Rozdział 6

4 2 0
                                    

- Wstawajcie! - rozległ się przyjazny pomruk.
  Różyczka powoli otworzyła zaspane oczy i spojrzała na biało-szarą, cętkowaną uczennicę przed nią. Szturchnęła Kamyczka który spał z nią w legowisku dla ocieplenia, ponieważ tej nocy Liliowy Strumień spała znowu w legowisku wojowników.

- Co się stało? - zapytał zaspany, szary kocurek, mrugając.

- Słyszałam wczoraj że chcecie zostać najlepszymi wojownikami na świecie, i zapytałam się o coś Bezbarwnego Nieba i się zgodził, więc.. Chcecie iść ze mną na szkolenie dzisiaj? - spytała Migocząca Łapa. - Idziemy do sadu, poćwiczyć ruchy bitewne. - dodała. Oba kociaki już się patrzyły jak zaczarowane na ich dawną koleżankę ze żłobka.

- Oczywiście że chcemy!! - odpowiedzieli churalnie.

- No to chodźcie. - miauknęła szaro-biała, cętkowana kotka, lecz po co, skoro oboje już wybiegli na zewnątrz.

  Pyszczki kociaków uderzył dosyć chłodny wiatr, gdy tylko wyszli zza zasłony z lian. Brązowa, pręgowana kotka, odruchowo docisnęła swój bok do boku przyjaciela.

- Co nagle tak chłodno? - zapytała kotka, ocierając brązowe futerko o szare futro Kamyczka.

- Już nadeszła pora Spadających Liści. Powinniście to wiedzieć, niedługo przecież wasze mianowanie! - miauknęła Migocząca Łapa, przeciskając się przez jeżyny do kociaków.

- Ja wiedziałem! - powiedział szary kotek i odsunął się od błękitno-okiej kotki. Ta zadrżała, ale ustała w miejscu.

- No to chodźmy! Bezbarwne Niebo już czeka. - mruknęła uczennica, wskazując ogonem na mentora.
  Trzy młode koty podeszły do szarego wojownika. Dołączyli do nich jeszcze Szara Łapa i jego mentorka, Jaśminowy Kwiat.
  Wszyscy, wyruszyli praktycznie od razu. Kociaki były rozradowane, pierwszym wyjściem poza obóz. Szli najpierw przez gąszcz jeżyn i paproci, oraz suchych, opadłych liści. Tą drogą doszli do dość stromego zbocza. Na szczyt prowadziła ścieżka z małych kamieni. Na wzgórzu rosły pojedyncze drzewa, rozsypane na wszystkie strony.
  Bezbarwne Niebo i Jaśminowy Kwiat zwinnie wskoczyli na ścieżkę i wdrapali się po niej do drzewa obok. Przycupneli tam i spojrzeli na cztery młode koty w dół. Po chwili, do przodu wyskoczył Szara Łapa i prędko wbiegł do dwóch wojowników siedzących obok pniaka. Za nim, w dół spadło kilka kamyczków.

- Uważaj Szara Łapo! Prędkość nie jest najważniejsza. - mruknęła spokojnie Jaśminowy Kwiat. Sierść mentorki szarego kota, była lśniąca i wygładzona. W bladym blasku słońca, wydawała się świecić bielą.
  Szary kot o brązowych oczach, zwiesił głowę, zawstydzony swoim zachowaniem.
  Migocząca Łapa zachichotała.

- Chodźcie! - miauknął Bezbarwne Niebo. Patrzył się na trzy koty, pozostałe na dole.
  Uczennica szarego kota już przebierała łapami w miejscu i po chwili ostrożnie weszła na kamienie. Powoli stawiając łapy, krok po kroku dotarła do mentora. Za nią poszedł Kamyczek, jak najbardziej ją naśladując.
  Na dole czekała już tylko Różyczka.

- Różyczko nie ociągaj się! Dasz radę! - rzucił wojownik w stronę kociaka.

  Kotka pisnęła i wyskoczyła do góry. Wylądowała na kamyczkach, które jednak po chwili się poluzowały i spadły do dołu razem z brązową kępką futra. Kotka za wszelką cenę nie chciała się poddać, ale za każdą jej próbą, spadała w dół. Miała całe futerko w kurzu i sama była cała poharatana od kamieni. Znowu wstała na roztrzęsione łapki, ale teraz poczuła na sobie dotyk czyjejś sierści. Odwróciła się, ale tam nikogo nie było. Poczuła że znowu ma siłę i po raz kolejny ruszyła na ścieżkę.
  Wysunęła małe pazurki i przy każdym, ostrożniejszym niż wcześniej skoku, mocowała je w szczeliny, tak by nie spadła. Wreszcie udało jej się dotrzeć do całej reszty, tam, biała kotka wzięła ją za kark i powędrowała już na sam szczyt.
  Z góry był piękny widok. Z jednej strony widać było obóz i niedaleko Drogę Śmierci, a po drugiej stronie, widniał las.

- A gdzie jest sad? - zapytała Różyczka patrząc w dal, za las, by dostrzec inne drzewa i domostwo dwunożnych.

- O tutaj. - powiedział Bezbarwne Niebo, ogonem wskazując na dół zbocza.
  Były tam drzewa owocowe, rozłożone w równych rzędach. Dopiero teraz mała kicia zobaczyła dom dwunożnych, po drugiej stronie asfaltowej drogi.

- O, faktycznie! - Różyczka przyglądała się drzewom z sadu, i po chwili cała szóstka kotów tam zeszła.

                            *  *  *

  Słońce już zachodziło i opadłym liściom dało piękne, ożywione barwy.
  Trzy koty szły żwawo na przedzie. Biała kocica, niosła za kark wymęczoną, brązową kulkę futra, Szara Łapa co chwila przystawał by pomóc nie wywrócić się, Kamyczkowi, a Migocząca Łapa wlokła się na szarym końcu. Ogon miała spuszczony. Wlokła go po ziemi i po drodze szukała też nim po liściach.
  Gdy dotarli do obozu, słońce było już za drzewami.

- Jak pierwszy trening? - zapytała szara kocica, gdy tylko szóstka kotów wynurzyła się z tunelu.

- Jak na pierwszy raz dobrze. Różyczka dorównuje siłą Migoczącej Łapie, ale nie jest wytrzymała, a Kamyczek na odwrót. - Powiedział Bezbarwne Niebo zmęczonym głosem. Potem skinął szarej kotce, i poszedł do swojego legowiska.

- Szara Łapa też się bardzo dobrze spisał. Walczył z Różyczką, oboje dobrze walczyli. Liliowy Sztrumień powinna bycz dumna że szwojego kociaka! Perfekczyjnie wykonała odbicie z półobrotem, tylko lądowanie jej nie wyszło. - miauknęła przez zęby, zadowolona Jaśminowy Kwiat.

- Cieszę się. Mam nadzieję że wyrosną z tych kociaków dobrzy wojownicy.. - mruknęła Wodna Gwiazda i spóściła wzrok na swoje łapy

- Nie wszpominajmy już Kokoszowej Szkóry. - cicho warknęła do przywódczyni. Następnie biała kotka zaniosła kociaka w pysku do matki

  U karmicielek nie było Liliowego Strumienia, więc było wiadome że znowu śpi w legowisku wojowników. Jednakże biała kotka nie zostawiła kociaka w żłobku, ale zaniosła ją do mamy. Brązowo-liliowa kocica spała już zwinięta w kłębek, a jej bok lekko się unosił przy każdym oddechu.
  Jaśminowy Kwiat położyła Różyczkę tuż przy matce i sama również poszła na swoje posłanie.
  Brązowa, pręgowana kotka wtuliła się w ogon Liliowego Strumienia.

- Nie.. nie poddam się.. - powiedziała Różyczka przez sen. Łapkami trąciła tylną łapę matki i zaraz zwinęła się w mały kłębuszek sierści.

Uhhh.. Cześć? Nie ma to jak pisać o 1 w nocy XD
✨Jestem Patologia, czyli kolega Liska, w sensie Sary✨

To nie jest pierwszą książka jaką piszę, ale inne pisałem na world lub na kartkach, bo ja bidny i wattpada ni mam XD

Emm.. Mam nadzieję że rozdział się podoba!

Gdy jest mniej niż 1000 słów to ponoć mało, więc sory za krótki rozdział xd

980 słówek ;)

09. 07. 2021r. 1: 00

Kłótnia Różanej Łapy i Kamiennej Łapy. -Rozdziały rzadko wstawianeWhere stories live. Discover now