Cieszę się

453 44 6
                                    

Oh man, to będzie długa noc

Oikawa ubrał spodenki i przetarł zmęczone oczy. Podszedł do łóżka i położył się obok Kageyamy, szczelnie przykrywając ich obu kołdrą. Ta sytuacja była dla niego korzystna, bo mógł spać z Kageyamą. Sam nie wiedział, dlaczego ten fakt tak bardzo go cieszył. Zamknął oczy i oddał się w ręce błogiego snu. Kagyema słysząc, że brązowowłosy zasnął, bo jego oddech się unormował, odwrócił się w stronę starszego i i przyjrzał mu się uważnie. Dopiero wtedy zauważył jak przystojny był Oikawa. Miał taki spokojny wyraz twarzy. Na policzki chłopaka wkradł się nieśmiały rumieniec. Zignorował fakt, że jeszcze przed chwilą widział Tooru zupełnie nagiego i przysunął się bliżej niego. Wiedział jednak, że jeśli tak dalej pójdzie, to znowu się w nim zakocha, a do tego dojść nie mogło. Nie chciał znowu skończyć ze złamanym sercem. Fakt, Oikawa nawet nie wiedział, że Tobio coś do niego czuł, ale dzięki temu świadomość odrzucenia bolała czarnowłosego mniej. Bo zdecydowanie gorsze by było, gdyby Tooru powiedział mu wprost, że go nie lubi. Owszem, zapewne istniały jakieś szanse na to, że starszy odwzajemniłby jego uczucia, ale Kageyama nie był głupi. Świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że to była szansa jeden na milion i mógł sobie o tym co najwyżej pomarzyć. To działało tak jak wygrana w totka.
Tobio westchnął smutno na tą myśl i odpłynął do krainy snów.

                                     ***

Było już późno, bo prawie 12:00, a chłopcy wciąż spali. Kazuko postanowiła, że ci dwaj muszą w końcu wstać. Przecież nie będą spali cały dzień. Weszła do ich pokoju i spotkała się z bardzo rozczulającym widokiem. Chłopcy spali sobie smacznie, wtuleni w siebie. Ich odkryte nogi przeplatały się między sobą. To wyglądało naprawdę uroczo. Kazuko po cichu podeszła do swojego syna i delikatnie nim potrząsnęła. Ten obudziwszy się, spojrzał na nią zaspany.
-Tooru-chan, wstawajcie już. Zjecie śniadanie i mam dla was robotę- wyszeptała łagodnie. Tooru spojrzał na nią zdezorientowany.
-Okej...- odparł i przetarł oczy, po czym z powrotem przytulił Tobio, zupełnie nieświadom tego co robił. Kobieta zaśmiała się i skierowała się do wyjścia.
-Chcę was widzieć zaraz na dole- rzuciła na odchodne i wyszła z pokoju.
Oikawa spojrzał na Kageyamę i dopiero wtedy zorientował się, że leżą do siebie przytuleni. Niewzruszony tym faktem, uśmiechnął się cwanie i delikatnie pogłaskał chłopaka po włosach. Tobio obudził się i spojrzał na niego zaspanymi oczkami.
-Hm? Obudziłem cię?- zapytał Oikawa. Tobio zmrużył oczy i spojrzał na niego uważnie. Dopiero po chwili zrozumiał w jakiej sytuacji się znajdował. Szybko odsunął się od Oikawy i wrócił na swoją stronę łóżka.
-Wybacz. Pewnie przeze mnie nie mogłeś spać...- wymamrotał cicho.
-Huh? Nic z tych rzeczy. Jeszcze nigdy tak dobrze nie spałem- zaśmiał się Tooru. Kageyama popatrzył na niego zdziwiony, po czym uśmiechnął się nieśmiało. Oikawa przeciągnął się i wstał z łóżka. Podszedł do młodszego chłopaka i wyciągnął do niego rękę.
-Chodźmy. Mama przygotowała dla nas śniadanie- powiedział z uśmiechem. Kageyama skinął głową i złapał jego dłoń, po czym również wstał z łóżka, Zeszli na dół i usiedli do stołu. Zjedli przygotowane przez Kazuko tosty i popili je sokiem pomarańczowym. Przez cały ten czas nic się do siebie nie odzywali. Tobio nie miał zbytnio ochoty, aby rozmawiać z Oikawą, zwłaszcza po tej krępującym poranku, nie wspominając już o tym co się stało wczorajszej nocy. Nic nie mógł na to poradzić, po prostu gdy tylko spojrzał na Oikawę, od razu się rumienił, a to nie było dobre. Wolał więc milczeć. Tooru jednak czuł się odwrotnie. Chciał jak najwięcej rozmawiać z Kageyamą. Chciał go bliżej poznać, dowiedzieć się o nim więcej. Niestety każdą rozpoczętą rozmowę, Tobio szybko i skutecznie gasił. Oikawa nie wytrzymał i powiedział:
-Tobio-chan! Jesteś na mnie obrażony czy co?
-Huh? Nie...- odparł mu cicho.
-Więc czemu-
-Chłopcy!- przerwała im Kazuko, wchodząc do jadalni- idźcie się umyć i ubrać, a potem do roboty!
Kageyama spojrzał na nią pytająco, a Oikawa jedynie skinął głową. Kobieta uśmiechnęła się szeroko, po czym dodała:
-Czekam na was w salonie- rzuciła na odchodne i wyszła. Tooru westchnął cicho i spojrzał na Kageyamę.
-Dokończymy tą rozmowę później- powiedział stanowczo i wyszedł z jadalni, zabierając przedtem swoje brudne naczynia ze stołu. Kageyama uczynił to samo i poszedł za Oikawą. Kiedy już się przygotowali, zeszli na dół. W salonie zastali czekającą na nich Kazuko. Ta na ich widok uśmiechnęła się ciepło i podeszła do nich.
-Jaką masz dla nas robotę, mamo?- zapytał Oikawa.
- Pomożecie tacie w sklepie. Dzisiaj ma być dostawa nowych towarów, więc będzie potrzebował trochę rąk do pomocy- zaśmiała się kobieta.
-Ha? Jemu? Nie masz czegoś innego do zrobienia?
-Tooru!- spojrzała na niego stanowczo.
-No dobra już dobra...- odpowiedział i przewrócił oczami. Kazuko uśmiechnęła się i popatrzyła na Kageyamę.
-Wiem, że jesteś naszym gościem, Tobio-chan, ale ta praca nie będzie taka trudna.
-Tak, tylko będziemy musieli wypakować ciężarówkę z wielkimi, ciężkimi pudłami i zanieść je do sklepu. Potem te pudła rozpakować i poukładać produkty na półki- wtrącił się Tooru i spojrzał na swoją mamę zdenerwowanym wzrokiem. Nienawidził tej roboty zwłaszcza, że musiał wykonywać ją ze swoim ojcem. Teraz przynajmniej będzie z nim Kageyama.
-Tooru-chan! Nie zniechęcaj chłopaka!- nakrzyczała na niego Kazuko, na co ten przewrócił tylko oczami.
-Nie, spokojnie. Wcale mnie nie zniechęcił- pomachał przecząco rękami- nie mam z tym problemu.
-Świetnie!- Kazuko klasnęła w ręce uradowana i dała im dwie pary rękawiczek roboczych. Chłopcy pożegnali się z kobietą i wyszli z domu. Droga do sklepu minęła im szybko i przyjemnie. Rozmawiali głównie o siatkówce i nim się zorientowali, byli już na miejscu. Przed sklepem czekał na nich Kenichi, jak zwykle ze swoją obojętną miną. Kiedy do niego podeszli, Kageyama od razu się ukłonił, a Oikawa rzucił jedynie zimne "cześć" Kenichi zignorował to i otworzył drzwi do sklepu.
-Za chwilę przyjedzie ciężarówka. Zawołacie mnie- powiedział bez emocji i wszedł do środka. Kageyama obejrzał się za nim, po czym spojrzał na Tooru.
-Twój tato zawsze był taki niemiły?- zapytał, na co Oikawa westchnął ciężko.
-Niestety tak- odparł i usiadł na jednym ze schodków, prowadzących do drzwi sklepu. Tobio przysiadł się do niego i uśmiechnął się nieśmiało.
-Cieszę się, że tu jestem- powiedział cicho, na co Oikawa popatrzył na niego zdziwiony.
-Czemu?- zapytał. Tobio wzruszył ramionami i odpowiedział:
-Bo mogę spędzać z tobą więcej czasu. To miłe.
Oikawa otworzył szerzej oczy i spuścił głowę, po czym również się uśmiechnął.
-Tak, ja też się cieszę...- wyszeptał, ale Tobio już tego nie usłyszał.


Notatka autora:
Dzień dobry/Dobry wieczór! Rozdział miał być wczoraj, ale źle się czułam i nie miałam siły, żeby pisać. Ale dzisiaj już wszystko jest w porządku, więc oto rozdział.
Mam nadzieje, że się wam podobał, bo to jest takie shitty, że aż wow, że to czytacie.
No ale mniejsza, do następnego!!!

No ale mniejsza, do następnego!!!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Christmas tree lights/ OikageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz