Hej chciałam wam wszystkim podziękować, za wzięcie udziału w akcji pod ostatnim rozdziałem. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Dla wszystkich, którzy pytają się kiedy next. Rozdziały pojawiają się weekend co dwa tygodnie.
Xavier.
Pędziłem przez las, ścigając tego śmiałka, który odważył zaatakować moją watahę. Biedaczek oddalił się od kolegów.
Złość i adrenalina napędzały mnie. Ritchie nie był po prostu wkurwiony. Aktualnie byłem na takim etapie furii, że mógłbym rozszarpać całą watahę. Wściekłość promieniowała z każdej komórki mojego ciała. Gorzki smak, strachu nadal skraplał mój język.
Byłem przerażony, gdy usłyszałem, że pożar wybuch w siłowni, gdzie przebywała Char. Moje serce w tamtym momencie zatrzymało się na chwilę.
~ Chcieli nam ją zabrać, jak zabrali mamę, tatę i Laurę ~
Moje wilcze ja, wiedziało jak dodać mi kopa. Przyśpieszyłem.
Kiedy byłem już dość blisko, skoczyłem na plecy tego kundla, przygniatając go swoim ciężarem.
Próbował mnie z siebie rzucić, ale był lżejszy, niż ja. Bez wahania, brutalnie wbiłem zęby w szarą sierść.
Gryzłem go i szarpałem. Ritchie całkowicie przejął nade mną kontrolę. Krew skapywała z mojego pyska. Jego ataki, nic dla mnie nie znaczyły. Wilkołak nie był przygotowany, na taką furię z mojej strony. Zdołał tylko lekko mnie zadrapać, zanim przemienił się w człowieka.
Miałem ogromną ochotę go zabić. Pragnąłem tego tak, jak wędrowiec wody na pustyni. Przekonałem Ritchiego, że kiedyś to zrobimy, ale jak na razie musimy go przesłuchać.
Również przemieniłem się w człowieka, w takim wydaniu było mi łatwiej, kontrolować samego siebie. Oddychałem głęboko, paznokcie wbiłem w poduszki dłoni, próbując zatrzymać chęć rozszarpania go.
Wilkołaki z watahy, wyczuły, że lepiej do mnie nie podchodzić, chyba że chcą skończyć w kawałkach.
Przymknąłem powieki i policzyłem do dziesięciu. Kiedy znowu popatrzyłem na świat, uświadomiłem sobie, że nie nam takiej mocy, żeby go dotknąć i nic jemu nie zrobić.
— Manson — warknąłem cicho. Był jedynym odważnym, który nie bał się podejść, widząc mnie w takim stanie. Przełknąłem ślinę. — Zwiąż go i zaprowadź do watahy.
Powiedziałem na jednym wdechu i od razu się oddaliłem od tego miejsca. Po przejściu kawałka znalazłem jakieś drzewo i zacząłem w nie uderzać, próbując pozbyć się pokładów wściekłości, które w sobie nagromadziłem.
***
Wilkołaków z oddziału bez problemu dogoniłem w drodze powrotnej. Manson zauważył moje krwawiące knykcie, ale nic nie powiedział i tak rany zagoją się, zanim wrócimy do domu głównego.
Pośrodku naszej drużyny szedł wrogi wilkołak, podtrzymywany przez dwóch naszych.
Przez cały czas, wlepiałem wrogie spojrzenie w jego długie brązowe włosy, marząc o tym, żeby zatopić kły w karku, skrytym pod nim. Musiałem, naprawdę się pilnować, żeby nie ulec pokusie.
Najgorszy moment nadszedł kiedy wróciliśmy pod siłownie. Zacisnąłem mocno zęby. Char była tylko poobijana, ale mimo wszystko mogła skończyć gorzej. Nadal siedziała na ławce, owinięta za dużym kocem. Wydawała się taka krucha i nietrwała. Mocny powiew wiatru mógł ją, zabrać razem ze sobą. Nieważne jak bardzo silną i niezależną była, dla mnie i tak zawsze będzie kimś, kogo będę chronił, nawet za cenę śmierci.
CZYTASZ
𝚆𝚘𝚕𝚏 𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 - ZAKOŃCZONE
WerewolfCharlie całkowicie odcięła się od więzi mate. Nie marzy o tym, aby spotkać swojego przeznaczonego i mieć z nim gromadkę małych wilcząt. Wręcz przeciwnie. Dla niej odnalezienie bratniej duszy byłoby przekleństwem. Jest zdania, że mężczyzna nie jest j...