ROZDZIAŁ 20

1.6K 95 12
                                    

Wszyscy nasi goście dotarli. Było całkiem spokojnie, przywitaliśmy się i pokazaliśmy naszym rodzicom gdzie są pokoje dla nich, gdzie jest łazienka i gdzie mogą zostawić swoje bagaże. Moja mama oczywiście nieco przesadziła ze swoimi bagażami biorąc trzy walizki z ubraniami i wielki kuferek pełen najróżniejszych kosmetyków. Gdy wszyscy się zadomowili postanowiliśmy przygotować się do wspólnego grillowania, bo taki był nasz plan na dzisiejszy wieczór. Mama Liama pomagała mi w kuchni kiedy całą reszta wzięła się za szykowanie stołu i rozwieszanie lampeczek na drzewach. Miało być miło i przytulnie.

- Więc... Co dalej Zayn? Mieszkacie razem od jakiegoś czasu. Liam pracuje, usamodzielnia się. Wiem, że jesteście zaręczeni, ale widzicie w tym nadal sens? - Zadała pytanie kobieta, a ja naprawdę nie spodziewałem się czegoś tak bezpośredniego. Nie w takim momencie, nie dzisiaj. Nie czułem się dobrze z tym pytaniem, tak naprawdę czułem się zaatakowany.

- Ja... Nie wiem co chciałaby pani usłyszeć, ale dla mnie to ma sens. Pomiędzy nami nic się nie zmieniło i kochamy się. Planujemy wspólną przyszłość - Odpowiedziałem jej i odłożyłem pomidory, które kroiłem do miski w której miała być moja popisowa sałatka. Ale szczerze mówiąc ode chciało mi się jeść.

- Jeśli mam być szczera nadal oczekuje tego, że mój syn zmądrzeje i znajdzie sobie jakąś miłą dziewczynę z którą stworzy prawdziwą rodzinę. Jest teraz na etapie rozwijania swojej kariery i szczerze mówiąc ciągle mam nadzieje, że pozna kogoś ciekawego u siebie w pracy - Powiedziała i odłożyła nóż na blat. Oparła się o blat za sobą i spojrzała się na mnie, a ja czułem jakby wzrokiem wypalała dziury w moim ciele. Dodatkowo czułem łzy napływające do moich oczu. Po tylu próbach pokazania tej kobiecie, że chcę być z jej synem, że kocham go i dbam o niego ona nadal traktowała mnie jak nic i mówiła mi tak okrutne rzeczy przez które czułem się po prostu niewystarczający, gorszy. Zebrałem się jednak na odwagę i spojrzałem się na nią, zacisnąłem lekko usta i przeczesałem włosy do tyłu. Zawsze tak robiłem kiedy się denerwowałem.

- Proszę... Ja tylko proszę, nie chcę rozmawiać o takich rzeczach. Nic mnie nie zniechęci do tego by być z Liamem. Kochamy się i to się nie zmieni, on nie lubi kobiet... Lubi mężczyzn, kocha mężczyznę i naprawdę nie chodzi tu już o mnie, ale chodzi o niego... Przyjechał tu z nadzieją, że spędzi przyjemny weekend ze swoimi rodzicami, że może po tym wyjeździe coś się poprawi, coś będzie lepiej i coś do pani po prostu dotrze. Nie powiem mu o tym, bo nie chcę go ranić, ale błagam, nie chcę więcej rozmawiać o takich rzeczach i niech pani nie porusza przy nim tego tematu. Starałem się być miły bez względu na sytuacje, zgadzałem się na wszystko, ignorowałem wyzwiska, groźby... Ignorowałem wszystko co złe i udawałem, że to nie boli, ale to boli i mnie i jego... - Powiedziałem i zacisnąłem mocno usta. Odwróciłem wzrok i sięgnąłem po miskę z blatu. Spojrzałem się po raz ostatni na mamę Liama i wyszedłem z domku przyklejając na twarz uśmiech, który w tym momencie naprawdę wiele mnie kosztował. Pocieszył mnie jedynie fakt, że tata Liama dogadywał się z moimi rodzicami, a moi rodzice byli po prostu zachwyceni mężczyzną, którego tak bardzo kochałem.

Wieczorem gdy leżeliśmy w łóżku przytuleni do siebie poczułem ochotę by stąd uciec. Choć na chwilę wyrwać się gdzieś sam na sam i zapomnieć o wszystkich przykrościach, które spotkały mnie dzisiejszego dnia.

- Wstawaj Liam - Mruknąłem podnosząc się z łóżka. Podszedłem do walizki i sięgnąłem po ręcznik. Z najmniejszej kieszonki w walizce wyciągnąłem pogniecioną paczkę papierosów i zapalniczkę. Schowałem to do kieszeni bluzy, którą na siebie narzuciłem i zaśmiałem się cicho widząc zaskoczoną minę Liama, który ubierał się w pośpiechu.

Wymknęliśmy się po cichu z domku, nasi rodzice prawdopodobnie spali i dlatego staraliśmy się być jak najciszej. Liam zamknął drzwi od domku i wtedy pociągnąłem go za rękę w stronę pomostu. Spojrzałem się na wielki księżyc, który oświetlał nas i wszystko wokół i westchnąłem zamykając oczy. Była to jakaś namiastka wolności móc wyrwać się z tego domku, od ludzi, którzy tam byli. To była chwila tylko dla nas.

Podszedłem powoli do chłopaka i uśmiechnąłem się czule głaszcząc go po policzku. Ustałem delikatnie na palcach i wpiłem się powoli w jego usta. Moje dłonie zsunęły się na jego klatkę piersiową gdzie zacząłem rozpinać suwak od jego bluzy. Przesunąłem palcami po jego wyrzeźbionym ciele i pozbyłem się też spodenek. Liam załapał szybko o co chodzi i sam zaczął pozbywać się moich ubrań. Staliśmy w końcu nadzy, oświetleni blaskiem księżyca, dotykaliśmy swoich ciał i łączyliśmy nasze usta w czułych pocałunkach. Było po prostu pięknie.

- Popływajmy - Szepnąłem i odsunąłem się od niego. Oblizałem swoje usta i powoli podszedłem do krawędzi pomostu. Zamoczyłem na początku stopę i ucieszyło mnie to, że woda była przyjemnie ciepła. Wręcz idealna do kąpieli. Ugiąłem nogi w kolanach i skoczyłem do wody, a zaraz za mną wskoczył Liam. Spojrzałem się na niego po wynurzeniu i zaśmiałem się cicho. Podpłynąłem do niego i objąłem go nogami. Bawiliśmy się w wodzie jak dzieci, byliśmy szczęśliwi. Nic nas nie ograniczało.

- To było nam chyba potrzebne - Powiedziałem kiedy siedzieliśmy już na pomości okryci ręcznikami. Zapaliłem papierosa i odchyliłem głowę do tyłu. Wypuściłem powoli dym z ust i położyłem się na zimnych deskach.

- Nawet nie wiesz jak bardzo... W zasadzie to chciałem zapytać się co powiedziała Ci moja mama - Mruknął Liam. Zmroziło mnie na jego słowa, nie chciałem mu tego mówić, nie chciałem żeby się zamartwiał i psuł sobie ten wyjazd, ale on najwidoczniej wszystko już wiedział. Nie do końca wszystko, ale miał świadomość tego, że pomiędzy mną i jego mamą doszło do jakiejś nieprzyjemnej rozmowy.

- Sam nie wiem co to było. Nie spodziewałem się tak naprawdę, ale była bardzo bezpośrednia i ona nadal ma po prostu nadzieje, że to ze mną to jakiś gówniarski wybryk, że to Ci się zaraz znudzi i poznasz w swojej wytwórni jakąś miłą, śliczną dziewczynę , która urodzi Ci grupkę jeszcze śliczniejszych bobasów - Westchnąłem cicho i wzruszyłem delikatnie ramionami.

- Nie przejmuj się tym błagam, odpowiedziałem jej to co uważałem. Ja naprawdę nie chcę żeby to tak wyglądało, ale boję się, że tak będzie już zawsze, że zdanie Twojej mamy o mnie i o naszym związku się nie zmieni. Po prostu dotarło dzisiaj do mnie, że muszę się z tym pogodzić i jestem nawet w stanie, ale... Ale nie chcę żeby pomiędzy Tobą i rodzicami coś było nie tak - Mruknąłem i podniosłem się powoli. Czułem napięte mięśnie Liama, ale to co stało się chwilę potem nie docierało do mnie.

Liam był wściekły, tak naprawdę nigdy wcześniej nie widziałem w nim takiej furii. To był moment kiedy wszedł do domu i zaczął trzaskać drzwiami. Od razu ruszył do sypialni rodziców i zanim zdążyłem go powstrzymać widziałem tylko jak rzuca walizką swojej mamy na korytarz. Krzyczał, płakał tak samo jak jego mama, a ja stałem bezradny w korytarzu. Nie wiedziałem co zrobić. Moja mama wystraszona wybiegła ze swojej sypialni i starała się jakoś załagodzić sytuacje, ale to było na nic. To było tak szybkie, że zanim zdążyłem się zorientować widziałem jak samochód rodziców Liama odjeżdża spod domku. Nie było ich tu, zostałem tylko ja, moi rodzice i roztrzęsiony jak dziecko Liam.

Don't Be So Shy | Ziam FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz