List (Percy Jackson)

409 14 4
                                    

Percabeth (Percy×Annabeth)

Zamówienie: polishprinsess

Percy pamiętał tamten moment aż zbyt dobrze. Chciałby po prostu zapomnieć albo jeszcze lepiej nigdy tego nie widzieć. Chociaż z drugiej strony wtedy żyłby w kłamstwie i ciągle wierzyłby we wszystkie cukrowe kłamstwa o jej szczerze miłości. W sumie to dobrze, że przejrzał na oczy. Szkoda, że tak późno. Szkoda, że za późno.

Gdyby ktoś kiedyś mu powiedział, że ona go na prawdę skrzywdzi, nie uwierzyłby.

Annabeth? To niemożliwe.

A jednak.

Nie miał zamiaru utrzymywać z nią kontaktu. Nie po tym co zrobiła. Nie odbierał od niej telefonu ani iryfonów. Przez chwilę korciło go, żeby w ogóle usunąć jej numer, ale mogłoby mu się zdarzyć odebranie od niej. Tego zaś ze wszystkich sił chciał uniknąć. Gdyby odebrał, na pewno zdołałaby go znów usidlić. Nie, nie mógł na to pozwolić. Nie znowu.

Wiedział, że kiedyś będzie musiał z nią o tym wszystkim porozmawiać. Nie mógł jej do końca świata udawać, że jej nie ma. Weekend się kończył, miał maksymalnie tydzień nie wychodzenia z domu przez symulowane przeziębienie. Potem na pewno ją spotka. Jeśli nie będzie czekała na niego gdzieś pod szkołą, to przyjdzie do niego do domu. On jej oczywiście nie wpuści, ale jego mama... Jego mama robiła bardzo wiele, żeby przekonać go do rozmowy z Annabeth.

Stałeś daleko, może tylko ci się przewidziało?

Może to był jej kuzyn albo ktoś innym z rodziny?

Może to nie była Annabeth, tylko inna wysoka, opalona blondynka?

Jednak Percy nie dawał się przekonać. Już od jakiegoś czasu czuł, że ich relacja się psuła. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego, ale takie były fakty. Wprawdzie nie potrafił wymyślić powodu, dla którego Annabeth mogłaby chcieć ciągnąć związek z nim, ale ona była geniuszem. To co ukryte dla reszty świata, dla niej było oczywiste. Na pewno coś znalazła. Na sto procent. Innego wyjaśnienia do siebie nie dopuszczał.

Może to trochę irracjonalne, biorąc pod uwagę co przeszedł w ostatnich latach, ale przez cały weekend bał się wychylić głowę z mieszkania. Pokonał Aresa, walczył z Kronosem, przeszedł przez Tartar, zabił tak wiele potworów, że ciężko to policzyć, naraził się Atenie. Ryzykował tyle razy, ale mimo to największą paniką napawała go wizja spotkania z własną dziewczyną. Świat stanął na głowie...

A to wszystko przez jedną krótką sytuację, której świadkiem nigdy nie chciał zostać.

Nie zauważył kiedy przyszedł list. Nie zwrócił uwagi na elegancką błękitną kopertę leżącą w ich skrzynce. Pewnie to był list do jego mamy albo Paula. Nie było potrzeby, żeby się nim przejmować. Przynajmniej tak wydawało się Percy'emu do pewnego momentu. W końcu kto miałby wysyłać mu jakiś list? Kiedy jego mama weszła do pokoju trzymając rzeczoną kopertę w ręce, z miną wyraźnie mówiącą, że jest zła i zawiedziona, chłopak zdał sobie sprawę z tego jak bardzo musiał zawalić. Nie wiedział wprawdzie co zrobił źle, ale to jak jego mama na niego patrzyła sprawiało, że zaczynał tego żałować.

Niemalże rzuciła w niego kopertą i kazała czytać. Gdy chłopak zobaczył kto był nadawcą, powiedział, że przeczyta później, ale Sally się nie zgodziła. Rozerwał kopertę, wyjął złożoną kartkę, po czym zaczął wpatrywać się w jedno z niewielu niezapisanych miejsc. Zauważył, że kartka w kilku miejscach ma dziwną fakturę, jak by została zamoczona.

One-shoty różnych fandomów [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz