Rozdział 1

49 5 0
                                    

Był to kolejny, śliczny dzień. Koty były zadowolone, a zwierzyny im nie brakowało. Kociaki się bawiły przed żłobkiem, i dla bezpieczeństwa, Księżycowy Brzeg i Liliowy Strumień ich obserwowały. Śnieżny Strumień akurat odpoczywała. W tej chwili wszystkie kociaki praktycznie się zbiły w dużą kulę futra. Kamyczek atakował swoją siostrę Szmaragdkę jak wroga, a Różyczka próbowała zdjąć go z pleców szarej kotki.

 — Ała! Kamyczku puść mnie! To już nie jest śmieszne, to boli! — pisnęła Szmaragdka. Szaro pręgowany kocurek puścił skuloną siostrę i schował pazurki. Różyczka też zaprzestała zabawy i odskoczyła lekko na bok.

 — Zobacz Kamyczku! Mówiłam byś nie wysuwał pazurów! — miauknęła zła Różyczka patrząc na przyjaciela

 — Prze-przepraszam... — mruknął w stronę szarej kotki z białą końcówką ogona. Po chwili podszedł do nich Wietrzyk.

 — Co się stało? — zapytał długowłosy kocur

 — Kamyczek wysunął pazury i podrapał Szmaragdkę! — fuknęła brązowa kotka. Wietrzyk spojrzał po trzech kotach i zatrzymał wzrok na winnym afery kocurku.

 — No. Dorobiłeś się. — powiedział — Śnieżny Strumień będzie zła..

 — Mówiłem przepraszam! I coś ty się taki mądry stał?! Hm? — warknął Kamyczek. Szmaragdka spojrzała po kłócącym się Kamyczku z Wietrzykiem.

" Przynajmniej Różyczka się nie wdała w tą bójkę teraz.. " — pomyślała — " Dobra. To ja wkraczam do misji 'zaprzestać kłótni'!

 — Kamyczku, Wietrzyku. O co ta kłótnia? Już mi lepiej, widzicie? — miauknęła. Dwa kocury popatrzyły na Szmaragdkę.

 — To nic tu po mnie. — powiedział Wietrzyk i już chciał odejść, ale Różyczka poprosiła go jeszcze by zawołał Migotkę. Gdy szaro-biały kotek odszedł znowu spoglądnęła na kocurka obok.

 — N-naprawdę przepraszam. — zająknął się — Przepraszam was o-obie. — dodał opuszczając głowę. Brązowa kotka w jaśniejsze pręgi, podniosła ogon.

 — Jako iż jesteś moim najlepszym przyjacielem i Szmaragdka czuje się już lepiej, wybaczam ci! — oświadczyła dumna i zaraz na jej pyszczku zagościł chytry uśmieszek — To teraz ty jesteś wojownikiem z innego klanu! — powiedziała gotując się do skoku — Szmaragdko! Do ataku! — krzyknęła i rzuciła się na zszokowanego Kamyczka. Kotka skinęła głową i skoczyła na osłupiałego brata. Jednak żadna z obu kotek nie zdążyła zadać nawet jednego ciosu ponieważ przyszła Migotka z pytającą miną.

 — Co się stało Różyczko? — zapytała Migotka. Błękitnooka kotka zatrzymała się z poślizgiem i obróciła w stronę białej kotki w szare prążki.

 — O! Już jesteś.. Hmm... — Różyczka na moment odparowała ze świata żywych — ...Noo, jakby to powiedzieć, hehe.. — miauknęła zakłopotana

 — Zapomniałaś? — spytała Migotka

 — Tak.. To może jak już tu jesteś to się pobawimy? Kamyczek miał być kotem z innego klanu, a ja i Szmaragdka go akurat atakowałyśmy. — podsunęła

 — I Szmaragdka już się z nim bije jak widzę.

 — Co?! — zszokowana Różyczka energicznie się zaczęła rozglądać i ustała na bawiącym się rodzeństwie. Kotka się uśmiechnęła i wyszczerzyła ząbki. — Pożałujesz Szmaragdko. Za to że zaczęłaś beze mnie. — Morderczo spojrzała na szarą kotkę z zielonymi oczami i popędziła do niej jak strzała i zaatakowała, zadając jej całą serie ciosów łapkami. Migotka pobiegła za nią i przyłączyła się do zabawy atakując Kamyczka. Różyczka przewróciła Szmaragdkę i swoimi łapami przygwoździła ją do ziemi, tak aby się nie wydostała kopnięciem w brzuch.

 — Hej. Czemu zaczęłaś beze mnie? — spytała Różyczka. Zdezorientowana, szara kotka popatrzyła na brązową, pręgowaną kicię nad nią.

 — Dlatego że rozmawiałaś jeszcze z Migotką.. I nie chciałam się wtrącać.. — odparła

 — To teraz odeprzyj to! — Różyczka już podniosła łapkę, ale znowu nie zdołała zadać ciosu bo Liliowy Strumień wstała i podeszła do nich.

 — Dosyć już tej zabawy. Chodźcie już do żłobka bo znowu sobie coś zrobicie jak Kamyczek siostrze. — miauknęła brązowa kotka — I z resztą niedługo zachód.

 — Mamo! Do zachodu to nie tak niedługo, a nie chcę jeszcze wracać. To możemy iść do starszych? — zapytała błagalnie Różyczka

 — Tak do starszych! By posłuchać o historiach o naszym klanie i kotach z niego! — miauknęła podekscytowana Szmaragdka. Liliowy Strumień spojrzała na kociaki i tylko westchnęła.

 — No dobrze. Ale macie wrócić zanim zadzie słońce.

 — Dziękujemy!!! — krzyknęły dwie kotki i popędziły do reszty. — Migotko, Kamyczku, Wietrzyku, Szarpku, Ptaszku, czy chcecie pójść ze mną i Smaragdką do starszych, posłuchać historii?

 — Tak! — krzyknął Kamyczek

 — Jasne. — powiedziała Migotka

 — No nie wiem.. — miauknął Wietrzyk — raczej nie.

 — Nie idę. Muszę trenować by być dobrym wojownikiem, a niedługo stanę się uczniem! — odpowiedział Ptaszek

 — Ja chyba zostanę z Ptaszkiem.. — mruknął Szarpek. Różyczka niedowierzająco popatrzyła po trzech kociakach, które zostały.

 — Nie to nie! — burknęła poirytowana — Chodźmy. — miauknęła zwracając się do Migotki, Szmaragdki oraz Kamyczka i sama ruszyła w stronę legowiska starszyzny rozchmurzając się na myśl, jakie tym razem usłyszą historie klanów od Jęczącego Księżyca. Kiedy cała czwórka dotarła do starszych, zabaczyli jedną z nich przed legowiskiem.

 — Witajcie! — Przywitała ich Zamrożone Oko — Jesteście tu by słuchać naszych opowieści?

 — Tak! — odpowiedziały kociaki

 — No to chodźcie. Jęczący Księżyc leży w legowisku i czeka aż Szara Łapa mu wymieni mech, bo akurat przyszedł. — powiedziała ochryple kocica wchodząc do legowiska i kierując się na swoje posłanie obok szarego kocura. Po drodze ominęli trzech innych starszych, którzy odpoczywali. Kiedy kotka wygodnie się usadowiła, znów spojrzała na kociaki. — Siadajcie.. Jak Szara Łapa przyniesie nowy mech to opowiemy wam ciekawą historię! — Różyczka usiadła lecz co chwila wstawała i tak w kółko razem z Kamyczkiem. Oboje byli bardzo ciekawi i niecierpliwili się strasznie. Jak Szara Łapa wszedł do legowiska z mchem w pysku to o mało się nie zakrztusił.

 — Hej! Szybciej ten mech układaj!.. To.. Rozkaz! — miauczała zniecierpliwiona Różyczka. Szara Łapa pytająco się na nią popatrzył.

 — Rozkaz? Nie jesteś przywódcą. — miauknął i się uśmiechnął. Różyczka popatrzyła się na szarego kocurka układającego mech.

 — T-to po prostu się pospiesz!

 — Dobrze, dobrze. Iii... Już! Pa kociaki! — miauknął i wyszedł z legowiska starszych. Różyczka i Kamyczek się jeszcze za nim popatrzyli i zaraz skierowali wzrok na dwójkę starszych.

 — Jęczący Księżycu opowiedz nam coś! — pisnęła brązowa, pręgowana kotka o błękitnych oczach

 — Dobrze. To opowiem wam o jednej z bitw! O tej, w której straciłem oko. — mruknął.







Hejka! oto pierwszy rozdział! Zakończyłam akurat w tym miejscu bo chcę by tutaj czytelnicy byli zaciekawieni, a drugi rozdział fajnie się rozpoczął! ^.^ Miłego dzionka-wieczorka

1056 słów 

Kłótnia Różanej Łapy i Kamiennej Łapy. -Rozdziały rzadko wstawianeWhere stories live. Discover now