Rozdział III - Świadomość

1.6K 79 13
                                    


Patrzył przez okno, siedząc na parapecie w pokoju pielęgniarki.  Minęło dokładnie trzydzieści minut odkąd się tu znalazł, nie wiedział co się dokładnie stało. Pamiętał tylko tyle, że był na historii, gdy zrobiło mu się ciemno przed oczami i właśnie od tego momentu ma pustkę.

- Już się obudziłeś, Taehyungie? - usłyszałem delikatny głos pielęgniarki, jej zatroskany wzrok skanował moją osobę, podeszła bliżej głośno wzdychając - Kiedy to się stało? - dotknęła mojego ramienia. 

Cały czas patrzyłem na jej osobę niezrozumiałym wzrokiem, co mogło się stać, że patrzy na mnie z tak wyczuwalną troską. Odkąd  obudził się w mu nieznajomym łóżku, dodatkowo nie sam, tylko z mężczyzną chodził spanikowany, nie wiedział, co działo się w nocy. Wtedy nawet nie spojrzał na bruneta drugi raz, ubrał się w swoje ciuchy i zniknął z pokoju hotelowego, nie zostawiając, żadnej wiadomości dla starszego mężczyzny. Dostał wtedy ostrą reprymendę od matki i jej rozczarowanie,  nie przejął się wtedy jej słowami, zapewniając ją, że miał na sobie naszyjnik z koniczyną, co nie było prawdą, zdjął go tak szybko jak mógł, wiedząc, że matka chce ograniczać co do wyboru alfy.  - Co się stało, proszę panią - delikatnie spuścił głowę w dół. Od kilku dni czuł się, jakby nie był w swoim ciele, jadł wszystko czego wcześniej nie włożył by do ust, musiał unikać kawy, którą tak uwielbiał pić z rana, bo sam zapach sprawiał, że było mu niedobrze. Jego humor był prawdziwym rollercoaster, raz był tak szczęśliwy, że mógł wszystkich wokół wycałować, by za chwilę stać cichym zabójcą. Zrezygnowany patrzył w oczy, kobiety, której troska o niego jeszcze bardziej się powiększyła. 

- Tae - westchnęła, patrząc w moje oczy - Proszę Cię nie udawaj, kim jest alfa, która Cię zapłodniła - patrzyłem na jej osobę z głupią miną, alfa, który co.. Nie to się nie może dziać, zszedłem z parapetu, aby zacząć krążyć po całym pokoju niespokojny. To nie mogła być prawda, przecież jak moja matka się o tym dowie, to mnie wydziedziczy szybciej, niż ja spotkam ponownie tego gościa. przecież ja nawet nie znam jego imienia i nie pamiętam jak wyglądał, bo nie oszukujmy się, jeśli miałbym szukać w Korei bruneta, to równie dobrze mogę wyjść na ulicę i złapać pierwszego lepszego i oskarżyć o zapłodnienie. Warknąłem zatrzymując się na środku pokoju.

- Mam nadzieję, że Pani sobie teraz ze mnie żartuje, wie pani doskonale czym skończy się ciąża w moim wypadku - usiadłem na jednym z łóżek - Katastrofą nie dość, że zostanę bez dachu nad głową to moja matka mnie wydziedziczy - spojrzałem w jej oczy, które potwierdzały jej słowa.

- Przykro mi dzieciaku, twoja mama została już o tym poinformowana i właśnie jest w drodze do szkoły - powiedziała z przykrością w głosie - Taehyung, nie pamiętasz kim on był, prawda? Pamiętasz chociaż kiedy to się stało? - przytuliła mnie do siebie.

- Podczas moich urodzin - zagryzłem wargę, powstrzymując płacz - Trzy miesiące temu, to był mój pierwszy i ostatni raz do tej pory - odwróciłem wzrok patrząc na krajobraz za oknem - Jestem skończony, Pani Park - wziąłem głęboki wdech. Mogłem zostać w domu i chociaż raz posłuchać matki, wtedy nie byłoby żadnego problemu. 

Drzwi otworzyły się z wielkim hukiem, nie odwróciłem w tamtą stronę, doskonale wiedziałem, kto wszedł do pomieszczenia. Głośne i szybkie kroki zmierzały w moją stronę, a chwilę później, pod wpływem uderzenia w policzek moja głowa jeszcze bardziej odwróciła się w prawą stronę - Jesteś zwykłą, dziwką Kim Taehyungu - słyszałem obrzydzenie w jej głosie, było tak wielkie, że sam powoli zacząłem się brzydzić sam siebie - Nie zasługujesz na to - zerwała z mojej szyi naszyjnik, który blokował mój zapach - Powinieneś już dawno go z siebie zdjąć i opuścić mój dom, wtedy gdy postanowiłeś się puścić z randomową alfą - złapała mnie za ramię i wyprowadziła z królestwa Pani Park - Możesz mieszkać u mnie, dopóki nie znajdziesz pracy i mieszkania, co się z Tobą dalej, nie interesuje mnie to.

Jazda samochodem nie należała do przyjemnych, w samochodzie panowała grobowa cisza, przerywana moim urywanym przez stres oddechem. Co jakiś czas czułem na sobie wzrok czarnowłosej, gdy przez dłuższy czas nie wypuszczałem powietrza - Cholera - warknąłem cicho, dotykając swojego podbrzusza, nie spojrzałem w jej stronę, uchyliłem delikatnie okno by zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Kiedy to się stało - zmarszczyłem delikatnie brwi, słysząc jej głos. Nie pojmowałem jej zachowania, co ją to tak nagle zainteresowało - Trzy miesiące temu - odpowiedziałem, patrząc na krajobraz za szybą - W moje urodziny - mruknąłem i przymknąłem oczy - Od jutra zacznę czegoś szukać.


Minęły trzy dni, dokładnie tyle od od ostatniej rozmowy z moją mamą, dzień od znalezienia pracy i dwa od znalezienia mieszkania, na które będę mógł sobie pozwolić na pierwsze trzy lata. W tym momencie cieszyłem się, że od paru lat oszczędzam pieniądze, wiedziałem, że w pewnym momencie się przydadzą, ale nigdy nie sądziłem, że w takim momencie. Pakuje swoje ostatnie rzeczy z rodzinnego domu, chociaż teraz nie sądzę, żebym mógł go nazwać rodzinnym domem, było to raczej więzienie, z którego nie mogłem się wydostać. Wszystkie prezenty, które dostałem od rodzicielki, zostawiłem na biurku. Złapałem rączkę walizki, wyszedłem z pokoju i pierwszą przeszkodą były schody, dostałem kategoryczny zakaz noszenia ciężkich rzeczy, od lekarza. Wiedząc, że nie otrzymam żadnej pomocy, zszedłem z nią na dół nie interesując się tym, czy podrapałem jej drewniane schody czy też nie. Moje nowe mieszkanie mieściło się w samym centrum miasta, w ten sposób miałem bliżej do szkoły jak i kawiarenki, w której będę pracował zgodnie z ustaleniem lekarza do szóstego miesiąca, chyba że pojawią się komplikacje. Z domu matki, do mojego domu trwała co najmniej czterdzieści pięć minut, ponieważ jej dom mieścił się na obrzeżach miasta.

My Angel |VKook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz