprał:
-Oikawa Kenichi.
-Miło mi- powiedział z uśmiechem. Kenichi chciał mu odpowiedzieć tym samym, ale nagle przypomniał sobie, że to przecież był chłopak jego syna. Prychnął jedynie i zaczął konsumować swój posiłek. Kageyama zignorował to i nalał sobie wody do szklanki. Ku uciesze wszystkich, atmosfera znowu wróciła do normalności.
Po skończonym posiłku, Tooru pomógł sprzątać ze stołu swojej mamie, a Tobio poszedł razem z Mayumi, aby ta pokazała mu jej kolekcję lalek. Przecież nie mógł się nie zgodzić, kiedy to urocze dziecko tak bardzo nalegało. Oikawa skończył myć ostatni talerz i ruszył schodami na górę. Zapukał delikatnie do drzwi od pokoju dziewczynki i cicho wszedł do środka. Widok, który zobaczył, bardzo go rozczulił. Na puchatym dywaniku leżał Kageyama z lalką w dłoni, a obok niego Mayumi. Oboje smacznie sobie spali. Oikawa pokręcił głową i podszedł do nich, po czym pozbierał lalki walające się po pokoju. Odstawił je na różowy stoliczek przy biurku i wziął dziewczynkę na ręce. Położył ją do łóżka i przykrył kołdrą. Potem podszedł do śpiącego chłopaka i uklęknął koło niego.
-Uroczy...- wyszeptał do siebie i podniósł chłopaka w stylu panny młodej. Zaniósł go do pokoju i położył na ogromnym łóżku, stojącym przy oknie, po czym poszedł wziąć prysznic. Kiedy skończył, wyszedł z łazienki owinięty jedynie białym ręcznikiem w pasie i otworzył szafę, żeby wyciągnąć jakieś spodenki do spania. Jako, że Kageyama spał, co za tym idzie, nic nie widział, postanowił ubrać się w pokoju. Ściągnął ręcznik i powoli założył na siebie luźne, czarne spodenki, sięgające do kolan. Niestety, jemu tylko się zdawało, że Tobio wciąż spał, bo ten zdążył się już obudzić, kiedy Oikawa brał prysznic. Czarnowłosy uchylił delikatnie powieki. Było bardzo ciemno, ale wciąż był w stanie zobaczyć większość rzeczy, jak na przykład nagiego Oikawę, stojącego koło szafy. Jego twarz pokryła się jednym, wielkim rumieńcem, a serce zaczęło bić szybciej. Chciał odwrócić głowę, ale nie mógł powstrzymać się przed podziwianiem bardzo dobrze zbudowanego ciała starszego chlopaka. Jedynie dobrze, że brązowowłosy stał odwrócony do niego tyłem. Kageyama poczuł się jak jakiś zboczeniec, więc szybko zamknął oczy. Zagryzł dolną wargę, żeby choć trochę się uspokoić, ale nie wiele to dało...

Oh man, to będzie długa noc...


Notatka autora:
Hey hey hey, jak tam nowy rozdział? Może być?
Trochę się nad nim napracowałam. Musiałam go przepisywać drugi raz, bo za pierwszym przez przypadek usunęłam Σ(-᷅_-᷄๑).
Tutaj jeszcze szybko powiem, że nowy one-shot pojawi się jutro, jeśli kogoś to interesuje  (˙-˙).
Także ten, do niedzieli (^-^)v

Także ten, do niedzieli (^-^)v

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Christmas tree lights/ OikageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz