Prolog

37 8 4
                                    

W lesie panowała noc. Księżyc świecił jasno na niebie i niemalże zakłócał światło gwiazd. Najjaśniejsze z nich odbijały się w Rzece Wyznania wraz z księżycem. Woda w niej falowała, a płytkie fale co chwilę lekko odbijały się od jednego z brzegów na którym siedział zniecierpliwiony, ciemnobrązowy kocur. Końcówka ogona cały czas mu drgała i aż zaciskał zęby by nie wstać i przeprawić się przez rzekę. W tle słychać było ciche pohukiwanie sowy i szum liści. Las wydawał się bardzo spokojny, lecz dla kota przed Rzeką Wyznania, każda sekunda była pełna napięcia. Nagle po drugiej stronie pojawiła się medyczka Klanu Wodospadu. Wyglądała na bardzo zadowoloną i miała ogon wysoko podniesiony, jakby nie mogła wyżej. Drgawki na ogonie brązowego kota przeszły . Kocur powoli wstał i podszedł do samej krawędzi. Kotka zrobiła to samo.

 — I jak? — mruknął cicho 

 — Jeden kociak. Kotka. Kompletnie zdrowa. — odpowiedziała stanowczo, ale z nutką rozbawienia i dodała - Od razu mówię że jest wścibska! — miauknęła i cicho się zaśmiała. Kocur się tylko uśmiechnął i odetchnął z ulgą. Był zawiedziony że nie może zobaczyć teraz swojej partnerki i kociaka, ale rozumiał to. W końcu jedynie medycy mogą się tam przeprawić, i ci, którzy są z medykiem. Inni by utonęli.

 — To dobrze.. A kiedy mogę je zobaczyć? — zapytał brązowy kot stojąc nad rzeką. biała, pręgowana kotka z czarnymi uszami i końcówką ogona spojrzała w niebo, a po kilku sekundach znowu skierowała wzrok na kota naprzeciw niej.

 — Za ćwierć księżyca... — odpowiedziała i znów się zamyśliła. Po chwili zaczęła ciągnąć dalej — ... i pamiętaj że jest to kotka z przepowiedni, która znajdzie dla klanów lepsze miejsce do życia. — miauknęła

 — Pamiętam. — odparł kocur

 — Dobrze. Wracaj już do obozu Obłocony Ogonie. — miauknęła i sama poszła z powrotem za pagórek. Obłocony Ogon posłuchał medyczki i powoli zaczął wracać do obozu, do legowiska wojowników. Po drodze jeszcze rozmyślał słowa kotki. 

                                                       * * * * * * *

Siedem dni później, w nocy, kiedy to miała wracać partnerka Obłoconego Ogona, kocur wyszedł potajemnie poza obóz Klanu Wodospadu. Albowiem Obłocony Ogon chciał przygotować dla Liliowego Strumienia niespodziankę. Najbardziej chciał znaleźć dla niej jakieś kwiaty, lecz by zostać niezauważonym wyszedł w nocy, przez co był ledwo przytomny. Była jasna pełnia więc miał nadzieję że coś dostrzeże. Nagle kocur ujrzał śliczny fioletowy kwiat, podszedł do niego i go powąchał.

" Idealny! " — pomyślał i powoli urwał kwiat zębami.( Domyślacie się co to za kwiat? O ile czytaliście zioła. ) Obłocony Ogon już z kwiatem w pysku skierował się w stronę Rzeki Wyznania. Miał zamiar wrócić do obozu brzegiem rzeki bo się zbyt oddalił. Był na końcu lasu przy terytorium Klanu Podmuchu. Szedł jeszcze chwilę przez las i kaszlną. — " Co? " — myślał czując jakby brakowało mu powietrza i znowu zakaszlał. Ciemnobrązowy kot wypluł kwiatek, a na łodydze zobaczył krew. Po chwili zaczął mocno kaszleć i się dusić. Kocur upadł na bok i zaczął się zwijać w kłębek i tarzać się na wszystkie strony, wtedy uświadomił sobie że przez to że był półprzytomny nie zobaczył że jest to trujący kwiat. Serce Nocy. Obłocony Ogon jeszcze chwilę miał drgawki, a potem przeszły już na dobre. Ciało kocura leżało nieruchome na ziemi obok kwiatu. Przed pyskiem była krew, a jego duch stał obok. Przed duchem kocura pojawiła się gałązka z listkiem, mały płomień, kilka kropel wody i z lewej lekki wiaterek. — " Popełniłem błąd i przez to umarłem. Chcę chociaż jako duch czuwać przy córce.. " — pomyślał i nos skierował do wiatru. Wszystko co się pojawiło, zniknęło, a kot poczuł się wolny i zobaczył że może się poruszać razem z wiatrem.

                                                           * * *





Uff... Wreszcie skończyłam.. Mam nadzieję że prolog fajny ^.^ Piszcie czy wam się podobało! ;) 

Aha! 629 słów

Kłótnia Różanej Łapy i Kamiennej Łapy. -Rozdziały rzadko wstawianeWhere stories live. Discover now