Rozdział Dwudziesty Trzeci.

877 67 49
                                    

Gwiazdki i komentarze są bardzo mile widziane! 💋









-Chris, musisz w końcu wyjść do ludzi. - do mojego pokoju wparowała moja mama - Nie wyszłaś z domu już od ponad czterech dni, mało tego, ty wychodzisz z pokoju tylko, aby się najeść lub wziąć prysznic. - usiadła na moim łóżku i ściągnęła koc z mojej głowy, aby złapać ze mną kontakt wzrokowy - Wiem, że nie czujesz się zbyt dobrze przez wzgląd na ostatnie wydarzenia. Jednak siedzenie w domu w niczym ci nie pomoże. - potarła moje ramię.

-Jestem fatalnym człowiekiem. - odparłam jedynie - Zachowałam się jak zwykła szmata i obie zdajemy sobie z tego sprawę. Muszę pomyśleć jak naprawić wszystko co zepsułam, bo inaczej... - przerwał mi dzwonek do drzwi.

-Spodziewasz się kogoś? - zdziwiła się kobieta. Prychnęłam, kręcąc głową.

-A wyglądam jakbym się kogoś spodziewała? - zakpiłam.

- Sprawdzę to. - mruknęła, wstając z łóżka - Ale nie myśl, że skończyłyśmy rozmawiać. - zerknęła na mnie zanim wyszła. Przytaknęłam z zaciśniętymi zębami.

Nie potrzebowałam pomocy, po prostu musiałam sobie wszystko poukładać w głowie. Dużo się zmieniło w ciągu jedynie kilku dni i musiałam to jakoś ogarnąć.

-Chris, to do ciebie! - usłyszłam krzyk rodzicielki. Jęknęłam pod nosem. Zapewne Mia, która codziennie do mnie wydzwaniała i namawiała na imprezę.

-Niech wejdzie. - odparłam wystarczająco głośno, aby usłyszała. Podniosłam się i mocniej otuliłam szarym kocem. Oparłam się o ścianę.

-Drugie drzwi na lewo. - usłyszałam głos matki niczym przez mgłę. Zmarszczyłam brwi. Dlaczego miałaby tłumaczyć Mii, gdzie znajdował się mój pokój? To nie Mia do mnie przyszła.

Chwyciłam telefon z poduszki obok i zerknęłam na ekran, aby się przejrzeć. Wyglądałam źle.

Usłyszałam pukanie do drzwi. To zdecydownie nie mogła być Mia. Ona nigdy nie pukała...

-Otwarte. - odchrząknęłam. Klamka się ruszyła, a w progu pojawiła się ostatnia osoba, której bym się spodziewała.

-Grant? - zdziwiłam się - Co tutaj robisz? - mruknęłam zaskoczona. Docisnęłam kocyk do piersi, wpatrując się w szatyna w progu mojego pokoju.

-Przyszedłem z prezentem. - zaśmiałam się, gdy zrozumiałam o czym mówił. W jednej dłoni trzymał czteropak piwa, a w drugiej karton z pizzą. Mimowolnie szeroko się uśmiechnęłam. - To jak, mogę wejść? - spytał, uśmiechając się w cholernie uroczy sposób. Skinęłam głową.

-Jasne. - zaśmiałam się.

-Przekonała cię pizza czy piwo? Bo na mój widok się tak nie uśmiechałaś. - prychnął, zamykając za sobą drzwi.

-Czemu zawdzięczam tę wizytę? - zainteresowałam się. Podał mi pizzę, siadając obok mnie i rozpakowując alkohol.

-Twoja przyjaciółka do mnie dzwoniła i powiedziała, że nie chcesz wyjść z domu. - wzruszył ramionami.

-Mia... - mruknęłam pod nosem. Zaśmiał się i przytaknął. - Mogłam się domyślić. - dodałam, czując jak unoszą się kąciki moich ust.

-W każdym razie. - odchrząknął - Pomyślałem, że może przyda ci się towarzystwo tego bardziej seksownego z Gustinów. - parsknęłam śmiechem.

-Ależ ty skromny... - przewrócił oczami.

-Masz ochotę na to piwo czy nie? - skinęłam głową, śmiejąc się.

-Jasne, że mam. - odparłam. Zadowolony przysunął się bliżej mnie i podał mi puszkę z piwem.

- Jakiś film? - zaproponował.

-Pewnie. - wzruszyłam ramionami, sięgając po pilota - Jakieś sugestie? - zerknęłam na niego.

-Przyda Ci się jakaś komedia. - mruknął. Odpaliłam Netflixa i wybrałam zakładkę z komediami. Decyzja szybko padła na film z Adamem Sandlerem.

-Jaka pizza? - spojrzałam na pudełko. Gdy nie uzyskałam odpowiedzi, zerknęłam na niego i zobaczyłam uśmiech na twarzy.

-Otwórz. - polecił. Bez słowa chwyciłam za wieczko i uniosłam je w górę, a moim oczom ukazała się moja ulubiona pizza.

-Lubię cię coraz bardziej. - zaśmiałam się. Puścił mi oczko i rozłożył ramiona, dając znak, że czeka na uścisk. Z uśmiechem na twarzy przysunęłam się do chłopaka i mocno w niego wtuliłam. - Dzięki, Grant. - mruknęłam, nie odsuwając się od niego.

-Zawsze do usług. - odparł, pocierając moje plecy. Odsunęłam się od niego i skupiłam na filmie, chwytając za kawałek pizzy. Szatyn zrobił to samo, uprzednio otwierając piwo. Wpatrzeni w ekran zaczęliśmy się zajadać pizzą.

Poczułam jak Grant przysuwa się bliżej mnie i obejmuje ramieniem. Oparłam głowę o jego ramię, aby być jeszcze bliżej. Polubiłam go. Chyba bardziej niż powinnam.

Co zrobić? Stało się i już tego nie zmienię. Zresztą jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Miałam wyrzuty sumienia ze względu na Tylera i to, co między nami było, ale nie mogłam ukrywać, że między mną a Grantem była chemia nie do opisania.

Wzbudzał we mnie skrajne emocje i choć czasem miałam ochotę go zabić to były też momenty, że chciałam go przytulić i nigdy nie puścić.

Żaden facet nie działał na mnie tak jak Grant. Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa jak przy nim. Nigdy nie traciłam zahamowań jak przy nim. I co najlepsze, z nikim nie było mi tak dobrze w łóżku...






Emilia Mikaelson

My boyfriend's brother | Grant Gustin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz