Jakieś ponad dwadzieścia-cztery godziny przed opuszczeniem piekła przez Jungkook’a. W rezydencji rodu Jeon, w którym pewien czarnowłosy chłopak w stroju lokaja o imieniu Taehyung właśnie wrócił z misji zwiadowczej. Misji, która miała na celu upewnienie się, że podany chłopak jest tym, którego od ponad dziesięciu lat Głowa Rodziny Jeon tak mocno poszukiwała.
Od momentu, kiedy dowiedziała się, że syn jej syna przeżył ten upiorny pożar. Niestety jak do tej pory, wyglądało, to tak jakby zapadł się on pod ziemię. Nieraz już odpuszczała sobie poszukiwanie go Głowa Rodu, aż do dzisiejszego dnia, gdy w końcu został odnaleziony. Może na pierwszy rzut oka wyglądało to normalnie, ale teraz sądziła, że było zupełnie inaczej.
A ci, co go zabrali, nie zważali na to, że był mały i w szoku do kompletu zmienili mu imię i nazwisko. To dlatego, nie była w stanie go tak szybko odnaleźć, nieważne jakby próbował tego dokonać. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że z każdym rokiem miała oba coraz mniej czasu. A nadal nie miała zamiaru wybrać nikogo na swojego następcę.
Bo nie miała zamiaru oddać tego fotela nikomu spoza jej własnej rodziny. Co powodowało ciągłe kłótnie i sprzeczki, które nie miały końca. Nic więc dziwnego, że nikt nie wiedział, co jej tak naprawdę chodziło po głowie, ale Taehyung doskonale wiedział i ją mocno rozumiał. Wiedział również, że przez ten cały czas, bardzo żałowała swoich słów.
Jakie ona przed ponad siedemnastoma laty wypowiedziała do swojego kochanego syna. Tuż po tym, jak dowiedziała się, z kim jej syn miał zamiar spędzić resztę swojego życia. A to dlatego, że ona sama nie miała możliwości pokochania kogoś z własnej woli. Więc potem dopiero zdała sobie sprawę z tego, że po prostu zazdrościła swojemu synowi, że miał taką możliwość.
Tym bardziej że to właśnie ona jako jedyna znała prawdę o pochodzeniu ciemnowłosego. A i tego, że Taehyung nie był on człowiekiem a wampirem czystej krwi. O, którego niejedni by się pozwolili poćwiartować, aby tylko go zdobyć w swoich szeregach. Od bardzo dawna przestał Taehyung reagować na zaczepki, komentarze, szepty pod jego adresem, które mu towarzyszyły na każdym kroku.
Wiedział, że nie ma sensu się z nimi użerać, bo I tak do nich nie dotrze. Poza tym i tak już miał przyczepioną łatkę dziwaka, więc nie widział sensu poprawiania ich, bo i tak nic by to nie dało. Nie rozumiał tylko jednego, czemu ona tak uparcie chciała go odnaleźć? Jak do tej pory, Taehyung nie odnalazł satysfakcjonującej odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie.
Chociaż po części rozumiał ją, czemu tak bardzo chciała go odnaleźć. Jakby nie patrzeć, to on miał prawo jako pierwszy do przejęcia pałeczki po niej, niż cała reszta tej zakichanej rodziny. Dlatego też zaczął podejrzewać, że śmierć jej syna i jego żony i porwanie ich syna, było jak najbardziej zaplanowane. Zapewne komuś bardzo zależało na tym, aby przejąć władzę w jej rodzinie.
Jednak na tę chwilę nie mogła stwierdzić, kto tak naprawdę czyhał na jej miejsce. A już dłużej tego przedłużać nie mogła i musiała za wszelką cenę odnaleźć Jungkook’a. Tylko to się dla niej liczyło i nic więcej, bo już więcej do stracenia, jak to nie miała. Spoglądała się smutnym wzrokiem w kierunku Taehyung’a, który nie bardzo wiedział, jak miał jej pomóc. Co było dla niego trudne, ale nic na to, jak wiadomo, poradzić nie mógł.
━━ Jakie są pani kolejne rozkazy? ━━ spytał po chwili Taehyung, kiedy usłyszał pozwolenie na wejście do środka, zatrzymując się w odpowiedniej odległości od niej.
![](https://img.wattpad.com/cover/252753323-288-k111394.jpg)
CZYTASZ
𝕳idden 𝕿ruth ⁰¹ . ᴘʟ
FanfictionJungkook nigdy w życiu, by nie przypuszczał, że jedno spotkanie, odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki któremu odkryje, że nie jest sam...