Rozdział zawiera dużo informacji.
Charlie 10 lat.
Czytanie książki, przerwał mi krzyk dzieci. Oderwałam głowę od tekstu i czekałam chwilę, uważnie nasłuchując. Wrzaski dochodziły z przodu domu. Wstałam na równe nogi i podeszłam do ściany budynku, skąd mogłam zerkać na ulicę.
Zobaczyłam Collinsa. Po plecaku zrozumiałam, że wraca ze szkoły. Z nim szła trójka wysokich chłopaków. Jeden miał założoną zieloną czapkę i był chudy oraz długi. Ten obok niego trzymał w ręku deskorolkę, rude loki okalały jego piegowatą twarz. Obok niego kroczył najniższy i najbardziej rosły chłopak, z paczką, maleńkich petard, które rzucał pod nogi Collinsa.
— Patrzcie, czy to nie brat potwora — rzucił rudy, rechocząc na całe gardło.
— Słyszałem, że boi się wracać do domu, bo tak przeraża go jego siostra.
— Nie wiem, o czym mówisz — odparł spokojnie, idąc przed siebie, nawet się na nich nie oglądając. Nie dało się nie zauważyć, że chłopcy są starsi od niego.
Ten z deskorolką, postawi ją na ziemi i przejechał na przód, zastawiając drogę mojemu bratu.
— Może ty też masz w sobie coś z bestii, w końcu to twoja siostra — Collins próbował go wyminąć, ale ten złapał go za ramię, skutecznie trzymając go w miejscu. — No zarycz dla nas potworze!
— To nie jest genetyczne! — warknął Collins, próbują wyrwać ramię i zupełnie tracąc swoje opanowanie.
— Szczeniak zaszczekał, możesz powtórzyć? Bo nie dosłyszałem — zaśmiał się kolejny.
Chłopcy zaczęli otaczać mojego brata dookoła. Sytuacja robiła się niebezpieczna.
— Jak jesteś głuchy, to powinieneś odwiedzić laryngologa, a nie mi zawracać głowę.
— Patrzcie! Młody próbuje podskakiwać, widać bestia w domu nie wytresowała go dobrze. Drodzy panowie powinniśmy naprawić ten błąd — nawet nie zdążyłam mrugnąć, gdy przywalił mojemu bratu, z pieści w twarz.
Collins zachwiał się niebezpiecznie i poleciał na dwóch chłopaków z tyłu, którzy po chwili odbili go, jak piłkę.
Wstrzymałam oddech, widząc to. Rodziców aktualnie nie było w domu. Nie wiedziałam co robić.
Chłopcy wykorzystali, błąd mojego brata. Zrobili okrąg i zaczęli go okładać, szargając pomiędzy sobą. Jeden przywalił mu z kolana w brzuch, przez co skulił się, łapiąc obolałe miejsce.
W tym momencie działam instynktownie, chęcią ratowania członka rodziny. Podbiegłam do grupki.
— Zostawcie go! — krzyknęłam. Zwinnie weszłam pomiędzy nich, osłaniając brata.
Jeden chłopak nie zdążył zahamować ciosu, przez co uderzył mnie w twarz. Z wargi pociekła mi krew, a głową przekręciła się w bok.
— O jest i nasza zaraza. Co tam potworku? Próbujesz bronić swojego tępego brata — rzucił ten z rudymi lokami.
Mierzyłam się z nim wrogim spojrzeniem.
— Nazwij go tak jeszcze raz, a ostrzegam, że poczujesz mój gniew — skłamałam, tak naprawdę nic nie umiałam zrobić.
— My tylko chciałyśmy, dać mu nauczkę, nie zamierzaliśmy cię wkurzać — powiedział chłopak w zielonej czapce, która była zaciągnięta prawie na jego oczy. Otoczył rudego ramieniem, próbując powstrzymać przyjaciela. Panika w jego oczach była namacalna.
CZYTASZ
𝚆𝚘𝚕𝚏 𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 - ZAKOŃCZONE
WerewolfCharlie całkowicie odcięła się od więzi mate. Nie marzy o tym, aby spotkać swojego przeznaczonego i mieć z nim gromadkę małych wilcząt. Wręcz przeciwnie. Dla niej odnalezienie bratniej duszy byłoby przekleństwem. Jest zdania, że mężczyzna nie jest j...