ROZDZIAŁ 18

3.5K 148 33
                                    

Wakacje szybko minęły. Były cudowne i wiedziałem, że to nie nasze ostatnie. Liam zaczął prace, ja zmieniłem szkołę i zacząłem uczyć dzieci czego tak naprawdę od zawsze chciałem się podjąć. Zaraz po powrocie oznajmiliśmy naszym bliskim, że się zaręczyliśmy. Byłem szczęśliwy, najzwyczajniej w świecie szczęśliwy, że mam w swoim życiu kogoś tak cudownego jak Liam. Zawsze marzyło mi się mieć od kogoś takie wsparcie, i miałem to, po tylu latach czekania na kogoś odpowiedniego znalazłem swój ideał.

- Skarbie wróciłem - Powiedziałem wchodząc do mieszkania. Liam mieszkał ze mną z czego naprawdę byliśmy zadowoleni, dogadywaliśmy się bardzo dobrze i nie czułem się tak samotny jak wcześniej. Cudownie było wrócić do domu i wiedzieć, że ktoś na Ciebie czeka.

- Chodź do kuchni. Robię obiad - Powiedział Liam. Westchnąłem zadowolony zdejmując buty i poszedłem w tamtym kierunku. Podszedłem od razu do niego i złożyłem całusa na jego policzku. Liam zmężniał w ostatnim czasie, zrobił się szerszy w barkach, miał zarost, a na jego skórze nadal widoczna była opalenizna z naszych wakacji.

- Boże jak to cudownie pachnie... Nie żałuje, że Cię do siebie wziąłem - Powiedziałem rozbawiony i uszczypnąłem chłopaka w pośladek na co ze śmiechem wywrócił oczami.

- Więc wziąłeś mnie tylko po to żebym dla Ciebie gotował tak? - Spytał na co uśmiechnąłem się i puściłem mu oczko zostawiając to bez odpowiedzi.

- Dzieciaki dały mi dzisiaj popalić. Ale są naprawdę kochane... - Mruknąłem odkładając swoją torbę z materiałami szkolnymi, kartkówkami i innymi tego typu rzeczami. Musiałem znaleźć dziś chwilę na sprawdzenie zeszytów i kartkówek, lubiłem oddawać wszystko na czas.

- Domyślam się. To małe demony - Zaśmiał się mój narzeczony na co westchnąłem i pokręciłem głową delikatnie. Od zawsze miałem podejście do dzieci. Byłem najstarszy z rodzeństwa i pomagałem tak naprawdę mamie wychować dziewczynki. Od zawsze lubiłem dzieci i praca z nimi dawała mi mnóstwo satysfakcji. Nie rozumiałem ludzi, którzy traktowali dzieci jak największe zło, narzekali na ich nieposłuszeństwo i głupie zachowanie. To były tylko i wyłącznie dzieci, którymi kiedyś byli wszyscy.

- Nie mów tak o nich proszę... Są naprawdę kochane! A co jeśli by się okazało, że jestem w ciąży? Też miałbyś swoje dziecko za demona Liam? - Mruknąłem podchodząc do niego powoli. Wziąłem do ręki łyżkę i spróbowałem troszkę sosu, który Liam przygotowywał. Zamruczałem cichutko i westchnąłem. Miał duży talent do gotowania.

- Mmm czuje jakieś grzyby, przyprawy. I kurczak... Niebo w gębie - Powiedziałem i uśmiechnąłem się do swojego mężczyzny. Zaburczało mi w brzuchu, a wszystko przez te cudowne zapachy.

- Nie Zayn. Nasze dziecko byłoby cudowne, wiem to... Ale nie wiem czy byłbym teraz na nie gotowy. Tak dużo się dzieje, zaręczyny, przeprowadzka do Ciebie. Ostatnio poznaliśmy swoich rodziców i muszę chyba ochłonąć żeby zdecydować się na taki krok jak dziecko... - Powiedział szczerze. Westchnąłem cicho. Miał racje, ostatnio działo się naprawdę wiele i nie dziwiłem mu się. Tempo tego wszystkiego mogło go trochę zmęczyć i nawet wystraszyć.

- Rozumiem Liam, naprawdę - Mruknąłem i pogłaskałem delikatnie jego ramie. Zacząłem rozkładać sztućce i talerze na stole w naszej jadalni. Umierałem z głodu i nie chciałem tak naprawdę kontynuować tego tematu. Włączyłem przypadkową stacje muzyczną w radiu i po niedługim czasie zasiedliśmy do stołu przy którym cieszyliśmy się cudownym jedzeniem i rozmawialiśmy o głupotach.

- A jak Twoja praca? Niewiele mówisz - Mruknąłem kiedy sprzątaliśmy ze stołu. Liamowi udało się dostać prace w wytwórni płytowej. Pomagał przy realizacji jakiś projektów i wydawało mi się, że naprawdę cieszył się swoją pracą, dawała mu satysfakcję, bo od zawsze chciał pracować przy muzyce.

- Wszystko dobrze Liam... Trevor ostro ciśnie, jest spore tempo, ale daje sobie radę. Nie ma o czym mówić - Mruknął od niechcenia. Zmarszczyłem brwi, ale nie dopytywałem. Wiedziałem, że jeśli Liam będzie miał jakieś problemy lub coś będzie go męczyć to sam zwróci się do mnie i poprosi mnie o rozmowę. Już taki był, zamykał się w sobie, ale potem magicznie się przede mną otwierał i doceniałem to.

Kiedy sprzątnęliśmy wszystko ze stołu postanowiliśmy poleżeć na kanapie i pooglądać coś głupiego dla odmóżdżenia się, czasami tego potrzebowaliśmy.

- Wiesz... Dzwoniła do mnie mama. Dzisiaj kiedy miałem przerwę śniadaniową. Powiedziała, że byłoby miło gdybyśmy wzięli Twoich rodziców i spotkali się na jakimś grillu albo obiedzie. Moi rodzice chcą się lepiej poznać z Twoimi... - Zacząłem niepewnie temat. Nie wiedziałem co Liam może o tym sądzić. Na początku jego rodzice nie byli do mnie przekonani wiedząc o tym jak się poznaliśmy, ale z czasem chyba im się poprawiło i zmienili zdanie na temat naszego związku kiedy zobaczyli jak bardzo do siebie pasujemy i się wzajemnie uzupełniamy. Cieszyłem się z tego, bo nie umiałbym zrezygnować z Liama, a nie chciałem by jego relacje z rodzicami były w złym stanie. Chciałem dla niego jak najlepiej.

- Oh... Sam nie wiem. To znaczy... Myśle, że to dobry pomysł, powinni się poznać, ale szczerze? Boje się, że moi rodzice powiedzą coś głupiego. Wiesz jacy są - Powiedział chłopak. Westchnąłem cicho, bo rozumiałem jego obawy.

- To musi nastąpić wcześniej czy później. Wiesz... Nie uciekniemy od tego Liam. Jesteśmy zaręczeni i wszystko idzie w zawrotnym tempie, ale to nasza najbliższa rodzina i musza się poznać - Powiedziałem cichym głosem. Wtuliłem się mocno w jego klatkę piersiową i zamknąłem oczy.

- Zabierzmy ich do domku letniskowego. Mój znajomy ma swój domek, na pewno mi go pożyczy na weekend. Zabierzmy ich tam, spędźmy miło czas, zróbmy jakieś dobre jedzenie i po prostu razem przez to przejdźmy... Cokolwiek się stanie to niczego pomiędzy nami nie zmieni, a będziemy mieć to z głowy - Mruknąłem i zerknąłem do góry na swojego narzeczonego. Był piękny. Czasami nie umiałem przestać się zachwycać. Widziałem, że bardzo intensywnie myśli o mojej propozycji, ale w końcu uśmiechnął się delikatnie, a mi ulżyło.

- Dobrze Zayn. Skoro tego chcesz to tak właśnie zrobimy - Powiedział. Przeczesał moje włosy na co westchnąłem zadowolony i przymknąłem powieki. To tak bardzo mnie uspokajało.

- Doceniam i dziękuje za to. I nie martw się. Wyjdzie świetnie - Powiedziałem pocieszającym głosem. Uniosłem się delikatnie i przycisnąłem swoje usta do tych jego. Uśmiechnąłem się czule przez pocałunek. Ten dzień zakończył się naprawdę cudownie i owocnie, i dlatego właśnie tak bardzo lubiłem być z Liamem. Pasowaliśmy do siebie jak dwie połówki jabłka i nikt nie mógł temu zaprzeczyć.

Hejka kochani. Napisałam kolejny rozdział, ale szczerze mówiąc nie wiem czy będę kontynuować to opowiadanie. Nie mam na nie za bardzo pomysłu, poza tym mam mnóstwo na głowie i brak mi po prostu czasu. Dajcie mi jakieś sugestie co chcielibyście dalej w tym opowiadaniu, powiedzcie mi co robić, bo jestem w totalnej kropce. Buziaki!

Don't Be So Shy | Ziam FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz