Rozdział 25

1.3K 57 0
                                    


Obudziło ją lekkie łaskotanie na karku. Rozchyliła zaspane oczy i przeciągnęła się leniwie. Po chwili dotarło do niej, że nie leży w swojej sypialni na piętrze.

Przestronny pokój rozświetlały promienie wpadające przez odsłonięte okno. Z przyjemnością zarejestrowała, iż mimo męskiego charakteru wnętrze było dosyć przytulne. Odetchnęła głęboko i zamknęła ponownie powieki, bojąc się skonfrontować z rzeczywistością.

Wewnętrznie odczuwała niespotykaną dotychczas harmonię, jednak cichy głosik z tyłu głowy ostrzegał, aby miała się na baczności.

A co jeśli...

Chciał mnie tylko przelecieć?

Kolejne muśnięcie na plecach oderwało jej myśli od kreowania nowego problemu.

– Twoja głowa zaraz zacznie dymić, odpuść, rozluźnij się. – Powiedział cicho Cam, składając kolejne mokre pocałunki na ramionach. Przyciągnął ją bliżej siebie, splatając razem ich nogi. Stercząca męskość wbiła się w jej pośladek, na co sapnęła zaskoczona.

– Chyba nie chcesz... – Zaczęła i szybko urwała, gdy dłonią zachłannie objął jej pierś. Zagryzła usta z przyjemności. Pieszczoty, którymi obdarowywał jej szyję zelektryzowały całe ciało.

Otworzyła z zaskoczeniem oczy i odsunęła się w panice, gdy poczuła muśnięcia na brodzie.

– Przestań, nie myłam zębów! – Warknęła czując pochłaniające jej twarz gorąco.

– Dla mnie smakujesz, jak najlepsze ciastko. – Odparł mrucząc z zadowolenia, ponownie zatapiając usta w zgięciu jej szyi. Zaśmiał się w głos widząc, jak nieudolnie próbuje przykryć swoje piersi skrawkiem pościeli. – Nie mów, że teraz się wstydzisz.

– Jest jasno! – Ofuknęła go starając się wyrwać z ciasnego uścisku.

To się stało nagle. Niespodziewanie. Po prostu się w nią wślizgnął przyciągając do siebie jej pupę. Jęknęła zaskoczona.

– Co ty wyprawiasz? – Zapytała próbując powstrzymać kąciki ust przed szerokim uśmiechem. Westchnęła, gdy wycofał się i ponownie wypełnił ją do samego końca.

– Jesteś taka piękna. Gorąca i wilgotna. Cudowna. Idealna. – Wyszeptał przygryzając lekko jej ucho. – Nie mogłem opierać się dłużej. Cały czas słyszę jej wołanie.

– Może powinieneś umówić wizytę u Bryana jeżeli słyszysz głosy? – Zapytała słabo zaciskając ręce na prześcieradle.

– Ciekawe, co poradzi na problem z soczystą, chętną cipką mojej przeznaczonej?

Z każdym jego słowem czuła kumulujące się w podbrzuszu napięcie. Podniosła nogę i wygięła się lekko, zmieniając tym samym kąt penetracji i jęknęła z zachwytu.

– Może więcej pieprzenia? – Odpowiedziała z błyskiem w oku czując, jak rosnące pożądanie całkowicie pozbawia ją wszelkich zahamowań i trzeźwego myślenia. Dysząc spojrzała w dół. Widok znikającego w jej kobiecości penisa mocniej ją nakręcił. Śmiało dotknęła dłonią nabrzmiałej łechtaczki.

– O tak kochanie. Dotnij się. Dojdź dla mnie. – Wymruczał wprost do jej ucha przyspieszając ruchy bioder. Całkowicie zatracił się w buzujący w ciele pożądaniu. Nie mógł uwierzyć, że jest z nim tu i teraz.

Moja!

Zdziwiony usłyszał swój wewnętrzny głos i po chwili doszedł, gdy poczuł pierwsze przechodzące przez jej ścianki skurcze. Pokój wypełnił stłumiony poduszką kobiecy krzyk. Po jego ciele rozlało się nieoczekiwane szczęście, ale i duma, że doprowadził swoją partnerkę do rozkoszy.

Pozostając w jej wnętrzu, przytulił jej lepkie ciało i odetchnął głęboko.

– Nie zabezpieczyliśmy się. – Usłyszał jej ochrypły głos, na co ponownie stwardniał. Odwróciła głowę spotykając jego roześmiane spojrzenie. – Chyba żartujesz!

– Ostrzegałem wczoraj. Nie dotykaj, nie ruszaj się, nie gadaj. To masz. – Obrócił ją szybko na brzuch i zatopił zęby w odsłoniętym karku.

– Poczekaj, a gumka?

– Jestem zdrowy, mogę podesłać ostatnie wyniki.

– Deadline jutro o dwunastej. – Wyjęczała poruszając delikatnie biodrami.

– Kurwa, ależ mnie to podnieca – warknął przeciągle.

– Bierze cię korporacyjny żargon?

– Nawet nie wiesz jak.

– Czekaj, a jak już mnie zapłodniłeś?

– To chwilowo niemożliwe, ale byłbym wtedy kurewsko szczęśliwy. Pozwolisz, że wyjaśnię tę zawiłość później? – Zapytał zwalniając ruchy.

– Zdecydowanie później.

*** 

Po wspólnym prysznicu usiedli na tarasie z kubkami gorącej kawy. Rebecca wtulona w męskie ciało zapomniała o bożym świecie.

Czy rzeczywiście może być tak pięknie?

Rozmowa.

Czułe pocałunki.

Bliskość.

Czy to tak wiele?

Intymną chwilę przerwał dźwięk telefonu komórkowego kobiety. Zmarszczyła brwi z niezadowolenia.

Zerknęła na wyświetlacz i jęknęła na widok kilkudziesięciu połączeń i wiadomości.

– Powinnam wracać. – Odparła przeczesując nadal mokre włosy.

– A chcesz?

– Głupie pytanie. – Prychnęła  szturchając mężczyznę w lewy bok.

– Nie zawsze dostajemy, to czego chcemy. – Odparł odnajdując spragnione pocałunki wargi Rebecci. – Musimy dokończyć rozmowę.

– To może wpadniesz na kolację? Wszyscy wyjeżdżają popołudniu.

– Znaczy, wolna chata? – Wyszeptał podwijając męską koszulkę, którą dał jej po kąpieli.

– Tak, wolna. Cam, proszę. Bo nigdy stąd nie wyjdę.

– Nie powiem, to bardzo dobry pomysł. – Odparł zmysłowo, zasysając sterczącą na nowo brodawkę.

OdrodzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz