Rozdział 12

344 9 14
                                    

Pov. Japonia

Więc to nareszcie się wydażyło. Ja i Korea jesteśmy razem! Kiedy mój brat opatrzył mi rany,  jednocześnie prawiąc zawiłe morały, zaproponował nam, że odwieźe nas pod dom Austrii. Niestety nie chciał się ujawnić i oficjalnie pokazać przed wszystkimi razem z Rzeszą. Jego wybór. Szczerze wolałem żeby tak pozostało. Z resztą, obiecał że poszukają jakiegoś fajnego lokum w mieście i spróbują się tam przeprowadzić. Fajnie, chciałbym mieć brata tak blisko siebie. To bardzo duże wsparcie.

Korea drzemał przytulając się do mojego ciała kiedy zmieżaliśmy w stronę willi austryjaka. Nie dziwię się, jest za pewne nieźle  wykończony.

- Brat?- rzuciłem do przodu chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.

- Hmm?

- Skąd wy macie tyle forsy tak właściwie?

- Z inwestycji, sprzedaży i ogulnie z wielkoświatowego biznesu. Zdziwiłbyś się, gdybym ci powiedział ile topowych firm jest naszą własnością.

- No proszę, proszę. Mój braciszek rekinem finansjery, tego się nie spodziewałem.

- Heh. Przykro mi, że tyle mósiałeś przeze mnie wycierpieć.

- Ile jeszcze razy masz zamiar mnie przepraszać? Przecież wiesz, że już dawno ci wybaczyłem.  

- Wiem.

W ten sposób zakończyła się nasza krótka konwersacja.  Zapatrzyłem się na drzewa mijane podczas przejażdżki drogi. W oddali zamigotały już przybliżające się światła austriackiej willi zbudowanej na stoku góry. Jeszcze trochę przejechaliśmy, po czym mój braciak zatrzymał samochód.

- Dobra, dalej nie możemy jechać,  bo nas zauwarzą. Znaczy się... No wiesz.

Kiwnąłem głową na znak zrozumienia i przystąpiłem do budzenia Korei.

- Wstawaj śpiochu, bo prześpisz całe Święta, Sylwestra i Trzech Króli - Potrząsnąłem mocno ramieniem chłopaka.

- Ugh... Przecierz i tak ich nie obchodzę. Z wyjątkiem Sylwestra oczywiście.

- No, to to ja wiem. Wstawaj, bo Polska nam wszystkie łososie zje.

- Co to, to nie! Dziękujemy za podwózke Imperium! A my lecimy Japonia!

To powiedziawszy wyciągnął mnie za sobą z auta. Nie zdąrzyłem nawet porzegnać się z bratem T^T!!! Obruciłem się, jednocześnie wyrywając się gnającemu krajowi, pomachałem do Imperium Japońskiego na porzegnanie i popędziłem za Koreą bijąc rekordy na sprincie krótkodystansowym. Kiedy dotarliśmy pod drzwi Austrii cali zdyszani i zmęczeni, w końcu  sprawdziliśmy która godzina. Była 17:38. No pięknie.

- Ej, o której my tak właściwie z tąd wyszliśmy?

- Gdzieś tak około 11?

- Chyba masz rację. Kurde, gdzie myśmy mogli przepaść na taki szmat czasu?!

- Może poprostu improwizujmy?

- To jakiś pomysł... Ale taki zarys mniej więcej wydarzeń powinniśmy mieć, Japonia.

- Czekaj, wiem! Nie daleko jest takie ładne miasteczko. Powiemy, że tak poszliśmy, co ty na to?

- Nie jest to zły wybór. Dobra lepszej amunicji nie mamy, oprócz prawdy. Dobra, jesteś dobry w kłamaniu?

Rzachnąłem się.

- Obrarzasz mnie.

Zapukaliśmy do drzwi a następnie nacisneliśmy na klamkę. Wrota stanęły dla nas otworem i weszliśmy do środka. Rozebraliśmy się z kurtek,  szalików i innych akcesoriów zimowych, po czym przemkneliśmy się do naszego pokoju.

- Mósimy się chyba przebrać, prawda?

- Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę twoje piękne ciało...

- Raczej ci go nie pokarzę. Jeszcze mogę zmienić zdanie o naszym związku, wiesz?

- Nie zrobisz mi tego skarbie... Ale twoje ciało i tak za niedługo będzie moje, prawda?

Mówiąc to podszedłem blisko Korei, zdejmując jednocześnie bluzę i koszulkę. Mimo niezbyt mocnej budowy mogłem się pochwalić nieźle wyćwiczonymi mięśniami, zwłaszcza na brzuchu. Korea spłonął mocnym purpurowym rumieńcem i lekko odwrócił głowę w inną stronę.

- Moje ciało ci się podoba, co nie? Więc ja chcę zobaczyć twoje.

Chłopak z ociąganiem ściągnął swój sweter i T-Shirt. Był szczupły, wręcz można powiedzieć, że chódy i bozbawiony mocno zarysowanych mięśni. I jeszcze jedna rzecz. Miał mocne wcięcie w talii, zupełnie jak dziewczyny.(Nie Korea to nie osoba transseksualna, ma tylko taką sylwetkę) Odwrócił wzrok odemnie i popatrzył na szafę.

- Wiem, nie mam ładnego ciała. Jest liche.

- O czym ty mówisz? Dla mnie jesteś ideałem.

Popatrzył na mnie zdziwiony. Podszedłem do niego i przytuliłem go. Jego ciałko zadrżało lekko, ale odwzajemnił gest. Po chwili wziołem go na ręce i usadziłem na swoich kolanach. Następnie przystawiłem swoje usta do jego szyi i przystąpiłem do wykonywania malinki.

- C-co ty r-robisz?!

Oderwałem się od jego skóry i oceniłem swoje dzieło. Niezbyt duża, ale świetnie widoczna. Uśmiechnąłem się ironicznie.

- Naznaczam swojego chłopaka. A co, nie wolno mi?

- Nie kiedy ktoś może tutaj wejść!

- Kogo się boisz? Przeciesz nas nie zlinczują. A teraz wskakuj w ciuchy i schodzimy na kolację.

Jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Już po chwili zchodziliśmy po schodach na parter. Kiedy zeszliśmy na parter naszym oczom ukazał się piękny widok. Wszyscy siedzieli przy stole i rozmawiali, jedli, śmiali się, poprostu byli razem. Uśmiechnąłem się promiście do osób zebranych w pomieszczeniu. Wybrałem sobie miejsce obok Polaczka i usiadłem. Korea natomiast powędrował w stronę kuchni, zapewne w zamiaże przygotowania sobie czegoś do picia.

- Gdzie wyście byli przez ten cały czas? - pytanie to zadał siedzący obok mnie Polska.

- No... Byliśmy na spacerze, w miasteczku, nad jeziorem, poszliśmy na łyżwy...

- Czyli cały dzień byłeś na ogromnej randce? Zazdro bro. Mnie zostawiłeś SAMEGO z Niemcami.

- A wy to przypadkiem się nie pogodziliście?

- No niby tak, ale... - na policzkach Polaka wykwitły czerwone rumieńce.

- Oooo... U la la~ Ktoś tutaj ma crush'a. I to w dodatku na osobie której nienawidzi.

- A ty i Korea to co? Stroik świąteczny?

- Nie zapędzaj się na nieznane wody stary.

- No co? Tylko pytam.

Odwróciłem się od niego. Nie mam ochoty na rozmowę. I to z nim. Poniosłem się z siedzenia i podszedłem do Niemca. Klapłem na krzesło obok niego i zagapiłem się na zawartość jego talerza. Niby nic nadzwyczajnego, smacznie wyglądało, ale jakoś nie miałem ochoty nic jeść. Byłem jedynie zmęczony. Podniosłem się poraz kolejny.

- Dziękuję. Jeżeli nie macie nic przeciwko, pujdę się położyć spać - ponieważ nikt nic nie powiedział, dodałem jeszcze - Dobranoc.

I ruszyłem na piętro. Z mojego pokoju zabrałem pirzamę oraz potrzebne akcesoria do mycia i udałem się do łazienki. Po jako takim oporządzeniu swojego zmasakrowanego ciała, jedyne na co miałem ochotę to pójść spać. Ledwo co moja głowa dotknęła poduszki, od razu odpłynąłem w senne objęcia Morfeusza.

Czy mi zaufasz?  GerPol JapKor [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz