ROZDZIAŁ 21

1.3K 78 20
                                    




Kiedy następnego dnia odjechali moi rodzice zostaliśmy sami. Mogliśmy zostać tu jeszcze jeden dzień co było pocieszające. Liamowi się to przyda, dobrze to wiedziałem. Po wczorajszej sytuacji szybko poszedł spać. Utuliłem go do snu po czym poszedłem na dół do moich rodziców, którzy siedzieli w kuchni. Wszystko im wytłumaczyłem, samemu puściły mi nerwy i po prostu się im popłakałem. Sam nie wiem przez co płakałem, czy przez to co usłyszałem od mamy Liama, czy przez to, że powiedziałem mu o wszystkim i wywołałem taką sytuacje, zupełnie niepotrzebną sytuacje.

Wróciłem do domku i poszedłem do kuchni. Zaparzyłem tam herbatę i ruszyłem na górę. Liam leżał w łóżku, przeglądał coś w swoim telefonie, ale kiedy mnie zauważył uśmiechnął się słabo w moją stronę.

- Zrobiłem dla Ciebie herbatę - Oznajmiłem mu i postawiłem na stoliku po jego stronie łóżka. Usiadłem na brzegu i złapałem jego dłonie w swoje.

- Powiedz mi... Nie jesteś na mnie zły? Czuję, że gdybym Ci tego wszystkiego nie powiedział to nie byłoby tej sytuacji. Tak bardzo się wczoraj o Ciebie martwiłem Liam - Szepnąłem i przycisnąłem usta do jego dłoni.

- Nie jestem na Ciebie zły. No może trochę, bo nie powiedziałeś mi tego od razu. Po prostu nie mogłem znosić tego dłużej... To co powiedziała Ci moja mama była okropne, a ja nie mogę tego akceptować. Nie wiem czemu nadal nie może zrozumieć tego, że ja nie zmienię swojego zdania, nie zostawię Cię, bo Cię kocham - Powiedział cicho i wzruszył ramionami delikatnie.

- Poza tym Twoi rodzice są dla mnie tacy cudowni. Nigdy nie dali mi odczuć, że mnie nie chcą przy Tobie, że coś im nie pasuje... Tak bardzo Ci tego zazdroszczę Zayn. Nawet nie masz pojęcia. Wczoraj się po prostu wystraszyłem, że to koniec, że jeszcze jeden taki wybryk mojej mamy i będziesz miał po prostu dość mnie i tego toksycznego traktowania mojej rodziny - Wyznał zmartwiony i pociągnął mnie delikatnie na swoje ciało. Nie protestowałem. Od razu uległem i wtuliłem się w jego ciepłe ciało.

- Nie wiem czy jest coś co będzie w stanie mnie od Ciebie odstraszyć - Powiedziałem i uśmiechnąłem się czule pod nosem. Zmarszczyłem jednak brwi czując dziwnie intensywny zapach jego perfum. Pokręciłem nosem i momentalnie zerwałem się na równe nogi. Pobiegłem do łazienki i zatrzasnąłem za sobą drzwi po czym uklęknąłem przy sedesie i oddałem całe śniadanie, które zjadłem dzisiejszego ranka z rodzicami. Wytarłem zniesmaczony usta papierem toaletowym i podniosłem się powoli. Podszedłem do lustra i przejrzałem się w nim. Stał za mną Liam, wyraźnie zmartwiony Liam.

- Zee co się dzieje? - Spytał się cicho. Położył troskliwie dłoń na dole moich pleców.

- Nie wiem skarbie, to chyba to wczorajsze jedzenie. Zjadłem trochę za dużo, albo mięso było nieświeże, wiesz jak to jest w małych marketach - Mruknąłem krzywiąc się delikatnie. Wycisnąłem dużo pasty na szczoteczkę i zacząłem szorować zęby.

- No dobrze... Może po prostu pójdę Ci zrobić na dół herbatę i zobaczę czy mam jakieś leki, które mogłyby Ci pomóc - Zasugerował młodszy chłopak i uśmiechnął się delikatnie do mnie. Pokiwałem głową będąc mu w tym momencie naprawdę wdzięcznym za jego troskę. Nie czułem się dobrze odkąd wstałem, ale nie wiedziałem za bardzo co mogło być tego przyczyną. Nie martwiłem się tym jednak. Mieliśmy jeszcze jeden dzień wolności tutaj i cały domek dla siebie.

Dobrze wykorzystaliśmy ten wspólny czas. Niedaleko nas była wypożyczalnia łódek i rowerków. Skorzystaliśmy z tej usługi i na cały dzień wynajęliśmy sobie łódkę. Mieliśmy ze sobą dobre jedzonko, świeżą lemoniadę, a co najważniejsze mieliśmy świeże powietrze, piękne widoki i słońce, które pozwoliło nam się porządnie wygrzać w swoim blasku.

Było mi strasznie szkoda kiedy musieliśmy stąd wyjechać. Kiedy już się pakowaliśmy myślałem, że musimy tu koniecznie wrócić w wolnej chwili. Było to idealne miejsce do tego żeby odpocząć i się całkowicie wyciszyć. Włożyliśmy do bagażnika nasze torby, posprzątaliśmy wszystko i zamknęliśmy domek. Pomimo tego niemiłego incydentu, który się tu zdarzył wiedziałem, że będę wspominał to miejsce i ten wypad bardzo miło. Miejska sceneria czasami była męcząca, ciągły zgiełk, ogrom ludzi i mało natury wokół. Takie właśnie były realia mieszkania w wielkim mieście. Marzyłem żeby na starość mieć jakiś niewielki domek na wsi, tylko dla naszej dwójki. Jeździlibyśmy tam wypocząć, nacieszyć się sobą i świętym spokojem. Wiedziałem, że kiedyś musimy spełnić to marzenie.

Don't Be So Shy | Ziam FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz