Profesor Moody

31 4 7
                                    

Hannah obudziła się za pięć minut ósma.
Malina jeszcze leżała w łóżku, dziewczyny poszły spać późno.
-Malina wstawaj! Jest pięćdziesiąt sześć!
-To wstanę o siódmej - Powiedziała puchonka nie zadowolona że koleżanka ją budzi.
-Jest SIÓDMA pięćdziesiąt sześć!
Nagle brunetka zerwała się z łóżka.
-Czemu nie budziłaś mnie wcześniej!?
-Bo spałam?
Dziewczyna spojrzała na Hannah z wyrzutem.
Obie wzięły strój i Malina pobiegła do łazienki.

Zostały im cztery minuty.
-Co ty tam robisz?! Spa?!
Drzwi od łazienki się otworzyły.
-Wyglądam jak idiotka w tym krawacie!
-Nie marudź i chodź!

Wybiegły z pokoju i skierowały się do sali.
Nagle Malina stanęła jak wryta.
-Co znowu?!
Hannah podeszła do niej i zrozumiała o co chodzi puchonce.
Z boku stał ten mężczyzna z pokoju dyrektora.
-O w mordę...
Chwilkę się wpatrywały aż mężczyzna spojrzał się na nie podejrzliwie. Dziewczyny uśmiechnęły się trochę zestresowane.
-Idziemy!
Wyszeptała Hannah.

Doszły do sali spóźnione.
Miały teraz transmutację. McGonagall dała im tylko ostrzeżenie że następnym razem dostaną punkty ujemne.
Przez całą lekcje kłóciły się czy można przemieniać coś w pieniądze czy nie.

Po lekcji McGonagall powiedziała że do jutra można dać zgodę. Wzięły kartki i wysłały je sowami do rodziców.

~
Następnego dnia dziewczyny wstały nieco wcześniej. Chciały iść na śniadanie, nie tylko po to żeby stamtąd odebrać poranną pocztę ale również aby przed wycieczką być najedzonym.

Usiadły przy stole Hufflepuff'u i zaczęły jeść.
W pewnym momencie dosiadł się do nich Cedrik.
-O hej! - Przywitała się Hannah
-Hej, idziecie na wycieczkę?
-Poczta pokaże - Wskazała na sowy Malina.
-Wczoraj wysłałyście?
Puchonki machnęły potwierdzająco głowami.
-Mam pytanie. - Powiedział.
-Tak?
-Z tego co widziałem wczoraj wyszłyście nie później niż ja a i tak się spóźniłyście. Coś was zatrzymało?
Dziewczyny spojrzały na siebie.
-Właściwie to - zaczęła Hannah - spotkałyśmy jakiegoś faceta.
Malina opisała go dokładnie.

-Wyglądał naprawdę przerażająco! - skończyła.
-Aaa - zaśmiał się Cedrik - to profesor Moody, będzie z nami na wycieczce więc radzę się przyzwyczaić do jego towarzystwa.
Gdy skończył zaczęły spadać listy.
-To chyba wasza poczta.

Ku zadowoleniu dziewczyn do obu dotarła zgoda.
-To dobrze, już myślałam że nie dojdą na czas! - ucieszyła się Malina.

Śniadanie trwało jeszcze dziesięć minut, po tym wszyscy uczniowie mieli się zebrać przed szkołą.
I wszyscy tak zrobili. Puchoni stali we trójkę i rozmawiali. Hannah, Malina i Cedrik.

-To dziwne że doszłyście tylko wy, myślę że na przestrzeni roku będzie więcej dziewczyn aby zapełnić wasz pokój. Będą przyjmować więcej czarownic.
-Tylko żeby te dziewczyny trafiły do Hufflepuff'u - odparła Malina.

Po jakimś czasie czekania na dworze przyszła McGonagall.
-Proszę do mnie zgody!
Wokół nauczycielki zebrał się tłum uczniów.

Zajęło to może jakoś 5/10 minut, nie długo.
Profesor McGonagall zaczęła kierować się w stronę łódek. Wszyscy szli za nią.

Po trzydziestu minutach dotarli na miejsce.
Wszyscy się rozeszli.
-No i co teraz? - Spytała Malina.
-Chyba pójdziemy za nimi.
Hannah pokazała na dwójkę gryfonów.
-To oni co nie? - Teraz Hannah się zmieszała.
-Tak, to Weasley.

Poszły za nimi a kiedy było już bardzo mało ludzi i mogło być podejrzane to że za nimi idą zeszły za domki.

Gryfoni usiedli przy jakimś drzewie.
Nagle uczniowie spojrzeli się przed siebie.
Hermiona wstała i zdjęła coś jakby z powietrza.
To była peleryna niewidka.
Harry położył ją na kamieniu.

-Zagadali się, to ten moment! - syknęła Hannah.
-Czekaj! - Złapała ją za rękaw Malina - Przecież prędzej czy później odkryje że jej nie ma i to zgłosi a my musimy ją wziąć do szkoły!
-Ołł...o tym nie pomyślałam... - Powiedziała nieco zawiedziona - To może w drodze powrotnej weźmiemy?

Malinie spodobał się ten pomysł bo przez prawie cały wyjazd nie musiała stresować się tym "pożyczeniem bez pytania".

Bardzo dobrze się bawiły, jadły słodycze, rozmawiały i śmiały się.
Minęły mniej więcej dwie godziny.
Profesor McGonagall ogłosiła że to koniec wycieczki. Puchonki widziały jak Harry znów chowa się pod peleryną i idzie razem z przyjaciółmi.
Wszyscy wsiedli do pociągu.

Dziewczyny usiadły blisko przedziału w którym była ta "święta trójca" (jak śmiała się Malina).
W pewnym momencie Harry wyszedł a za nim Ron i Hermiona.

Puchonki poczekały aż pójdą na tyle daleko by w razie czego nie widzieli kto wchodzi do ich przedziału.
W końcu weszły tam i zobaczyły niewidkę, po chwili ciszy Hannah wzięła ją i przyjrzała jej się.

-Hannah...
-Cicho Malina! Jeszcze ktoś nas zobaczy.
-Hannah!
-No co!?
Odwróciła się i zobaczyła jednookiego mężczyznę z metalową nogą i jakimś kijem.
Przełknęła ślinę.
-Oo...jaka niespodzianka....profesor Moody tak?
Mężczyzna zabrał pelerynę szybkim ruchem.
-Panno Jones, może lepiej by było poznać Pottera i pożyczyć pelerynę że tak powiem "z pytaniem"?

Hannah zaśmiała się nerwowo.
-Ależ ja chciałam tylko się jej przyjrzeć.
-Tak! Jasne, jasne! To może my już pójdziemy? - dodała Malina.
Profesor zrobił miejsce i puchonki wybiegły do swojej kabiny. Usiadły i siedziały przez chwilę w ciszy. Gdy profesor zniknął z ich pola widzenia odezwała się Malina.
-Skąd on wiedział że tam będziemy?
-Skąd on wiedział jak to nazywam....

Kiedy dotarły do szkoły zaraz po obiedzie pobiegły do pokoju.
Rozłożyły się na łóżku.
-On ma rację - Powiedziała Hannah.
-Kto? Profesor? Z czym? - zdziwiła się Malina.
-Musimy poznać Harrego żeby nam pożyczył pelerynę.
-Myślisz? To zajmie sporo czasu.
-A mamy coś to roboty?
Po chwili namysłu Malina zaprzeczyła.

Hannah postanowiła że na wieczór pójdą do Cedrika pogadać. To był dobry pomysł.
Atmosfera się rozluźniła i wszyscy się śmiali.
Szczególnie Cedrik gdy usłyszał co się stało w pociągu.

Wróciły do pokoju dopiero po 23 i położyły się spać.

××××××××××××××××××××××××××××××××××××
Aaa macie tak na święta 😁🌟❤️

Prosto Do DomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz