Od przyjaciela wróciłam następnego dnia wieczorem. Ross i Lily wypytywali mnie o to, gdzie byłam. Dlatego opowiedziałam im wszystko. Byli trochę źli, że nie zabrałam ich ze sobą. Jednak wybaczyli mi, gdy powiedziałam dlaczego tam się wybrałam.
Dzisiaj niestety musimy już iść do szkoły. Podniosłam się z łóżka i popatrzyłam w kalendarz. Jestem tutaj prawie 3 tygodnie, a już tyle się wydarzyło. Weszłam do garderoby, gdzie wybrałam ubrania. W łazience wykonałam poranną toaletę, ale nie brałam prysznica, bo zrobiłam to wczoraj przed spaniem. Ubrałam ciemne szorty, które były u dołu postrzępione. Do tego biała przewiewna koszulka na ramiączkach z napisem "I Hate Mondays", którą włożyłam do spodenek i szary dłuższy sweterek z krótkim rękawem. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam kredką grube kreski, wytuszowałam rzęsy, a usta pomalowałam pomadką ochronną. Byłam zadowolona z mojego wyglądu.
Wróciłam do pokoju, gdzie do torebki spakowałam potrzebne książki, zabrałam telefon, słuchawki i zeszłam na dół. W kuchni Ross robił śniadanie, a Lily rozkładała naczynia na stole w jadalni. Zabrałam sztućce i jej pomogłam. Jak skończyłyśmy do pomieszczenia wszedł blondyn z talerzem, na którym była jajecznica. Przyniosłam pokrojony chleb i usiadłam przy stole. Każdy nałożył sobie jedzenie i zaczęliśmy jeść. Nikt się nie odzywał co było dziwne. Ale jak nie chcą rozmawiać to nie będę zmuszać.
Kiedy skończyliśmy Lily z Ross'em zaczęli sprzątać, a ja postanowiłam już jechać. Ubrałam na korytarzu czarne wysokie buty na motor i wyszłam z domu, wcześniej zabierając torbę oraz kluczyki. Wyjechałam z garażu moim mclarenem mp4-12c.
Po 20 minutach wjeżdżałam na parking szkolny. Byłabym szybciej, ale pojechałam po mrożony sok o smaku pomarańczy. Wysiadłam z auta i je zamknęłam. W szafce zostawiłam niepotrzebne książki i udałam się pod salę języka hiszpańskiego. Uwielbiam ten język. Niestety na tej lekcji siedzę z Horanem. Jeszcze ta męczarnia się nie zaczęła, a mam już dość.
Weszłam do sali i zajęłam moje stałe miejsce. Zaczęłam przypominać sobie co było ostatnio. Nie mam trudności z tym językiem, ale pani Clark jest bardzo wymagająca. Usłyszałam jakiś ruch obok, ale nie zwróciłam na to uwagi.
- Wiesz, że to nie ładnie wyprowadzać się od kuzynki, nie mówiąc jej tego? - popatrzyłam na Horana, który wypowiedział te słowa.
- Gdybyś chciał wiedzieć to odkąd miałam tu przyjechać było zaplanowane, że wyprowadzę się do Ross'a.
- Yhym, jasne - mówiłam już, że to idiota? Nie odpowiedziałam mu, tylko wróciłam do czytania ostatniej lekcji.
Po jakichś 5 minutach zadzwonił dzwonek, a do sali weszli ostatni uczniowie. Za nimi pojawiła się pani Clark. Przywitała się z nami, a potem sprawdziła obecność. Po tym jak zwykle pytała. Kiedy skończyła zaczęliśmy nowy temat. Gdy zadzwonił dzwonek, spakowałam książki i wyszłam z sali mówiąc 'do widzenia'. Udałam się na matematykę, a potem na chemię.~przerwa obiadowa~
Całe szczęście najgorsze lekcje dzisiaj mam za sobą. Razem z Lil udałam się na stołówkę. Kupiłam jedzenie i razem z dziewczyną udałam się do stolika, przy którym od jakiegoś czasu siedzimy. Opowiedziałam jej o tym co Niall mówił na hiszpańskim.
- Nie rozumiem po co on się wtrąca. Przecież to nie jego sprawa, że się wyprowadziłam od Pezz - popatrzyłam na przyjaciółkę i ugryzłam kanapkę.
- Ale pomyśl inaczej. Perrie jest dziewczyną jego przyjaciela. Ty też byś się tak zachowywała, gdybym miała chłopaka.
- Masz rację - do stolika podszedł Ross, który usiadł obok dziewczyny.
- Stało się coś? - zabrał Lil frytkę.
- Spadaj od mojego jedzenia - uderzyła go w dłoń, a ja wywróciłam oczami na ich dziecinne zachowanie - Vic opowiadała mi, że Horan jej robił pretensje o to, że bez słowa się wyprowadziła od Perrie.
- Nie dziwię się jemu. Ja też bym był zły, gdyby ktoś skrzywdził, którąś z was.
- I ty przeciwko mnie? - podniosłam się z krzesła - idę sobie, żebyście mogli zmówić przeciwko mnie.
Wyszłam ze stołówki i poszłam pod salę od fizyki. Możecie mówić co chcecie, ale uwielbiam ten przedmiot. Usiadłam na ławce i wyjęłam zeszyt, żeby przypomnieć sobie ostatni temat. Po 5 minutach zadzwonił dzwonek i przyszedł pan Clark, który wpuścił nas do sali. Nie, nie pomyliliście się. On i nauczycielka hiszpańskiego są małżeństwem i najlepszymi nauczycielami na świecie. Zajęłam to miejsce co zwykle, czyli druga ławka od drzwi. Mimo, że się ścigam to nauka jest dla mnie ważna. Lekcja minęła spokojnie tak samo jak angielski i dwie rozszerzone matematyki.
Wyszłam ze szkoły i udałam się do samochodu. Widziałam, że Ross z Lily właśnie wyjeżdżają z parkingu. Otworzyłam samochód i już miałam wsiadać, gdy ktoś mnie zatrzymał. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla razem z Zaynem. Znowu będzie temat Perrie? Wrzuciłam torebę do auta i zatrzasnęłam drzwi, a potem oparłam się o nie.
- O co chodzi?
- Nie domyślasz się? - odezwał się mulat.
- Musimy o tym tutaj rozmawiać? Nie możecie potem przyjechać do mnie i na spokojnie porozmawiamy. Jestem głodna i chcę jak najszybciej znaleźć się w domu.
- Podaj adres - zabrałam telefon od blondyna i wpisałam mu go.
- Zadowolony? - zapytałam oddając.
- Nawet nie wiesz jak - to były ostatnie słowa, które usłyszałam. Odeszli. Ja mu wreszcie coś zrobię. Wsiadłam do samochodu i odjechałam.
_______
Wybaczcie. Miał być wczoraj, ale nie miałam sił, żeby go skończyć. Dziękuję wam za 320 KOMENTARZY, ponad 32,5 tys. WYŚWIETLEŃ i 30 OBSERWATORÓW. I to tylko tutaj, bo jeszcze jest wattpad. Następny może pojawi się w niedziele :) Postaram się napisać trochę do przodu póki mam ferie.
JEŚLI MACIE CZAS TO ZAGŁOSUJCIE NA MOJE FF TUTAJ:
http://sonda.hanzo.pl/sondy,239783,81At.html (ANKIETA RÓWNIEŻ Z PRAWEJ STRONY)
ORAZ TUTAJ:
http://kraina-fanfiction.blogspot.com/
DZIĘKUJĘ WAM MISIE.
CZYTASZ
Fearless (Brak Kontynuacji)
FanfictionOna kuzynka Perrie. On przyjaciel blondynki. Oboje posiadają tą samą pasję - wyścigi. Co się wydarzy kiedy Victoria - Devil przybędzie do Los Angeles? Tego dowiesz się czytając tą historię. Okładka wykonana przez: http://www.wattpad.com/user/Yokita ...