IV

409 24 8
                                    

Około 23 przyjaciele zaczęli oglądać film. Nie był zbyt interesujący. W połowie Beverly zasnęła oparta o ramię Bena, a Stan, Bill i Mike zaczęli przeglądać kasety w poszukiwaniu czegoś ciekawszego. Eddie i Richie siedzieli na dywanie bezwiednie patrząc w ekran. Po jakimś czasie Eddie wstał i oznajmił, że idzie do toalety. Odwrócił się i ruszył ku wielkim schodom, prowadzącym na piętro.
Gdy wyszedł, mijał pokój Richiego. Drzwi były otwarte, więc zajrzał do środka. Nic się tam nie zmieniło od ostatniego razu kiedy był w tym domu. Kolorowe plakaty z rockowymi zespołami na ścianach, gitara stojąca w kącie i wiecznie niezaścielone łóżko.
- Zwiedzasz? - pojawił się Richie.
- Nie... po prostu, hm... dawno mnie tu nie było. - burkną Eddie.
- Spoko, rozumiem. - powiedział wchodząc do pokoju i zapalając przy tym światło. Teraz Eddiemu wszystko wydawało się jeszcze bardziej znajome. Od razu przed oczami pojawiły mu się wspomnienia z czasów, kiedy mieli po 13 lat i grali razem w planszówki u Richiego.
- Chcesz? - zapytał Richie podnosząc z biurka paczkę papierosów.

- Nie, dzięki. - odparł szybko Eddie, wiedząc, że gdyby matka poczuła od niego papierosy, mógłby trafić do szpitala. Gdzie tam! Matka zabrałaby go od razu na odwyk, bo jej zdaniem z papierosami wiążą się od razu narkotyki i alkohol.
Richie odpalił papierosa i usiadł na łóżku, wskazując Eddiemu, żeby zrobił to samo.
- Tak z ciekawości, co robiłeś w wakacje? Robiłeś mamusi codziennie obiadki, czy dawałeś buziaczki co godzinę? - zaśmiał się Richie.
- Spieprzaj. Siedziałem i... zdążyłem przeczytać wszystkie lektury szkolne na ten rok, z nudów... oczywiście...
- KUJOOON! - ryknął Richie ze śmiechem. Zauważył jednak, że jego przyjaciela to nie rozbawiło, więc szybko spoważniał. - Przynajmniej nie musisz walczyć z książkami w ciągu roku.
- Ty też nie, przecież ich nie czytasz. - rzucił, tym razem już z uśmiechem. Richie też się uśmiechnął. Przez jakiś czas panowała między nimi cisza. Obaj patrzyli się w ścianę. Po chwili Richie spojrzał na Eddiego. Eddie też popatrzył się na przyjaciela. Był trochę zakłopotany. Richie z kolei zdawał się całkiem wyluzowany, choć generalnie nie do końca tak było.

- Całowałeś się kiedyś? - zapytał Richie Eddiego patrząc mu głęboko w oczy. Eddie czuł jak jego serce zaczyna bić szybciej. To było ostatnie pytanie, jakiego się w tamtym momencie spodziewał.
- Raz... w 4 klasie, z koleżanką z ławki, ale chyba ciężko to nazwać takim prawdziwym pocałunkiem.- rzekł Eddie nie odrywając oczu od Richiego.
- No dobra, a z chłopakiem? - powiedział dość dziwnym według Eddiego tonem, po czym lekko się do niego przysunął. Eddie zaczął coraz szybciej oddychać. W głębi duszy wiedział, co zaraz zrobi Richie, jednak w dalszym ciągu czuł się niepewny.
- N-nie, z chłopakiem nie. - zająknął się. Ręce lekko mu zadrżały, a na twarzy pojawiły się wypieki. Richie tylko się uśmiechnął. Eddie gryzł się z myślami : „O BOŻE. Czy on chce mnie pocałować? Może mi się tylko wydaje... NO DALEJ RICHIE!!! ZRÓB TO W KOŃCU... co... co mi odbiło? Czemu tego chcę... chyba nie powinienem." Richie nie miał mętliku w głowie. Tak naprawdę od dawna tego chciał. Nigdy nie umiał rozmawiać z osobami, które mu się podobały, więc zwyczajnie , by zwrócić na siebie uwagę Eddiego, ciągle mu dokuczał i dogryzał. Ale teraz? Teraz czuł, że może to zrobić, może pocałować Eddiego. Zbliżył się do niego i pogładził ręką jego policzek. Eddie nie protestował. Cały czas patrzył na Richiego i nie wiedział co ma robić. Po momencie ocknął się i lekko przysunął się w stronę chłopaka. Richie widząc to położył mu drugą rękę na kolanie i przysunął twarz do jego twarzy, przez co ich nosy się stykały. Później lekko przechylił głowę w bok, by łatwiej mu było zbliżyć usta do ust Eddiego. W końcu ich wargi delikatnie się styknęły. Eddie już nie mógł wytrzymać tego napięcia i pocałował Richiego. Chłopaka to lekko zdziwiło, ale szybko odwzajemnił pocałunek. Obaj szybko zapomnieli o całej rzeczywistości. Był to delikatny pocałunek, jednak wzbudził w nich wiele emocji.
Parę minut później usłyszeli, że ktoś zamyka drzwi pokoju, w którym właśnie siedzieli. Była to Beverly. Chłopcy spojrzeli na drzwi.
- Zamykam, żeby nikt wam nie przeszkadzał. - rzekła puszczając oko Bev i domknęła drzwi.
Eddie dalej patrzył w to miejsce jak wryty. Nie był przygotowany na to, że ktoś ich zobaczy. Richie spojrzał na niego badawczo.
- Wszystko ok księżniczko?- rzucił lekko prześmiewczym tonem, nie chcąc, by sytuacja stała się napięta.
- Chyba muszę wracać. Już koło północy... - odrzekł wyraźnie zdenerwowany Eddie.
- Hey, przecież miałem cię odprowadzić póź... - nie zdążył dokończyć, bo jego przyjaciel wybiegł z pokoju. Richie ruszył za nim. Zbiegli po schodach. Gdy Eddie zobaczył wszystkich Frajerów siedzących na kanapie i uśmiechających się na ich widok, jeszcze bardziej się zawstydził i pobiegł do drzwi.
- Czekaj! -rzekł Richie. - Na sto procent mam cię nie odprowadzać?
- Nie, dam sobie radę, muszę trochę ten... pomyśleć. - odparł Eddie. Zorientował się, że Richiemu było z tego powodu przykro, więc nie myśląc zbyt długo, mocno go przytulił. Nie chciał, żeby chłopak myślał, że między nimi jest coś nie tak.
- Pa. - rzucił i wyszedł.

People between us - REDDIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz