Ostatni raz przejrzałam się w lusterku mojego samochodu, westchnęłam głęboko i wysiadłam, a jeszcze chłody letni wiatr sprawił, że na moich gołych nogach pojawiła się gęsia skórka. Mieliśmy początek czerwca, więc wieczory były jeszcze chłodne, a ja ubrana jedynie w satynową czarną sukienkę na cienkich ramiączkach, sięgającej do połowy łydki z rozcięciem po prawej stronie, kierowałam się w stronę hotelu Sen Nocy Letniej, gdzie byłam umówiona na kolację służbową z moim szefem i przedstawicielem firmy, z którą chcieliśmy współpracować. Mój szef, Tom, należał do osób, które nie znały słowa ,,nie'', i choć nie miałam najmniejszej ochoty tu dziś być, ani męczyć się w tych niewygodnych szpilkach, to się zgodziłam.
Byliśmy umówieni na godzinę dziewiętnastą, więc spokojnie miałam jeszcze piętnaście minut, ale miałam nadzieję, że moi towarzysze również przyszli wcześniej. Im szybciej to zaczniemy, tym szybciej skończymy.
-Czy stolik zarezerwowany na nazwisko ,, Levine'' jest już gotowy?- zapytałam hosta i zaczęłam rozglądać się po stolikach za twarzą Toma, ale nigdzie go nie widziałam.
-Przykro mi, ale rezerwacja jest na godzinę dziewiętnastą, wcześniej nie uda nam się znaleźć wolnego stolika.
-Rozumiem.- uśmiechnęłam się do młodego chłopaka i zrezygnowana udałam się do baru, z którego miałam doskonały widok na wchodzących do restauracji ludzi.- Martini z odrobiną lodu poproszę.
Barman skinął głową i zajął się przygotowywaniem napoju. W tym hotelu wszystko było piękne. Elementy drewna i złota przeważały w jego wystroju, wszędzie były świeże kwiaty. Ludzie w nim też byli piękni, ludzie przy stolikach w restauracji ubrani w najbardziej odświętne ubrania, obsługa w eleganckich uniformach. Obserwowałam restaurację i ludzi w niej jeszcze przez chwilę, barman podał mi mojego drinka, a na mój telefon przyszła wiadomość od Toma:
Straszne korki, będziemy za 5 minut. Czekaj przy barze.
Westchnęłam głęboko i schowałam telefon do torebki, odwracając się w stronę baru, gdy nie musiałam już pilnować wejścia restauracji. Nienawidziłam spóźniających się ludzi, był to dla mnie ogromny brak szacunku.
Wzięłam łyk zimnego napoju i wróciłam do obserwowania najbliższego otoczenia. Po przeciwnej stornie siedział jakiś nieznany mi ciemnoskóry mężczyzna. Wyglądał bardzo dobrze, chociaż równocześnie bardzo niechlujnie. Rozwiane włosy, kilkudniowy zarost i ominięte pierwsze guziki czarnej koszuli. Przez chwile kręcił szklanką, w której obijał się lód z whisky, lecz zaraz uniósł swój wzrok i utkwił go w mojej twarzy. Patrzył na mnie intensywnie, wprawiając mnie jednocześnie w niepokój jak i ciekawość, aż przez całe ciało przeszył mnie chłód, powodujący gęsią skórkę.
-Mogę w czymś pomoc?-zapytałam, gdy nie miałam już gdzie uciekać wzrokiem.
-Przepraszam?- odezwał się zdziwiony i rozejrzał się wokół siebie, jakby szukał kogoś do kogo mogłabym mówić. Głos miał zmęczony.
-Przygląda mi się Pan od dłuższego czasu...
-Jesteś z tych co nie lubią jak się na nie patrzy czy z tych co tylko udają?-zapytał prawie wchodząc mi w zdanie. Dopił swój napój i wstał z barowego stołka i powolnym lecz stanowczym krokiem podszedł do mnie, opierając się łokciem o blat. Zbliżył się na tyle, że bardzo dobrze czułam jego mocne perfumy i doskonale widziałam zamglone oczy utkwione w moich.
-Ma pani piękna szyję.-wyszeptał mi wręcz prosto w usta, a mi zakręciło mi się w głowie. Nie wiem czy od wypitego martini, jego odurzających perfum czy od tego niecodziennego komplementu. A może wszystkiego na raz.
CZYTASZ
Ta noc do innych jest niepodobna
Fanfiction,,(...)Nie wiem o czym myślała, ale to jak na mnie patrzyła... tu nie miałem wątpliwości. Mógłbym założyć się o wszystko na świecie, że mnie kochała. Teraz już wiem, że byłem głupi, ale przynajmniej szczęśliwy. Teraz jestem już tylko głupi."