Historia licealisty, który od dziecka posiada dość niezwykłe umiejętności. Widzi duchy, miewa również prorocze sny, w których poznaje tajemniczego chłopaka.
Od pokoleń w mojej rodzinie rodzą się członkowie z pewnymi, dość niezwykłymi umiejętnościami. Potrafimy widzieć duchy oraz porozumiewać się z nimi. Jednakże ja jestem wyjątkiem, gdyż miewam prorocze sny. Nie zawsze, ale w większości przypadków sprawdzają się. Przykładem jest mój przyjaciel, którego ujrzałem we śnie tuż przed rozpoczęciem nauki w podstawówce. Spotkanie z nim było mi pisane. Dzięki Beom Gyu poznałem jego, starszego brata, Soo Bin'a i bardzo mocno się zakumplowaliśmy.
Miewałem również sny z tajemniczym chłopakiem. Zaczęły się one, jak tylko skończyłem pięć lat. Nie znałem go, jego imienia, nie wiem skąd był. Kompletnie nic. Mimo tego, bawiliśmy się każdej nocy w moich marzeniach sennych. Niestety, po ukończeniu gimnazjum te sny ustały i aż do teraz się w nich nie pojawił. Może był on moim, zmyślonym przyjacielem? Wyrosłem z niego. To jedyne wyjaśnienie.
Po rozpoczęciu liceum, Beomie i ja poznaliśmy Kai'a. Chłopak urodził się oraz wychował na Hawajach. Od razu złapaliśmy wspólny język, ale to wynikało z tego, że i on pojawił się w moich snach, więc tak jak Beom Gyu był mi pisany. I tak nam miło oraz przyjemnie upłynął I rok w szkole średniej. (...) W czasie przerwy skupiłem się na odpoczynku. Pewnej nocy miałem dziwny sen. Znalazłem się w bardzo ciemnym miejscu. Rozejrzałem się. Pod moimi stopami znajdowały się kwiatki. To było dość niezwykłe. Powoli obróciłem się. Moją uwagę przykuła jakaś osoba, siedząca na krześle. Zawołałem tego nieznajomego, ale cisza, nie zareagował. Postanowiłem, że podejdę. Gdy dotarłem, wpadłem w ogromny szok. To był ten chłopak, ten który śnił mi się w dzieciństwie. Zbliżyłem się bardziej, dostrzegając, że jest umorusany farbą, nieprzytomny oraz unieruchomiony przez owinięte w koło ciała kwiaty. Wyglądał jak śpiący książę, który czeka aż ktoś go uwolni i zbudzi. Bez wahania rozerwałem łodygi. Wylała się z nich farba. Ubrudziła mnie całego, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałem go obudzić, więc krzyknąłem, łkając. - Obudź się!!! Ale to ja się obudziłem. Poderwałem się do siadu cały spocony, zalany łzami. Otarłem policzki, niczym kot. Do sypialni wparowała moja mama, pytając. - Tae Hyun, co się stało? - Sen z tym chłopakiem wrócił, ale on już nie jest dzieckiem. Był nieprzytomny, związany kwiatami. Uwolniłem go. - wyszeptałem. - Synku, to tylko sen. Mógł oznaczać, że tęskniłeś za nim oraz za snami, w których się bawiliście. Nie myśl o tym i szykuj się. Nie długo będą Twoi przyjaciele i jedziemy do dziadków. - rzekła matka. Przytaknąłem czupryną, a po jej wyjściu ogarnąłem się. Gotowy pojechałem z chłopakami oraz rodzicami na wieś, do dziadków. (...) Minęło kilka dni. Wróciliśmy do domu. Zauważyłem, że do tej, wielkiej posiadłości obok wprowadziła się nowa rodzina. Nawet moi rodzice byli zaskoczeni.
W dzień rozpoczęcia kolejnego roku umówiłem się z chłopakami przed szkołą. Przywitaliśmy się, po czym weszliśmy do budynku. Zaczęliśmy rozmawiać o filmie, na który chcemy się wybrać. Tak bardzo się tym podekscytowałem, że przez chwilę szedłem tyłem, nie zwracając uwagi na otoczenie. Nagle potknąłem się. Byłem wręcz pewny, że się wyłożę, ale ktoś mnie uratował, uchronił od tego własnym ciałem i objął czule. - Tae Hyun! - krzyknęli moi przyjaciele. Podniosłem się powoli, oparłem na łapkach, by spojrzeć na mojego bohatera. Momentalnie wpadłem w szok. To był mój śpiący książę, ten ze snu. - Hej, nic Ci nie jest, Maleństwo? - odezwał się. Szybko wstałem z niego i po prostu zwiałem. - Tae Hyun! Gdzie?! - zwołał Kai. Straszy z braci „rzucił" okiem na ucznia siedzącego na podłodze. Wyciągnął ku niemu rękę, powitał go oraz przedstawił się. - Cześć. Nazywam się Choi Soo Bin. III klasa. Przepraszam za Tae. Nie wiem, co się mu stało. - Cześć. Miło mi. Choi Yeon Jun, nowy. Też III klasa. Nic się nie stało. - powiedział, trochę zaskoczony nowy licealista. - To mój młodszy brat, Beom Gyu, a to Huening Kai Kamal, jego kumpel. - dodał maturzysta, zaś drugoklasiści ukłonili się. - A tamten? Ten niezdarny maluch? - zapytał Jun. - To Kang Tae Hyun. Przyjaźni się z moim braciszkiem oraz Kai'm. - odpowiedział Binnie. Świeżyna uśmiechnęła się i zerknęła w stronę, gdzie zniknął ten trzeci uczeń II klasy. Chłopak miał wrażenie, że skądś go zna, że się spotkali, ale to nie było możliwe.
Wpadłem do łazienki. Przerażony, nie mogłem złapać oddechu. Zaraz zacząłem do siebie mówić. - Jak to możliwe? Nie rozumiem? Przecież on mi się śnił. Jak może istnieć? Czy ja zwariowałem? Co robić? Teraz pewnie ma mnie za wariata, lecz muszę go przeprosić, coś wymyślić... Wziąłem kilka oddechów, przemyłem buzię, po czym podążyłem do sali. Moi przyjaciele już siedzieli w ławkach. Podszedłem do nich i klapnąłem obok młodszego z braci, który szepnął. - Tae, wszystko dobrze? Zaprzeczyłem czupryną, natomiast Huening dodał. - Co się dzieje? Powiedz nam. Westchnąłem cicho oraz opowiedziałem wszystko. Obaj wiedzieli o moich zdolnościach. Wierzyli mi, ale gdy przedstawiłem im moje sny i to, że pojawił się w nich ten nowy, patrzyli na mnie mocno zdziwieni. Zrobiłem minę do płaczu. Ledwo się powstrzymałem od tego. Beom objął mnie ramieniem ze zrozumieniem. - Tae, lepiej nie mów mu o tym. Traktuj go zwyczajnie, jakbyście się nie znali, bo pomyśli, że jesteś nienormalny. - stwierdził Hawajczyk. Zgodziłem się z nim. To było najlepsze wyjście.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.