013. NA PLAŻY

1.5K 95 2
                                    

Rozdział dedykuję @GusiaMalyska (https://twitter.com/GusiaMalyska). 

_____

Po 10 minutach byłam na parkingu obok plaży. Zaparkowałam samochód i wysiadłam z auta. Każdy zabrał swoje rzeczy, a ja zamknęłam auto. Miałam już iść, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek. 

- To miejsce jest zarezerwowane - odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę. Krótkie blond włosy, ubiór dziwki. 

- I co w związku z tym?

- Masz przestawić wóz.

- Chciałabyś. A teraz wybacz mam ochotę odpocząć.

Odwróciłam się i ruszyłam w stronę Lily. 

- Zrób co powiedziałam. Albo z kimś innym porozmawiasz - odwróciłam się i podeszłam do niej. Spojrzałam jej prosto w oczy.

- Nie boję się nikogo. No idź po kogoś innego - poszła w stronę jakiejś grupki osób. 

Do mnie podeszła Lily i Harry. 

- Nie radzę ci jej denerwować, bo to może się źle skończyć.

- Mam się takiej blondyneczki bać? Chciałbyś. 

Nie zdążył mi odpowiedzieć, bo dziewczyna wróciła. Razem z nią pojawił się jakiś blondyn. Przypatrzyłam się mu lepiej i na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.

- Ta dziewczyna zajęła miejsce Ashtona.

- Wiesz. Ash nie będzie na mnie zły. Co nie Luke? 

- Na ciebie nie potrafiłby się złościć - uśmiechnął się - a ty Miley wracaj do reszty - dziewczyna prychnęła i poszła do grupki.

- Nie wspominaj tamtego - jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, więc walnęłam go w ramię.

- Już, już. A tak w ogóle dlaczego ja nie wiem, że jesteś w LA?

- Nie byłeś tego godny, żeby się dowiedzieć. A teraz wybacz idę się opalać. Pozdrów wszystkich - przytuliłam go i poszłam do przyjaciół. 

Podeszłam do Ross'a i zaczęliśmy rozmawiać. On też poznał, że to Hemmings i cały czas wypominał mi to co było podczas moich ferii w Hiszpanii. Nie chciałam już go więcej słuchać, więc przyśpieszyłam. Zaśmiał się, a ja mu pokazałam środkowy palec.

- Pierdol się Lynch.

Wreszcie Perrie się zatrzymała, bo stwierdziła, że to idealne miejsce. Wzruszyłam ramionami i wyjęłam ręcznik z torby. Rozłożyłam go i zdjęłam z siebie ubrania. Wrzuciłam je do torebki. Wyjęłam jeszcze mój krem z filtrem i zaczęłam się smarować. 

- Posmaruje mi ktoś plecy? 

- Z wielką chęcią - odwróciłam się i zobaczyłam Ashtona.

- Nie wiem czy taki zboczeńca jak ty na to zasługuje.

- Oj nie marudź tylko się kładź.

Przewróciłam oczami, ale zrobiłam to o co mnie chłopak poprosił. Usłyszałam, że wyciska trochę kremu na dłonie i zaczął mi go rozsmarowywać. Mógłby chłopak zostać masażystą. Kiedy skończył wstałam i cmoknęłam go w policzek. 

- To ja wracam do reszty.

- Do zobaczenia - posłałam mu uśmiech, co odwzajemnił.

Kiedy chłopaka już nie było położyłam się i założyłam moje okulary. Wspominałam już, że uwielbiam LA?

~2 godziny później~ 

Leżę i rozmawiam z dziewczynami, a chłopaki siedzą w wodzie i się wygłupiają. Cały czas się śmiejemy z tego jak się podtapiają. 

- Vic skąd znasz tamtych chłopaków?

- Stare czasy.

- No powiedz - El zrobiła oczy jak kot ze Shreka.

- Byłam kiedyś tam w Australii i tam ich poznałam - wzruszyłam ramionami. 

- Ale...

- Musicie wszystko wiedzieć? Przecież nie muszę się wam tłumaczyć. 

Wstałam z ręcznika i założyłam moje spodenki. Zabrałam mój portfel i poszłam w stronę kawiarni. Weszłam do środka i podeszłam do baru. Zamówiłam dla siebie butelkę coli prosto z lodówki i lody. Dostałam moje zamówienie, podziękowałam i zapłaciłam. Wyszłam z baru i skierowałam się z powrotem do dziewczyn. 

Podałam każdej po jednym lodzie. Podziękowały mi uśmiechem i rozpakowały. Kiedy skończyłam jeść, usłyszałam przychodzący SMS. Wyjęłam z torby telefon i odblokowałam. Nacisnęłam na kopertę.

"Jak myślisz. Ile dni mogę ci jeszcze dać? B x"

Czego on ode mnie znowu chce? Nie zdążyłam odpisać, bo przyszedł kolejny.

"A może najpierw zajmę się twoimi przyjaciółmi? Na pewno będą szczęśliwi jak się dowiedzą o tobie wszystkiego" 

"Odpierdol się ode mnie Black. A ich w to nie mieszaj. Sprawy między nami zostają tajemnicą"

"Nie denerwuj się słoneczko. Ale wiesz. Ja mam potrzeby"

"Pierdol się"

"Tylko z Tobą"

Jak ja go nie znoszę. Znowu mi kutas próbuje zniszczyć życie. Ale ja nie pozwolę. Znajdę go i zabije. Tylko oby on pierwszy nie spotkał kogoś z moich znajomych. Przecież oni mnie znienawidzą. No może oprócz Lily i Rossa, bo oni wiedzą dlaczego to robiłam. 

Popatrzyłam w stronę wody i zauważyłam, że dziewczyny są tam razem z chłopakami. Nawet nie zauważyłam kiedy mnie opuściły. Widziałam, że Ross przygląda mi się jakby sprawdzał czy wszystko dobrze. Uśmiechnęłam się do niego. Mam nadzieję, że nie wyszedł zbyt wymuszony. 

Siedziałam tak i patrzyłam na fale, kiedy ktoś usiadł obok mnie. Popatrzyłam w bok. Ashton i Luke. Ciekawe, gdzie reszta. 

- Co jest sunshine?

- A co ma być Luke?

- Wiem, że coś się dzieje. Bo normalnie już dawno byłabyś w wodzie. A tak siedzisz sama i patrzysz w jedny punkt.

- Wszystko się wali chłopaki. Black postanowił nagle przypomnieć o swojej obecności i zniszczyć mi życie. 

- Nie przejmuj się. Na nas możesz zawsze liczyć.

- Dziękuję - przytuliłam ich. 

- Nie ma za co. A teraz wybacz musimy już wracać - powiedział zerkając na telefon - mamy dzisiaj wyścig.

- Powodzenia.

- Dzięki. Pa Vic.

- Cześć Luke. Pa Ash.

I poszli. A ja zostałam znowu sama i zastanawiałam się jakie moje życie jest żałosne.

_____
Napisałam! Muzyka jednak dobrze na mnie działa. Wybaczcie, że tyle to trwało, ale mam tyle nauki ostatnio. Nie wiem kiedy następny, ale postaram się, żeby był szybciej :)

PROSZĘ KOMENTUJCIE, BO WYDAJE MI SIĘ, ŻE WAM SIĘ PO PROSTU NIE PODOBA.

Zapraszam także do przeczytania pierwszej części bloga: http://katie-and-one-direction.blogspot.com i dodawania się do obserwatorów drugiej: http://destiny--fanfiction.blogspot.com/

A także na blog jednej dziewczyny. Jest on świetny <3 http://fire-starter-zm.blogspot.com/

Fearless (Brak Kontynuacji)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz