Gwiazdy (Baśniobór)

236 9 7
                                    

Brackendra (Paprot×Kendra)
Zamówienie: Maggie_Sorenson

Paprocie, pamiętasz kiedy się poznaliśmy?

Chociaż to głupie pytanie, na pewno pamiętasz. Nie jestem pewna, czy ci o tym mówiłam, ale mimo wszystko uważam to za jedno z najlepszych wydarzeń w moim życiu. Chociaż oboje wiemy, że obiektywnie nasza sytuacja nie była zbyt korzystna.

Pewnie gdyby nie ta wojna, nie poznalibyśmy się. To trochę ironiczne nie sądzisz?  Coś, co wspominam jako jedna z najcudowniejszych sytuacji jaka mi się przytrafiła, miała miejsce w tak chorym czasie i prawdopodobnie nie miałaby miejsca, gdyby świat nie był zagrożony rychłym zniszczeniem.

To nieco samolubne z mojej strony, ale gdybym mogła cofnąć się w czasie z możliwością zmiany jakiegoś wydarzenia, to jedno na pewno zostawiłabym w spokoju. Tak, to bardzo samolubne z mojej strony. Powinnam przeprosić?

Do uszu dziewczyny doszedł cichy stukot od strony uchylonego okna. Zaraz potem rozległ się szept:

Psst... Kendra... Śpisz już?

– Nie, jeszcze nie... Ale Paprocie co ty robisz u mnie na parapecie?

– Emm... Wiesz, chciałem Ci coś pokazać.

– Oh, okej. Co to takiego?

– Chodź, to na zewnątrz. Spodoba Ci się... Nie, nie spadniesz, sprawdzałem, jest bezpiecznie.– dopowiedział, widząc że Kendra chce coś jeszcze powiedzieć.

Dziewczyna zdała sobie sprawę z tego, że raczej nie uda jej się zostać w pokoju, więc wstała z fotela i podeszła do okna. 

Oby to co chcesz mi pokazać okazało się tego warte.

Szybkim ruchem otworzyła okno. Weszła na parapet i już chciała po prostu usiąść obok Paprota, gdy jednorożec wstał, po czym zaczął wchodzić na dach. Nie, żeby miał daleko, bo Kendra wciąż mieszkała na poddaszu, ale mimo wszystko była zaskoczona.

Co ty wyprawiasz?

Mimo wszystko zaczęła wchodzić za nim.

Co ja wyprawiam?

Mimo wszystkich jej obaw nie spadła i nie skręciła sobie karku. To było zdecydowanie plusem. Kolejnym plusem można nazwać fakt, że na dachu musieli siedzieć bardzo blisko siebie, bo inaczej któreś z nich mogłoby spaść. Chociaż to był też minus, bo wystarczył jeden nie odpowiedni ruch i można było spaść ze sporej wysokości na dość twardą ziemię. Dziewczyna zaczęła poważnie się zastanawiać czy jej przyjacielo-chłopak-bo-ciężko-stwierdzić-co-między-nimi-było przypadkiem nie zwariował... Oraz czy ona nie zwariowała, że się w ogóle na to zgodziła.

Usadzili się bezpiecznie obok komina. Przez chwilę siedzieli w ciszy, ale w pewnym momencie Paprot przerwał ten stan rzeczy.

– Wiesz jaki dzisiaj jest dzień?

– Wtorek?– przerwała na chwilkę– Tylko błagam nie mów mi, że masz urodziny.

– Co? Nie, spokojnie. Nie mam dzisiaj urodzin i nie chodzi mi o to, że jest wtorek. Zgaduj dalej.

– Dwunasty sierpnia? O to ci chodzi?

Jednorożec skinął głową, po czym z nutą nostalgii w głosie zaczął mówić dalej:

– Wiesz co się dzieje właśnie między siedemnastym lipca, a dwudziestym czwartym sierpnia, ale najbardziej niesamowicie wygląda właśnie dwunastego?

– Nie. Nie mam zielonego pojęcia.

–  Perseidy. Deszcze meteorytów. Dzisiaj jest noc spadających gwiazd.

Zauważył, że oczy Kendry błysnęły ekscytacją. Uśmiechnęła się szeroko i Paprot musiał przyznać, że był to jego zdaniem jeden z najładniejszych uśmiechów jakie widział.

Przez chwilę bałem się, że ci się nie spodoba, ale jak widać myliłem się. To dobrze.

Uniósł rękę, wskazując na jeden z gwiazdozbiorów. Z tego co wiedział, ludzie nazywali go Perseuszem, ale z  ludzkim nazwami nie był za bardzo na bieżąco.

– Gdzieś tam powinno się zacząć.

Właśnie w tym momencie niebo przecięła pierwsza świecąca smuga. Kendra wbiła spojrzenie w nieboskłon, próbując wypatrzeć kolejną spadającą gwiazdę. Nie była do końca pewna dlaczego, ale zaczęła się ekscytować. Czuła się jakby znowu była małą dziewczynką wierzącą, że jej marzenia mogą się spełnić jeśli tylko pomyśli o nich dostatecznie mocno, patrząc jednocześnie na okruch kosmicznej skały pędzący przez atmosferę. Było w tym coś magicznego, ale ten rodzaj magii nie był w najmniejszym stopniu związany z wróżkami, satyrami i ogólnie z Baśnioborem. Nie miała pojęcia jak to opisać, ale w tamtym momencie nawet nie chciała próbować. Po prostu cieszyła się chwilą. Nawet przestała się bać, że spadnie. Jakby wszystko, oprócz gwiazd wysoko na niebie i jej przyjaciela tuż obok, po prostu zniknęło.

To było dobre. Piękne. Cudowne...

Myślę, że oboje chcieliby, żeby tamta chwila trwała trochę dłużej.

Wiesz Kendro? Chociaż świecisz jak latarnia morska i przez to prawie nic nie widzę, to z tobą najlepiej ogląda się spadające gwiazdy.

********

I jak Maggie_Sorenson, podoba się?

Tak, wiem, strasznie to krótkie jak na czas oczekiwania, przepraszam, nic dłuższego mi nie wyszło. Jeśli chcesz, żebym to jakoś wydłużyła lub napisała jeszcze raz, to komentarze należą do ciebie, zajmę się tym.

One-shoty różnych fandomów [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz