Rozdział 10

340 10 0
                                    

Pov. Japonia

Stałem jak sparaliżowany. On stoi przedemną. ON tam stoi. Osoba którą od tylu lat prubowałem bezskutecznie odnaleść. Osoba, która była jedną z największych światowych potęg. Osoba, która znikła bez choćby najmniejszego śladu zostawionego po sobie. Przez wiele lat wmawiałem sobie, że mnie poprustu zostawił bo mu na mnie nie zależało. Ale podświadomie wiedziałem, że to nieprawda. Kochał mnie i dlatego uciekł, żeby mnie oszczędzić.

Próbowałem złapać oddech, ale wymykał mi się jak zwierzę obławie. Wszystkie odgłosy, słowa i dźwięki zlały się w jeden niezrozumiały bełkot. Przed oczami pojawiły się czarno-czerwone mroczki. Ostość obrazu zamieniła się w rozmytą breję, a wzrok zasnuły czarne zasłony. Moją głowę przeszył ostry ból, króry po chwili znikł. Czułem się jakbym zaczął tonąć w jakimś ogromnym czarnym jeziorze. Moje ciało ogarnął ogromny chłód, a ja sam spadałem w ogromną przepaść. Następnie wszystkie dźwięki i obrazy zasnuła czarna zasłona ciszy.

Obudziło mnie energiczne klepanie po policzku. Z wielkim trudem otworzyłem ociężałe powieki. Na twarzy pochylającej się nademną postaci zobaczyłem ulgę z lekką domieszką strachu. Spróbowałem coś powiedzieć ale słowa uwięzły mi w gardle. Przyjżałem się za to pokojowi i osobie która zatroszczyła się o moją wątłą osobistością. Niestety, nie potrafiłem skojarzyć ani twarzy mojego "wybawcy", ani pomieszczenia w którym przyszło mi się znaleść.

- Zemdlałeś - odezwał się mężczyzna - ale na całe szczęście zdążyłem cię w porę złapać. - Uśmiechnął się do mnie delikatnie - Nie spodziewałem się, że to będzie dla ciebie taki szok.

Usiadłem i zmarszczyłem swoje czoło. Czułem się jakbym ktoś przyłożył mi obuchem w tył głowy. Przyjżałem się jeszcze raz osobie siedzącej naprzeciwko mnie.

- Jaki szok? Kim ty jesteś? Kim JA jestem?

Na twarzy mojego towarzysza zobaczyłem smutek. Powiedziałem coś nie tak? Mężczyzna podniusł się i podszedł do mnie. Usiadł obok i delikatnie objął moje ciało. Wtuliłem się w jego tors, szczeże nie wiem dlaczego. Był poprostu taki ciepły i, co dziwne, czułem się bezpiecznie w jego obkęciach.

- Na pewno mnie nie pamiętasz?

- Tak.

- Cóż, jestem twoim bratem, Japonio - ujął mój podbrudek w dwa palce i uniusł moją głowę tak, że patrzyłem teraz w jego oczy - Przepraszam cię - powiedział a następnie  pocałował mnie w czoło.

Poczułem jak w mojej głowie narasta silny szum, rozsadzający czachę ból. Wyrwałem się z objęć mojego żekomego brata i przycisnąłem dłonie do pulsujących tępym bólem skroni. W jednej chwili wszystko sobie przypomniałem. Popatrzyłem na niego, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Imperium znowu mnie przytulił, a ja, nie potrafiąc dłużej wytrzymać wybichnąłem płaczem wtulając się ponownie w jego ciało. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas aż wkońcu się uspokoiłem.

- Nawet nie wiesz jak bardzo mi tego brakowało.

- Mi też. Naprawdę bardzo mi przykro, że cię tak zostawiłem. Wiesz... Wiele razy znajdowałem się tak bosko ciebie, że wystarczyło by podejść i się przywitać. Ale... Jakoś nigdy nie potrafiłem tego zrobić. Poprostu tchórzyłem.

- Ty tak na serio?- Poderwałem się do siadu - Tyle razy byłeś tak blisko i... I... - do oczu ponownie napłynęły łzy, więc podkuliłem kolana pod brodę i objąwszy je rękami ukryłem swoją twarz w zagłębieniu - Ja... Myślałem, że nie żyjesz... - wyszeptałem niemal niedosłyszalnie.

- Heh... Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz - mój brat uśmiechnął się smutno i podniósł się z kanapy - No dobra, pójdę powiadomić Koreę, że się obudziłeś...

- Czekaj - złapałem go za rękę - już dawno ci wybaczyłem. A tak właściwie to nigdy nie nie miałem do ciebie urazy. Oczywiście, zdażały się sytuacje, że chciałem abyś nigdy mnie nie opuścił. Kilka razy zdażało się, że już niewytrzymywałem. Musiałem zbudować swoją reputację właściwie od nowa. Wywalczanie i budowanie zaufania innych krajów do mnie wykańczało mnie fizycznie i psychicznie. Wielu ludzi nigdy tak właściwie nie uwieżyło mi do końca. Ale mimo tego starałem się mocno stać na arenie międzynarodowej. I udało się. Zrobiłem to dla ciebie, bo ciągle wiedziałem gdzieś w głębi, że ciągle żyjesz. Gdyby nie ta pewność, nie wiem czy dzisiaj siedziałbym tutaj i z tobą rozmawiał.

Spojrzałem w oczy Imperium. Ten widok bardzo mnie zdziwił. Mój brat płakał. Objął mnie mocno i wtulił swoją głowę w mój obojczyk.

- Powiedz to.

Wyprostował się i chwycił moją (666 słowo) rękę. Nie zdążyłem zaprotestować i podwinął mój rękaw.

- Wiedziałem... Tniesz się, prawda? Kiedy po raz ostatni?

Nie chciałem odpowiedzieć, ale też nie chciałem kłamać. I tak by to sprawdził, więc po co?

- Ostatnio pociąłem się dzisiaj rano... - zanim zdążył odpowiedzieć wyrzuciłem z siebie to co najbardziej mi leżało na sercu - Wiem, że to głupie i nieodpowiedzialne, ale to jedyne co mi pomaga! Wierz mi,  próbowałem wielu żeczy - alkoholu, papierosów, narkotyków oraz sam już niewiem czego - i żadna żecz nie działa jak to! 

- Czy ja mówię, że to źle? Sam miałem taki okres, że podcinałem sobie żyły. Ale wierz mi, to nie jest najlepszy sposób, aby sobie poradzić. Ty tak na poważnie próbowałeś tych wszystkich żeczy? To nie jest dobra wiadomość. Co spowodowało, że tak bardzo starałeś się zapomnieć? Bo nie sądzę aby dotyczyło to mojej skromnej osoby.

Zmieszałem się nieco. Rozmawiać o moich problemach z depresją to jedno, a wyznać mu co czuję do Korei to zupełnie inna sprawa.

- Bo wieeesz... Jest taka osoba, co to mi się podoba...

- Kim jest ten szczęśliwy chłopak?!

No nie powiem zbulwersowałem się nieco.

- Skąd wiesz że to chłopak?!

- Heh... Powiedzmy, że takie trochę to rodzinne...

Hmm... Mój kochany braciszek coś przeskrobał.

- Co masz na myśli?

- Ja mam chłopaka...

- Uuuu~ Niech zgadnę: Rzesza?! Gratuluję, masz świeeetny gust.

Imperium wykrzywił swoją twarz w kwaśnym uśmiechu. 

- Jaki sarkastyczny. Ale wracając, kim jest twój wybranek?

- Pamiętasz jak mówiłem, że niektóre kraje nie potrafią mi zaufać tak do końca po twoich wojennych wyczynach.

- Tak.

- Który kraj skrzywdziłeś najmocniej?

- Hmm... Daj mi chwilę... Dużo tego się nazbierało. 

- Dobra powiem ci. Daj ucho - kiedy mój brat się do mnie przysunął, wyszeptałem - To Korea południowa.

Imperium odsunął się do mnie. Wiem, co zaraz powie.

- No no no... Mój braciszek ma crusha~ (nwm czy dobrze napisałam -_-)

Moje policzki spłonęły czerwienią. Po chwili dłuższej rozmowy przypomniałem sobie, że nie jestem tutaj sam. Korea też gdzieś tutaj jest.

- Ej braciak gdzie jest Korea?

- Zostawiłem go razem z Rzeszą. Obiecał zrobić mu coś do jedzenia i picia.

- Ty chcesz go zabić czy co?! On się pewnie cholernie boi!

- Dobra choćmy.

Czy mi zaufasz?  GerPol JapKor [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz