Jestem zaskoczona, kiedy Xavier proponuję mi coś, co samo rozwiąże moje problemy. Będę udawała, że się staram, a potem odejdę stąd jakby nigdy nic. Wystarczy tylko się w nim nie zakochać.
Patrzę na jego twarz skąpaną, w świetle płomieni. Ciepłe iskry piękniej wyglądały na twarzy, podkreślając jej ostrość. To powinno być karalne, żeby tak dobrze wyglądać, w blasku ognia. Przełknęłam ślinę, a serce zabiło mi dwa razy mocniej. Potraktuje to, jak teatr. Teraz mam do zagrania rolę kochającej mate.
— Tak, zgadzam się — odparłam na jednym wdechu. Mogłabym poprosić o więcej czasu, do namysłu, ale to nie miałoby sensu i tak nic lepszego nie byłabym w stanie wykombinować.
Na twarzy Xaviera zawitał uśmiech, a w prawym policzku, pojawił się dołeczek. Poczułam skurcz w brzuchu na ten widok. Wiedziałam, że właśnie rozpaliłam w nim nadzieję i było mi cholernie źle z tego powodu.
— Naprawdę? — pyta, przesuwając się po stoliczku, aby być bliżej mnie.
Lekko przechyliłam głowie w bok.
— Nie lubię się powtarzać.
— Zapamiętam — odchrząknął.— W takim razie wstawaj — sam to uczynił i wystawił w moim kierunku rękę.
— Po co? — zmarszczyłam brwi i popatrzyłam do góry na niego. Było mi strasznie, wygodnie na tej kanapie.
— Wyglądasz jakbyś spała parę, godzin więc zakładam, że nie jadłaś jeszcze kolacji.
Nie jadłam nawet obiadu, ale Xavier nie musiał o tym wiedzieć. Odczułam pustkę w brzuchu, na myśl o jedzeniu.
— Niech ci będzie — odparłam. Złapałam wystawioną rękę i ociężale wstałam z kanapy. Niemal od razu ciepłe iskry rozlały się w miejscu zetknięcia naszej skóry.
Mężczyzna pociągnął mnie w stronę kuchni, nie puszczając mojej ręki. Popatrzyłam na nasze splecione dłonie, odczuwając, różnicę w rozmiarze. Moja ręka była o wiele mniejsza od niego.
Ociężale kroczyłam za nim, skanując jego sylwetkę wzrokiem. Cholera w tych obcisłych jeansach, miał lepszy tyłek niż ja.
— Jak jest ci tak ciężko, to mogę cię przenieść? — zaproponował, rzucając mi spojrzenie przez ramię.
— Nie dziękuję, mam własne nogi, które lubię używać.
Xavier parsknął cicho, ale tylko wzruszył ramionami. Weszliśmy do kuchni. Musiałam przyzwyczaić się do ostrego, żółtego świtała, które na wejściu zapalił mężczyzna.
Kuchnia była połączona z salonem i jadalnią. Nie miała drzwi, tylko wchodziło się do niej poprzez łuk w ścianie. Zrobiona została z jasnego drewna jak większość rzeczy w domu. Szafki były ustawione w kształt litery L, a pośród nich znajdywała się wyspa kuchenna, ze stołkami barowymi. Od razu poczułam, że w tym pomieszczeniu jest chłodniej niż w salonie. Moje ciało zadrżało z zimna.
— Będziemy gotować? — zapytałam trochę głupio, gdy Xavier puścił moją rękę, na rzecz wyciągania garnków. Charlotte, a co się robi w kuchni?! Krzyknęła sama na siebie.
W domu nigdy nie gotowałam, jestem raczej słabą kucharką. Częściej zamawiałam coś na wynos lub jadałam w stołówce w domu głównym.
Na szczęście Alfa, odpowiedział normalnie na moje głupie pytanie.
— Taki miałem plan.
— W takim razie musisz wiedzieć, że jestem fatalną kucharką — oparłam się o ścianę, patrząc na niego. Xavier wstał z klęczek i pochwycił mój wzrok.
CZYTASZ
𝚆𝚘𝚕𝚏 𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 - ZAKOŃCZONE
WerewolfCharlie całkowicie odcięła się od więzi mate. Nie marzy o tym, aby spotkać swojego przeznaczonego i mieć z nim gromadkę małych wilcząt. Wręcz przeciwnie. Dla niej odnalezienie bratniej duszy byłoby przekleństwem. Jest zdania, że mężczyzna nie jest j...