Był to kolejny, śliczny dzień. Koty były zadowolone, a zwierzyny im nie brakowało. Kociaki się bawiły przed żłobkiem, i dla bezpieczeństwa, Księżycowy Brzeg i Liliowy Strumień ich obserwowały. Śnieżny Strumień akurat odpoczywała. W tej chwili wszystkie kociaki praktycznie się zbiły w dużą kulę futra. Kamyczek atakował swoją siostrę Szmaragdkę jak wroga, a Różyczka próbowała zdjąć go z pleców szarej kotki.
— Ała! Kamyczku puść mnie! To już nie jest śmieszne, to boli! — pisnęła Szmaragdka. Szaro pręgowany kocurek puścił skuloną siostrę i schował pazurki. Różyczka też zaprzestała zabawy i odskoczyła lekko na bok.
— Zobacz Kamyczku! Mówiłam byś nie wysuwał pazurów! — miauknęła zła Różyczka patrząc na przyjaciela
— Prze-przepraszam... — mruknął w stronę szarej kotki z białą końcówką ogona. Po chwili podszedł do nich Wietrzyk.
— Co się stało? — zapytał długowłosy kocur
— Kamyczek wysunął pazury i podrapał Szmaragdkę! — fuknęła brązowa kotka. Wietrzyk spojrzał po trzech kotach i zatrzymał wzrok na winnym afery kocurku.
— No. Dorobiłeś się. — powiedział — Śnieżny Strumień będzie zła..
— Mówiłem przepraszam! I coś ty się taki mądry stał?! Hm? — warknął Kamyczek. Szmaragdka spojrzała po kłócącym się Kamyczku z Wietrzykiem.
" Przynajmniej Różyczka się nie wdała w tą bójkę teraz.. " — pomyślała — " Dobra. To ja wkraczam do misji 'zaprzestać kłótni'!
— Kamyczku, Wietrzyku. O co ta kłótnia? Już mi lepiej, widzicie? — miauknęła. Dwa kocury popatrzyły na Szmaragdkę.
— To nic tu po mnie. — powiedział Wietrzyk i już chciał odejść, ale Różyczka poprosiła go jeszcze by zawołał Migotkę. Gdy szaro-biały kotek odszedł znowu spoglądnęła na kocurka obok.
— N-naprawdę przepraszam. — zająknął się — Przepraszam was o-obie. — dodał opuszczając głowę. Brązowa kotka w jaśniejsze pręgi, podniosła ogon.
— Jako iż jesteś moim najlepszym przyjacielem i Szmaragdka czuje się już lepiej, wybaczam ci! — oświadczyła dumna i zaraz na jej pyszczku zagościł chytry uśmieszek — To teraz ty jesteś wojownikiem z innego klanu! — powiedziała gotując się do skoku — Szmaragdko! Do ataku! — krzyknęła i rzuciła się na zszokowanego Kamyczka. Kotka skinęła głową i skoczyła na osłupiałego brata. Jednak żadna z obu kotek nie zdążyła zadać nawet jednego ciosu ponieważ przyszła Migotka z pytającą miną.
— Co się stało Różyczko? — zapytała Migotka. Błękitnooka kotka zatrzymała się z poślizgiem i obróciła w stronę białej kotki w szare prążki.
— O! Już jesteś.. Hmm... — Różyczka na moment odparowała ze świata żywych — ...Noo, jakby to powiedzieć, hehe.. — miauknęła zakłopotana
— Zapomniałaś? — spytała Migotka
— Tak.. To może jak już tu jesteś to się pobawimy? Kamyczek miał być kotem z innego klanu, a ja i Szmaragdka go akurat atakowałyśmy. — podsunęła
— I Szmaragdka już się z nim bije jak widzę.
— Co?! — zszokowana Różyczka energicznie się zaczęła rozglądać i ustała na bawiącym się rodzeństwie. Kotka się uśmiechnęła i wyszczerzyła ząbki. — Pożałujesz Szmaragdko. Za to że zaczęłaś beze mnie. — Morderczo spojrzała na szarą kotkę z zielonymi oczami i popędziła do niej jak strzała i zaatakowała, zadając jej całą serie ciosów łapkami. Migotka pobiegła za nią i przyłączyła się do zabawy atakując Kamyczka. Różyczka przewróciła Szmaragdkę i swoimi łapami przygwoździła ją do ziemi, tak aby się nie wydostała kopnięciem w brzuch.
— Hej. Czemu zaczęłaś beze mnie? — spytała Różyczka. Zdezorientowana, szara kotka popatrzyła na brązową, pręgowaną kicię nad nią.
— Dlatego że rozmawiałaś jeszcze z Migotką.. I nie chciałam się wtrącać.. — odparła
— To teraz odeprzyj to! — Różyczka już podniosła łapkę, ale znowu nie zdołała zadać ciosu bo Liliowy Strumień wstała i podeszła do nich.
— Dosyć już tej zabawy. Chodźcie już do żłobka bo znowu sobie coś zrobicie jak Kamyczek siostrze. — miauknęła brązowa kotka — I z resztą niedługo zachód.
— Mamo! Do zachodu to nie tak niedługo, a nie chcę jeszcze wracać. To możemy iść do starszych? — zapytała błagalnie Różyczka
— Tak do starszych! By posłuchać o historiach o naszym klanie i kotach z niego! — miauknęła podekscytowana Szmaragdka. Liliowy Strumień spojrzała na kociaki i tylko westchnęła.
— No dobrze. Ale macie wrócić zanim zadzie słońce.
— Dziękujemy!!! — krzyknęły dwie kotki i popędziły do reszty. — Migotko, Kamyczku, Wietrzyku, Szarpku, Ptaszku, czy chcecie pójść ze mną i Smaragdką do starszych, posłuchać historii?
— Tak! — krzyknął Kamyczek
— Jasne. — powiedziała Migotka
— No nie wiem.. — miauknął Wietrzyk — raczej nie.
— Nie idę. Muszę trenować by być dobrym wojownikiem, a niedługo stanę się uczniem! — odpowiedział Ptaszek
— Ja chyba zostanę z Ptaszkiem.. — mruknął Szarpek. Różyczka niedowierzająco popatrzyła po trzech kociakach, które zostały.
— Nie to nie! — burknęła poirytowana — Chodźmy. — miauknęła zwracając się do Migotki, Szmaragdki oraz Kamyczka i sama ruszyła w stronę legowiska starszyzny rozchmurzając się na myśl, jakie tym razem usłyszą historie klanów od Jęczącego Księżyca. Kiedy cała czwórka dotarła do starszych, zabaczyli jedną z nich przed legowiskiem.
— Witajcie! — Przywitała ich Zamrożone Oko — Jesteście tu by słuchać naszych opowieści?
— Tak! — odpowiedziały kociaki
— No to chodźcie. Jęczący Księżyc leży w legowisku i czeka aż Szara Łapa mu wymieni mech, bo akurat przyszedł. — powiedziała ochryple kocica wchodząc do legowiska i kierując się na swoje posłanie obok szarego kocura. Po drodze ominęli trzech innych starszych, którzy odpoczywali. Kiedy kotka wygodnie się usadowiła, znów spojrzała na kociaki. — Siadajcie.. Jak Szara Łapa przyniesie nowy mech to opowiemy wam ciekawą historię! — Różyczka usiadła lecz co chwila wstawała i tak w kółko razem z Kamyczkiem. Oboje byli bardzo ciekawi i niecierpliwili się strasznie. Jak Szara Łapa wszedł do legowiska z mchem w pysku to o mało się nie zakrztusił.
— Hej! Szybciej ten mech układaj!.. To.. Rozkaz! — miauczała zniecierpliwiona Różyczka. Szara Łapa pytająco się na nią popatrzył.
— Rozkaz? Nie jesteś przywódcą. — miauknął i się uśmiechnął. Różyczka popatrzyła się na szarego kocurka układającego mech.
— T-to po prostu się pospiesz!
— Dobrze, dobrze. Iii... Już! Pa kociaki! — miauknął i wyszedł z legowiska starszych. Różyczka i Kamyczek się jeszcze za nim popatrzyli i zaraz skierowali wzrok na dwójkę starszych.
— Jęczący Księżycu opowiedz nam coś! — pisnęła brązowa, pręgowana kotka o błękitnych oczach
— Dobrze. To opowiem wam o jednej z bitw! O tej, w której straciłem oko. — mruknął.
Hejka! oto pierwszy rozdział! Zakończyłam akurat w tym miejscu bo chcę by tutaj czytelnicy byli zaciekawieni, a drugi rozdział fajnie się rozpoczął! ^.^ Miłego dzionka-wieczorka
1056 słów
YOU ARE READING
Kłótnia Różanej Łapy i Kamiennej Łapy. -Rozdziały rzadko wstawiane
RandomJest to moja książka z wojowników tylko dodałam coś od siebie, by nie było kompletnie zgapione ;) Dwójka najlepszych przyjaciół jako kociaki. Jedna zachcianka, przed mianowaniem na ucznia i całe ich życie obraca się o 180 stopni. Katastrofa ty...