Pov. Japonia
Więc to nareszcie się wydażyło. Ja i Korea jesteśmy razem! Kiedy mój brat opatrzył mi rany, jednocześnie prawiąc zawiłe morały, zaproponował nam, że odwieźe nas pod dom Austrii. Niestety nie chciał się ujawnić i oficjalnie pokazać przed wszystkimi razem z Rzeszą. Jego wybór. Szczerze wolałem żeby tak pozostało. Z resztą, obiecał że poszukają jakiegoś fajnego lokum w mieście i spróbują się tam przeprowadzić. Fajnie, chciałbym mieć brata tak blisko siebie. To bardzo duże wsparcie.
Korea drzemał przytulając się do mojego ciała kiedy zmieżaliśmy w stronę willi austryjaka. Nie dziwię się, jest za pewne nieźle wykończony.
- Brat?- rzuciłem do przodu chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.
- Hmm?
- Skąd wy macie tyle forsy tak właściwie?
- Z inwestycji, sprzedaży i ogulnie z wielkoświatowego biznesu. Zdziwiłbyś się, gdybym ci powiedział ile topowych firm jest naszą własnością.
- No proszę, proszę. Mój braciszek rekinem finansjery, tego się nie spodziewałem.
- Heh. Przykro mi, że tyle mósiałeś przeze mnie wycierpieć.
- Ile jeszcze razy masz zamiar mnie przepraszać? Przecież wiesz, że już dawno ci wybaczyłem.
- Wiem.
W ten sposób zakończyła się nasza krótka konwersacja. Zapatrzyłem się na drzewa mijane podczas przejażdżki drogi. W oddali zamigotały już przybliżające się światła austriackiej willi zbudowanej na stoku góry. Jeszcze trochę przejechaliśmy, po czym mój braciak zatrzymał samochód.
- Dobra, dalej nie możemy jechać, bo nas zauwarzą. Znaczy się... No wiesz.
Kiwnąłem głową na znak zrozumienia i przystąpiłem do budzenia Korei.
- Wstawaj śpiochu, bo prześpisz całe Święta, Sylwestra i Trzech Króli - Potrząsnąłem mocno ramieniem chłopaka.
- Ugh... Przecierz i tak ich nie obchodzę. Z wyjątkiem Sylwestra oczywiście.
- No, to to ja wiem. Wstawaj, bo Polska nam wszystkie łososie zje.
- Co to, to nie! Dziękujemy za podwózke Imperium! A my lecimy Japonia!
To powiedziawszy wyciągnął mnie za sobą z auta. Nie zdąrzyłem nawet porzegnać się z bratem T^T!!! Obruciłem się, jednocześnie wyrywając się gnającemu krajowi, pomachałem do Imperium Japońskiego na porzegnanie i popędziłem za Koreą bijąc rekordy na sprincie krótkodystansowym. Kiedy dotarliśmy pod drzwi Austrii cali zdyszani i zmęczeni, w końcu sprawdziliśmy która godzina. Była 17:38. No pięknie.
- Ej, o której my tak właściwie z tąd wyszliśmy?
- Gdzieś tak około 11?
- Chyba masz rację. Kurde, gdzie myśmy mogli przepaść na taki szmat czasu?!
- Może poprostu improwizujmy?
- To jakiś pomysł... Ale taki zarys mniej więcej wydarzeń powinniśmy mieć, Japonia.
- Czekaj, wiem! Nie daleko jest takie ładne miasteczko. Powiemy, że tak poszliśmy, co ty na to?
- Nie jest to zły wybór. Dobra lepszej amunicji nie mamy, oprócz prawdy. Dobra, jesteś dobry w kłamaniu?
Rzachnąłem się.
- Obrarzasz mnie.
Zapukaliśmy do drzwi a następnie nacisneliśmy na klamkę. Wrota stanęły dla nas otworem i weszliśmy do środka. Rozebraliśmy się z kurtek, szalików i innych akcesoriów zimowych, po czym przemkneliśmy się do naszego pokoju.
- Mósimy się chyba przebrać, prawda?
- Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę twoje piękne ciało...
- Raczej ci go nie pokarzę. Jeszcze mogę zmienić zdanie o naszym związku, wiesz?
- Nie zrobisz mi tego skarbie... Ale twoje ciało i tak za niedługo będzie moje, prawda?
Mówiąc to podszedłem blisko Korei, zdejmując jednocześnie bluzę i koszulkę. Mimo niezbyt mocnej budowy mogłem się pochwalić nieźle wyćwiczonymi mięśniami, zwłaszcza na brzuchu. Korea spłonął mocnym purpurowym rumieńcem i lekko odwrócił głowę w inną stronę.
- Moje ciało ci się podoba, co nie? Więc ja chcę zobaczyć twoje.
Chłopak z ociąganiem ściągnął swój sweter i T-Shirt. Był szczupły, wręcz można powiedzieć, że chódy i bozbawiony mocno zarysowanych mięśni. I jeszcze jedna rzecz. Miał mocne wcięcie w talii, zupełnie jak dziewczyny.(Nie Korea to nie osoba transseksualna, ma tylko taką sylwetkę) Odwrócił wzrok odemnie i popatrzył na szafę.
- Wiem, nie mam ładnego ciała. Jest liche.
- O czym ty mówisz? Dla mnie jesteś ideałem.
Popatrzył na mnie zdziwiony. Podszedłem do niego i przytuliłem go. Jego ciałko zadrżało lekko, ale odwzajemnił gest. Po chwili wziołem go na ręce i usadziłem na swoich kolanach. Następnie przystawiłem swoje usta do jego szyi i przystąpiłem do wykonywania malinki.
- C-co ty r-robisz?!
Oderwałem się od jego skóry i oceniłem swoje dzieło. Niezbyt duża, ale świetnie widoczna. Uśmiechnąłem się ironicznie.
- Naznaczam swojego chłopaka. A co, nie wolno mi?
- Nie kiedy ktoś może tutaj wejść!
- Kogo się boisz? Przeciesz nas nie zlinczują. A teraz wskakuj w ciuchy i schodzimy na kolację.
Jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Już po chwili zchodziliśmy po schodach na parter. Kiedy zeszliśmy na parter naszym oczom ukazał się piękny widok. Wszyscy siedzieli przy stole i rozmawiali, jedli, śmiali się, poprostu byli razem. Uśmiechnąłem się promiście do osób zebranych w pomieszczeniu. Wybrałem sobie miejsce obok Polaczka i usiadłem. Korea natomiast powędrował w stronę kuchni, zapewne w zamiaże przygotowania sobie czegoś do picia.
- Gdzie wyście byli przez ten cały czas? - pytanie to zadał siedzący obok mnie Polska.
- No... Byliśmy na spacerze, w miasteczku, nad jeziorem, poszliśmy na łyżwy...
- Czyli cały dzień byłeś na ogromnej randce? Zazdro bro. Mnie zostawiłeś SAMEGO z Niemcami.
- A wy to przypadkiem się nie pogodziliście?
- No niby tak, ale... - na policzkach Polaka wykwitły czerwone rumieńce.
- Oooo... U la la~ Ktoś tutaj ma crush'a. I to w dodatku na osobie której nienawidzi.
- A ty i Korea to co? Stroik świąteczny?
- Nie zapędzaj się na nieznane wody stary.
- No co? Tylko pytam.
Odwróciłem się od niego. Nie mam ochoty na rozmowę. I to z nim. Poniosłem się z siedzenia i podszedłem do Niemca. Klapłem na krzesło obok niego i zagapiłem się na zawartość jego talerza. Niby nic nadzwyczajnego, smacznie wyglądało, ale jakoś nie miałem ochoty nic jeść. Byłem jedynie zmęczony. Podniosłem się poraz kolejny.
- Dziękuję. Jeżeli nie macie nic przeciwko, pujdę się położyć spać - ponieważ nikt nic nie powiedział, dodałem jeszcze - Dobranoc.
I ruszyłem na piętro. Z mojego pokoju zabrałem pirzamę oraz potrzebne akcesoria do mycia i udałem się do łazienki. Po jako takim oporządzeniu swojego zmasakrowanego ciała, jedyne na co miałem ochotę to pójść spać. Ledwo co moja głowa dotknęła poduszki, od razu odpłynąłem w senne objęcia Morfeusza.
CZYTASZ
Czy mi zaufasz? GerPol JapKor [ZAKOŃCZONE]
FanficPolska i jego przyjaciele wyjeżdżają na święta do domku w lesie. Jednak na miejscu na Polskę i Japonię czeka niespodzianka... Nie uprzedzajmy jednak faktów. Zapraszam do czytania!