11

22 1 4
                                    

Minęło już kilka godzin i zrobiło się już dość ciemno. Wydaje mi się że już pora żeby wyjść. Zawołałam Anię, Polskę, Rosję i Rzeszę.
- Myślałem że inne kraje miały już nie iść? -
- No taaak, ale nastąpiła mała zmiana planów. - odpowiedziałam z lekkim uśmieszkiem, a Rosja tylko spojrzał na mnie tajemniczo i kontynuował ubieranie się na dwór.

- A właśnie, jeśli bierzesz Polskę, to my z rzeszą bierzemy Kanadę. - głośno zawołał oto tego pana, a on szybciutko zbiegł po schodach już ubrany.
- Czy wy coś kombinujecie? -
- Ależ skąddddd - mrugnął do chłopaków tak żebyśmy nie widziały.

Ja jako pierwsza wystawiłam rękę poza dom. Zimno jak cholercia, ale no cóż. Postawiłam pierwszy krok. Uwielbiam ciemne wieczory.
- A może zrobimy sobie wojnę w chowanego? -
- W sumie, czemu nie, mieliśmy to w planach zaproponować-
- Czyli jednak coś kombinowaliście.. hmm -
- Um, wcale nie? -
- No ok. Chodzmy do pobliskiego lasku żeby było trudniej.-
-Jasne, jak daleko stąd jest? -
- Spokojnie, jest 700m stad, ale sam ma długość 5 km więc no.. Ale jak coś, ustalamy ze nie odchodzimy daleko i sie nie przemieszczamy -
- Luz. To idziemy -
*Timeskip około 7 minut*
-Trochę to dziwne że aż tyle nam to zajęło.. hmmmm-
-Po prostu szliśmy spacerkiem, dlatego wolniej-
- Dobra, to są jeszcze jakieś zasady? -
-Nie, tylko żeby za daleko nie odchodzić.. Chyba żeee zrobimy tak że wy macie 2 godziny na znalezienie was a jak nie to wygrywamy a wy przegrywacie, zgoda? -
- Może być, to my bedziemy liczyc przy tamtym drzewie, a wy juz idzcie, liczymy do 100. -
-Okej, to naraska ( ͡° ͜ʖ ͡°)-

Gdy chłopcy zaczęli odliczać, dziewczyny rozbiegły się każda w inną stronę. Ja pobiegłam w bardzo dobrze znane mi miejsce, była nim stara chatka przy niedługiej rzeczce na skraju lasu. Oczywiście to miejsce bylo podporządkowane zasadom, bylo jedynie oddalone okolo kilometr od miejsca odliczania. Gdy dotarłam na miejsce, zdawało mi się że dobiegał koniec liczenia, i tak też było, ponieważ dotarło do mnie echo ich krzyku, prawdopodobnie "szukamy!".

*pov. Rosja*

Rozdzieliliśmy sie. Każdy poszedł w inną strone, na telefonach mielismy tez ustawione budziki, ponieważ mamy tylko 2 godziny na odnalezienie ich. Ekhem, to nie tak że na początku podglądaliśmy w którą stronę która z nich pobiegła.. Wcalee.. A więc ja wziąłem na swój cel Polskę :3. Tak po prostu, bez raczej żadnych zamiarów, jeszcze się zastanowie. Rzesza oczywiscie Amelke a Kanada Anie.

Gleba była dość miękka więc były ślady jej butów, za którymi oczywiście zacząłem iść. Polska ma dość małe ślady, i słabo widoczne ponieważ nie jest jakoś bardzo ciężka, ale wciąż dało sie je zauważyć.

Doszłem do okręgu, w którym nie było niczego. Trochę to dziwne że około po środku lasu nie było nawet śladu po drzewach, ale nieważne. Po chwili się zorientowałem że jej ślady rozbiegły się w kilka stron. Pewnie przewidziała to że będę szukał jej po śladach i zrobiła to dla zmyłki. Wiedziałem, że przeszłem już około 2km. Więc specjalnie krzyknąłem że wiem, gdzie jest. Był to bardzo dobry pomysł, ponieważ przestraszona Polska zaczęła biec i słyszałem pękające pod jej stopami gałęzie. Szybko wyrwałem w stronę, z której dobiegały te odgłosy. Gdy po chwili biegania, zacząłem ją widzieć, a już później doganiać, słyszałem jak szybko duszy ze zmęczenia. Może i jest wytrwała, ale przyznać muszę że już kilka minut ją gonie.
" Dobrze wiesz, że to już i tak Twój koniec, zatrzymaj sie!" - krzyknąłem. W odpowiedzi nawet się nie odwróciła. Robi mi się trochę ciemno przed oczami. Mam nadzieję że to nic złego..
*Pov. Polski*
Usłyszałam jakby coś ciężkiego upadło, a po chwili ciszę. Zatrzymałam się, ale się nie odwróciłam. Stałam tak przez chwilę, i się nie ruszałam. Jednak po 2 minutach zupełnej ciszy, słysząc tylko swoje dyszenie, postanowiłam się odwrócić.
-... Rosja?- zobaczyłam go leżącego na mchu. Przynajmniej twardego upadku nie miał.
Powolnym krokiem zaczęłam iść w jego stronę.
- Rosja? - Powtórzyłam. W wyniku braku odpowiedzi podbiegłam do niego i zaczęłam go szturchać. - Odezwij sie! Nie jesteś aż tak słaby żeby po chwili biegania mdleć! -
Nadal się nie ruszał.. Po chwili namysłu postanowiłam go zostawić i pójść po pomoc. Odwracając się, poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke.
- Cholera. - parsknęłam.
Pociągnął mnie do siebie na ziemie i przytulił.
- Myślałaś że wyszłem z formy? Haha, dawno się tak nie bawiłem, brakowało mi tego. Pamiętasz jak w dzieciństwie codziennie się ganialiśmy? Nadal mi przykro że mój ojciec to zniszczył. Nie wiem czemu on cię tak nienawidził. -
- Ja też nie wiem, i też się świetnie bawiłam. Nienawidze biegać. Twój ojciec przynajmniej teraz jest lepszy.. Wolałam mu to zapomnieć niż nadal z nim mieć takie relacje.. W końcu każdy popełnia błędy.
- Jesteś bardzo kochana.. Wracamy na miejsce?
-Jasne, poczekamy na reszte, prawdopodobnie byłeś pierwszym który znalazł.
Wstaliśmy, złapał mnie za ramię, i poszliśmy po naszych śladach.

- Nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

[15.08.2021]

Sen czy jawa? | TRWA POPRAWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz