Prolog

3.6K 97 1
                                    



– Wejść! – ostry głos przedarł się przez zgiełk korytarza Stanowej Komendy Policji w Nowym Jorku. Kobieta stojąca przed drzwiami zawahała się.

– No dalej, kończmy z tym... – mruknęła do siebie pod nosem i podniosła dumnie głowę. Odważnie przekroczyła próg gabinetu swojego, byłego już, szefa.

– O, Preston. Ileż można czekać na kilka dokumentów? Papiery nigdy nie były Twoją mocną stroną.

Jaskinia niedźwiedzia od wielu lat wyglądała tak samo. Regały pękające w szwach od książek, aż prosiły się o odkurzenie. Po przeciwnej stronie mała, obdarta sofa dla interesantów. W centralnej części ogromne dębowe biurko zawalone po brzegi papierzyskami. A za nim Mario Hernandez. Policyjne guru. Czas obchodził się z nim niezwykle delikatnie. Mimo ukończonej pięćdziesiątki trzymał się świetnie. Wysoki, wysportowany. Na te kilka siwych włosów można było przymknąć oko. Nic dziwnego, że nadal łamał kobiece serca.

– Pieprzenie, widział komendant, ile stron ma ten formularz? – burknęła kobieta i podała wypełniony plik. Dalej stojąc na baczność wywiercała wzrokiem dziurę w głowie mężczyzny.

– Wiem, o trzydzieści za dużo. Preston nie patrz tak na mnie! W dorosłym świecie za błędy się płaci. A Ty przekroczyłaś swoje uprawnienia zbyt wiele razy. Gdyby nie to, że jesteś zasłużoną, już dawno wyleciałabyś na zbity pysk. I nie pomogłyby błagania burmistrza, prezydenta, czy samego Boga. – spojrzał na nią karcącym wzrokiem. Potrafił zrozumieć wiele. Naprawdę wielokrotnie stawał murem za swoimi podwładnymi, ale Preston przekroczyła cienką granicę. Straciła nie tylko jego zaufanie, ale też swojego partnera.

– Kurwa, ale żeby od razu emerytura? Może mogłabym w ramach wolontariatu...

– Nie! To moje ostateczna decyzja. Daj spokój Rebecco, dobrze wiesz, że nie zmienię zdania. – westchnął i obrócił fotel w stronę okna. Przyglądał się chwilę miejskiej gorączce. – Jesteś młoda, ułożysz sobie życie. Skończyłaś dobre studia, spokojnie znajdziesz pracę w drugim zawodzie... A teraz, Preston bez jęczenia. Odznaka, broń, przepustka. Jak ramię?

– Ujdzie. – Odpowiedziała tylko i odłożyła na biurko swoje atrybuty. Po chwili opuściła gabinet, zostawiając za drzwiami swoje serce.

OdrodzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz